Koniec oznacza nowy początek

123 14 5
                                    

Biegłam co sił w nogach, nie zważałam na to że trącę ludzi i patrzą na mnie jak na wariatkę. Brakowało mi tchu w płucach, ale musiałam tam dotrzeć. Słone łzy napływały mi do oczu i zaczynały wypływać przez zbyt duży ich nadmiar. Marzyłam tylko o tym, aby jemu nic nie było, że to tylko zły sen. 

Wreszcie dotarłam pod budynek zwany Szpital. Wbiegłam do środka, ludzie patrzyli się na mnie dziwnie. Podeszłam do jakieś pielęgniarki i zapytałam o niego, kobieta powiedziała że leży na OIOM'e i że jest już przytomny. Pobiegłam w wyznaczony mi teraz cel. Podeszłam do szyby i to co zobaczyłam sprawiło u mnie potok łez. Nie krzyczałam, nie ryczałam jak bóbr tylko pozwalałam im po cichu spływać. Lekarz pozwolił mi wejść do środka, co uczyniłam mając na sobie niebieską narzutę. Stanęłam przy nim i wzrokiem błądziłam po nim całym. Lekko opuchnięta twarz, złamany nos, rozcięte wargi i łuki brwiowe, złamana ręka, skręcona kostka, liczne sińce i siniaki oraz obandażowana głowa. Jak mogłam do tego dopuścić? No, jak? On przeze mnie teraz cierpi. Lekko objęłam jego dłoń i usłyszałam lekkie chrząknięcie. Moja głowa automatycznie skierowała się w stronę głosu. Otworzył oczy, byłam taka szczęśliwa. 

- Taewoon, jak się czujesz? 

- Bywało gorzej.- wychrypiał i posłał w moją stronę lekki uśmiech.

- Przepraszam, to moja wina, ja...

- Nie masz za co przepraszać to nie twoja wina.- chciał się podnieść, ale jęknął z bólu.

- Leż, ale...

- Nie ma żadnego, ale. Skąd mogłaś wiedzieć, że coś takiego odpierdzieli? Nie mogłaś wiedzieć. Więc to nie jest twoja wina. - powstrzymałam łzy.

- Jest, to moja wina gdybym z tobą nie rozmawiała to nic by się nie stało. Przepraszam, ja... - podeszłam do niego bliżej i delikatnie pocałowałam go w czoło. Jedna z łez się uwolniła i kapnęła na jego policzek.- Żegnaj.- nie spojrzałam na niego, nie odwróciłam się w jego stronę gdy mnie wołał. Wyszłam z sali zasuwając za sobą drzwi. Ściągnęłam z siebie niebieską narzutę i skierowałam się ku wyjściowi. Gdy kierowałam się do wyjścia i już nie panowałam nad łzami, musiał ktoś mnie potrącić. Spojrzałam na niego pustym i załzawionym wzrokiem. Chyba chciał coś powiedzieć, ale ja się lekko ukłoniłam i wydusiłam ciche i łamliwe słowo.- Przepraszam.- i szybkim krokiem wyszłam z budynku. 

Byłam u siebie w domu. Mieszkam z rodzicami i młodszą siostrą. Tak się zastanawiam, czy można ich w ogóle nazwać moją rodziną. 

Oczywiście na przywitanie od ojca dostałam mocno w twarz. Popatrzył na mnie z pogardą i wyszedł z domu. Mieszkam z nimi na obrzeżach Seulu w domu jednorodzinnym. 

Moja sytuacja rodzinna jest koszmarna, a mianowicie matka zajmuje się tylko i wyłącznie moją młodszą siostrą mnie ma gdzieś. Traktuje mnie jak powietrze. Ojciec traktuje mnie jak worek treningowy i wyrzuca na mnie wszelkie obelgi i bluzgi w moim kierunku. Chciałam ze sobą skończyć, ale ktoś mnie powstrzymał, a tym kimś był mój od teraz były chłopak, który jest liderem pewnego gangu. Wybił mi ten pomysł z głowy i od ponad roku byłam w tym jego gangu, który był postrachem w mojej dzielnicy i mojej szkole. On i Taewoon pomagali mi abym nie upadła na samo dno i nic sobie nie zrobiła. Taewoon był dla nie jak starszy brat, a ja dla niego młodszą siostrą, którą miał kiedyś ale gdyby nie uległa wypadkowi i nie odeszła teraz miałaby tyle lat co ja. 

Weszłam do swojego pokoju nie zwracając uwagi swojej matki, która i tak na mnie nie patrzyła. Wyciągnęłam plecak i walizkę, po czym zaczęłam się szybko pakować. Po spakowaniu wszystkiego co było mi potrzebne wzięłam swoją komórkę, kasę którą odkładałam przez cztery lata pracując w różnych miejscach dorywczo. Ukrywałam kasę przed rodzicami, bo wiedziałam że jeżeli by się o nich dowiedzieli, zabraliby mi je i wydali na tą małą gówniarę. 

Dreams | Jimin [wznowione]Where stories live. Discover now