Anaiwalika 1

22 4 0
                                    


1

– Dziękuję, Eryko. To już wszystko. Możesz odejść.

– Dokąd?

Podaję siwiejącej kobiecie pochodnię. Przyjmuje ją bez słowa.

– Ach, nie wiem. Dokądkolwiek zechcesz.

Ruszam spokojnie w górę schodów, a kobieta stoi nieruchomo. Za chwilę się poruszy. Zawsze poruszają się dopiero gdy uświadomią sobie, że to już koniec. Definitywny. Jestem już kondygnację wyżej, gdy światło drży i powoli przesuwa się w dół. Nigdy nie decydują się podążyć za mną. Powoli też zapada ciemność. To nic. Dla mnie nie ma ona tutaj żadnego znaczenia. Jestem częścią Biblioteki. Jej jedynym Strażnikiem.

Idę wydeptanymi stopniami, prawą ręką delikatnie muskając znajome grzbiety zakurzonych ksiąg. Znam treść każdej z nich. Znam tytuł każdej powieści, nawet tych, które nie zostały jeszcze napisane. Każdą z nich odebrałam lub odbiorę z rąk autora osobiście. Na półkach czekają puste miejsca. Wiem, co się na nich znajdzie i kiedy. Jestem panią i sługą tego miejsca. Jestem Książnicą.

Stopni jest tu niewiele mniej niż ksiąg. Przemierzanie ich zajmowałoby mi mnóstwo czasu, gdyby tylko tutaj istniał. Jednak pojęcie to należne jest jedynie temu, co znajduje się poza murami Biblioteki. Ma ona kształt wieży. Jej ściany zdają się być zbudowane z ksiąg, lecz to złudzenie. Szerokie schody bez balustrady biegną spiralnie w dół wzdłuż półek. Co jest na dnie wieży? Nie mam pojęcia. Nigdy tam nie dotarłam. Moja kwatera znajduje się na jej szczycie. Stamtąd mogę też wydostać się na Powierzchnię. Robię to tylko, gdy muszę. Jestem jedyną osobą, która może po prostu wejść do Biblioteki. A raczej z niej wyjść.

Dlatego uważaj, wędrowcze. Nie zapuszczaj się tu beztrosko. Kryje się tu potęga nie dla ludzi. Nie dla ciebie.


2

– Proszę, proszę, błagam. Nie zabieraj jej jeszcze, pani. Brakuje jeszcze dwóch rozdziałów! Ja je dopiszę, nim się pani obejrzy, błagam.

Patrzę na bladego mężczyznę. Oceniam go. Ma całkiem wygniecioną twarz, jakby pisanie książki wysysało zeń wszystkie siły. A mimo tego pragnie ciągnąć ją dalej. Otwieram jego dzieło
i wertuję pokrótce. Pismo niedbałe, treść nieporywająca. Zmienia się odrobinę pod koniec, ale to bez znaczenia. Ja dopisuję zakończenie każdej książki, nieważne ile pustych stron zawiera.

– Nie, Arturze. Jest gotowa. Musi trafić na półkę.

Podaję mu jego dzieło i dotykam zmęczonej twarzy. Teraz nie ma wyboru. Gdy ich dotknę, muszą iść za mną. Zbiera się ich mały tłumek. Krok za krokiem suną ku Bibliotece. Jeszcze ostatni przystanek gdzieś w centrum dużego miasta.

– Kubusiu? Narysowałeś mi książeczkę, jak prosiłam? – pytam, klękając przed chłopcem goniącym gołębie. Zatrzymuje się i uśmiecha w moją stronę. Kiwa z zapałem głową. Podaję
mu rękę, a on bez wahania chwyta ją pulchną łapką. W mojej Bibliotece jest też dużo miejsca
na dziecięcą sztukę.


3

Czasami, gdy odpoczywam w swojej komnacie, słyszę śpiew. Dobiega spod podłogi. Nieraz schodziłam daleko w głąb Biblioteki, ale nigdy nie znalazłam śpiewaka. Pytałam książek. One też nie wiedzą, skąd ten śpiew dochodzi. Obawiam się, że jego źródłem może być dno wieży. Wzywa mnie. Tworzy piękną muzykę, nie zawierającą w sobie żadnych słów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gość od Wydłużania + inne historieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz