-Halo?- Mówię, rozglądając się po ulicy. Szukam wzrokiem szyldu knajpki, gdzie pracuje Izzy, jednocześnie odbierając telefon w drżącej dłoni. Zaledwie dziesięć minut temu skończyłam rozmawiać z Ryanem ale wciąż jestem roztrzęsiona. To wróży kłopoty. Wielkie kłopoty.
-Reed?- Słyszę głos Archera.- Gdzie jesteś?-Idę do BrassMolly*- informuję, starając się brzmieć naturalnie.- Obiecałam Isabel, że ją odwiedzę.
-Proszę, wejdź do środka, dobra?
Marszczę brwi, robiąc to o co prosi i szybkim krokiem zmierzam w kierunku miejscówki.
-O co chodzi?- Pytam, bo zaczyna mi się to nie podobać.Archer jest przejęty i zdenerwowany jednocześnie a taka mieszanka, to prawdziwy wulkan.
-Wejdź tam i zostań, dopóki nie przyjedzie Matt, okay?
-Archer?- Popycham drzwi i wchodzę do przyjemnego pomieszczenia, w którym czuję dobre jedzenie. Mój żołądek skręca się, ponieważ jeszcze nic dziś nie zjadłam.- Coś nie tak?
-Nie-mówi, ale po chwili zmienia zdanie.- Tak...
-Archer?
-Kocham cię- westchnął.- Po prostu zostań tak, dobrze? Porozmawiamy później.
Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo się rozłączył. Mogłam się jedynie domyślać, że chodzi o Ryana, ale cóż...Pewności też nie mogłam mieć.
Zauważyłam Izzy, która własnie przecierała stolik. Kiedy mnie dostrzegła, jej ciemne oczy zlustrowały moją osobę. Powieki pomalowała na jasno pomarańczowo, które w zadziwiający sposób kontrastowały z niemal bordowym fartuszkiem, z którego kieszonki wystawał notesik. Dziewczyna podbiegła i przytuliła mnie, zupełnie tak jakbyśmy nie widziały się przez dłuższy czas.
-Miałam do ciebie dzwonić- westchnęła cicho i odchyliła się, przyglądając mojej twarzy.- Do ciebie też dzwonili, żebyś siedziała w bezpiecznym miejscu?-Coś w tym stylu- przytaknęłam, mrużąc oczy.- Wiesz o co chodzi?
- Nie mam pojęcia- westchnęła.- Za pół godziny kończę. Matt ma nas zabrać do domu i może tam się czegoś dowiemy, ale szczerze? To chyba coś poważnego.
Kiwam tylko głową, bo nie wiem co mogę zrobić w takiej chwili. Podejrzewam o co a raczej o kogo chodzi, ale w głowie mam mętlik. Powinnam czy nie powinnam ufać kolejnemu z rodziny Wood, a może powiedzieć o wszystkim Archerowi? A jeśli jemu na prawdę coś grozi? Moje pytania mnożą się z każdą chwilą i powoli już nie wytrzymuję.
-Jesteś głodna?- Pyta Whitmore, czym przywraca mnie do rzeczywistości.-Masz tu coś dobrego?- Podchodzę do lady i siadam na barowym krześle, stukając w blat paznokciami. Czerwony lakier, zaczyna powoli odpryskiwać z płytki, więc zapisuję w myślach, aby zrobić z tym porządek w najbliższym czasie.
-To BrassMolly- chichocze.- Ryby, ryby i jeszcze raz ryby.
-To było pewne- podparłam się na nadgarstku, kręcąc głową.- Liczyłam na hamburgera.Izzy zaśmiała się dźwięcznie i zaczęła przecierać suchą szmatką szklanki i kufle.
-Ryba z frytkami- mrugnęła do mnie.- Może być w wersji bez ryby, ale nasz kucharz- Steve, będzie nie pocieszony.
-Może być z rybą- westchnęłam.- Powinnam zjeść coś zdrowszego niż pizza, prawda?
Przytaknęła i pognała do kuchni. W międzyczasie do lokalu wkroczyła grupka rozchichotanych nastolatków, którzy zajęli największy stolik. Zamówiłam sok pomarańczowy, po czym dziewczyna musiała obsłużyć nowych klientów. Miałam wrażenie, że ta praca jej się podoba i chyba się nie myliłam. Wykonywała zadania lekko i z gracją, sprzedając wszystkim swój śnieżnobiały uśmiech warty tysiąc dolarów.
-Wiesz- zaczynam, bawiąc się słomką.- Ostatnio zastanawiałam się, co dzieje się z ludźmi ze szkoły. Brittany i jej świta, Lilian, Kellan, albo ten chłopak, który kręcił się przy paczce Katty. Od jej śmierci, jakoś nie specjalnie mnie to interesowało a powrót do domu, jakoś nagle wzmógł te odczucia.
Ciemnowłosa spojrzała na mnie i nawet w ciasno związanym kucyku, wyglądała uroczo.
YOU ARE READING
(Nie) Chcę Cię Zranić [JUŻ W SPRZEDAŻY]
Teen FictionArcher Hale wrócił i dostrzega ogrom zniszczeń, jakie wyrządził podczas swojej nieobecności. Reed DiLaurentis nie jest już tą samą dziewczyną, którą zostawił dwa lata temu i chociaż ta, przyjęła go z otwartymi ramionami, bagaż jej doświadczeń, przy...