# 8

3.4K 336 189
                                    

Macie! 8 part tej historii dedykuje wszystkim moim starym czytelnikom. Jeśli macie wrażenie "ehhh kiedyś to miało inny klimat, to nie to" to dajcie mi trochę czasu na ponowne wkręcenie się w tę historię, bo ją kocham ale wiecie, mózg ameby jest kapryśny. 

I bardzo dziękuje  @peetae za okładkę <3 




Jungkook przełknął głośno ślinę, a jego źrenice się powiększyły.

- Tae... - mruknął czule, po czym nabrał powietrza głęboko w płuca. To jego chwila, to ten czas - Ja... Ja ciebie bardzo... - zająknął się, nie będąc obecnie męskim i twardym facetem. Teraz był małym, zagubionym dzieciaczkiem, który czuł, że właśnie przeżywa coś ważnego i mającego ogromną wagę w jego życiu. – Ja...

- Tak, Jungkookie? – spytał delikatnie Taehyung, bo miał naprawdę wielką nadzieję co do odpowiedzi partnera. Miała brzmieć „Ja ciebie też". Tae wiedział, że jeśli by to usłyszał, to już niczego w życiu by mu nie brakowało.

Kookie dzielnie otworzył usta, zbierając w sobie wszystkie siły i pokłady pewności siebie, gdy nagle usłyszeli energiczne pukanie do drzwi.

- Proszę pana! – mężczyźni usłyszeli dziecięcy głos i nagle każdy z nich miał ochotę pójść się napić dużej dawki rozpuszczalnika. – My już wszystkie czekamy na dole! Idzie pan?

- Tak, Yuni, zaraz do was przyjadę! - krzyknął zły Jungkook, po czym wstał z łóżka, poprawiając trochę swoją koszulę. Zaraz potem ujął delikatnie dłonie swojego aniołka, ciągnąć je lekko w górę, przez co blondyn również musiał wstać. – Tae, słoneczko... Porozmawiamy o tym dzisiaj wieczorem, dobrze? Muszę teraz lecieć poprowadzić jazdę. Okej? Nie gniewasz się?

- Nie... - aktor lekko pokiwał głową, czując dość duży smutek. Jasne, mógł poczekać i doceniał to, że jego partner podchodzi do takich spraw poważnie i dojrzale jednak... to wydłużało jego czas oczekiwania, a był on niezwykle stresujący! Bardziej stresujący niż moment, w którym Jin się go zapytał, czy dobrze zagrał w swojej pierwszej dramie (swoją drogą, ilość kłamstwa jaka wtedy wypłynęła z Taehyunga była większa, niż ilość tapety Sue na twarzy).

- To dobrze, miśku – Kookie uśmiechnął się lekko, po czym ucałował śliczne wargi swojej kruszynki. – Przyprowadzisz mi Hopiego z padoku?

- Jasne.

***

- Kurwa, chyba tę amebę pogięło! – wrzasnął Taehyung, mocując kantar czarnemu rumakowi swojego partnera – Hopi, czy ty to rozumiesz? Wyznałem gościowi miłość! Miłość, nie jakieś tam zauroczenie, kwiatki, czekoladki, gówno czy rozwolnienie, miłość! A ten mi każe czekać do wieczora! – zaburczał V i przypiął ogiera do sznura, który trzymał, po czym ruszył przed siebie, by wyprowadzić go z padoku. – Co za debil!

Koń tylko prychnął, na co blondyn uśmiechnął się szeroko.

- Chociaż tym mnie rozumiesz, w tym świecie umysłowych wodorostów – aktor poklepał zwierzę po szyi, a potem otworzył sporą, drewnianą bramę. Wyszedł pierwszy, ciągnąć za sobą Hoseoka, a gdy jego czworonożny towarzysz znalazł się już obok niego, Tae szybko zamknął padok. W tym momencie coś do niego dotarło.

- Ty, Hopi... A jak on mnie nie kocha? Jak mnie odrzuci? Wiesz, chodzimy ze sobą ledwie dwa miesiące, to dość krótko na takie wyznania... A jak go przestraszyłem? – spanikował V, czując, jak jego ciało zaczyna się trząść. - Nie chciałem tego mówić! On mnie zmusił! To miało być inaczej. Wiesz, na jakimś dachu wieżowca, albo w restauracji w walentynki... Aish! – warknął i spojrzał na rumaka, który ładnie mówiąc, miał w dupie ból Taehyunga i cicho zajadał sobie jakieś chwasty przy płocie.

Prrr, nie tak szybko! TaekookWhere stories live. Discover now