33.

51.9K 2.1K 2.3K
                                    

ARCHER POV

Wciąż byłem zły. Cholernie. 

Zatrzymałem samochód na podjeździe, gasząc silnik. Przetarłem zmęczone oczy, wzdychając ciężko. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Reed nie była już tą samą dziewczyną. Kochałem ją, ale była inna. W jej spojrzeniu królowała obawa, strach i płochliwość, niczym spojrzenie zranionego zwierzęcia. Myślałem, że będę w stanie zmienić jej nawyki a tymczasem stała w miejscu. 
Wyszedłem z samochodu i powoli skierowałem się w stronę domu. Było cicho i wręcz nienaturalnie. Znalazłem brązowooką w salonie, siedzącą na sofie. Odruchowo popatrzyłem na zegarek, uświadamiając sobie że jest już popołudnie a ona wciąż siedzi w piżamie. 

Terapia.

Zagryzłem mocno dolną wargę, opierając się bokiem o ścianę.

To ja powinienem być kimś, kto potrafiłby wyciągać ją z każdego gówna w jakie się wpakowała. 

-Chodź tu- mruknąłem cicho.

Drgnęła, kiedy mój wyprany z emocji głos doszedł do jej uszu. Rozprostowała się, posłusznie okrążając sofę i podeszła do mnie ze spuszczoną głową. 

Z Reed było źle. Widziałem to teraz bardzo dokładnie. Kiedy to się stało? Przecież jej zła passa powinna skończyć się w momencie, kiedy wróciłem. Powinna przestać pić i wziąć się za siebie. Może jej włosy zaczynały być zdrowsze, tak jak jej ciało ale gdzieś w środku  wszystko gniło, podlewane alkoholem i obawami.

-Na prawdę, chcę to zmienić- powiedziała cicho, splatając swoje dłonie jak małe dziecko. 

Wierzyłem jej. Wiedziałem, że jest silna i będzie walczyć. 

Nie zmieniało to jednak faktu, że czułem się z tym fatalnie. Nie potrafiłem sprawić, żeby moja dziewczyna przestała pić. Co to oznaczało? 

Że jej uzależnienie jest silniejsze niż uczucie jakim mnie darzyła. 

-Mówiłem ci, że damy sobie z tym radę.- Odpowiedziałem, przełykając ślinę.- Razem.

Pokiwała głową, dając mi znak że pamięta. 

-Ale nie dajemy sobie rady...z niczym- popatrzyła na mnie załzawionymi oczami, wwiercając się spojrzeniem w moje oczy. 
Stała tak blisko, że czułem jej ciepło ale wydawało mi się, jakby była gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie ja nie mogę dotrzeć. 
-Co masz na myśli?- Zapytałem, marszcząc czoło. 

Po jej aksamitnym policzku spłynęła łza. Zaczęła mówić dopiero wtedy, kiedy słona kropla spadła pomiędzy nas. 

-Archer...jesteśmy razem, ale... wciąż osobno. 
Nie wiedziałem o co jej chodzi. Może nie byłem idealnym facetem, ale wydawało mi się że na prawdę się staram. Zwłaszcza, że muszę zadośćuczynić ten poroniony pomysł z wyjazdem do Francji. 

-Wciąż mało co o tobie wiem, o tym co było przede mną, pakujesz się coraz to gorsze akcje, nie robisz nic, żeby zapewnić sobie chociaż namiastkę bezpieczeństwa, za każdym razem kiedy gdzieś wychodzimy, ktoś umiera albo to my o mało nie tracimy życia...-pociągnęła nosem.- Jak mam się nie bać? 

-To co było przed tobą się nie liczy- odpowiedziałem, wyciągając dłoń w jej stronę. 
Spojrzała na mnie bystro, kiedy dotknąłem palcami jej aksamitnego policzka. Chciałem, żeby zrozumiała że jest dla mnie ważną osobą, jednak coś w jej głowie nie mogło tego zrozumieć. Stąd te problemy

-Jesteś ze mną bezpieczna- dodałem po chwili ciszy. 

Pokręciła głową, jakby nie dowierzała. 

(Nie) Chcę Cię Zranić [JUŻ W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz