14

5.6K 564 58
                                    

Tak jak obiecał Ethan,Flor ani przez minutę nie nudziła się w jego rodzinnym domu. Już się o to postarał wraz z rodzicami. A oni sami, okazali się najsympatyczniejszymi ludźmi jakich poznała szatynka, do tego przyjaciółkę syna potraktowali jak członka rodzinę, albo raczej jak jego dziewczynę. Zresztą co jakiś czas robili głupie aluzje, kiedy przyłapywali Ethan'a na drobnych pieszczotach wobec dziewczyny. Podobała im się Flor Regan i miło było patrzeć na szczęśliwego syna, toteż z całego serca kibicowali tej dwójce.  Natomiast dziewczyna nie miała czasu na myślenie o szatynie. Ze pchała jego jestestwo gdzieś w zakamarki umysły i nie dawała mu możliwości wybicia się. Nie chciała go, mimo iż serca wciąż bolało. Chciała miłości, ale nie takiej, gdzie facetów mówi, że cię kocha, a kilka godzin później ląduje z inną w łóżku. 

 -O czym myślisz? - Ethan trącił palcem nos sztynki, kiedy w jego łóżku oglądali kolejny serial tego wieczoru.

- O niczym, chyba... - wzruszyła ramionami.

- Wiem, że boli i nie mogę obiecać, że przestanie. Jednak na nim się świat nie kończy, wiem o czym mówię.

- Nadal ją kochasz? - Tym razem Flor chciała wiedzieć.

- Świadomość, że nie można mieć czegoś, czego się pragnie, jest frustrująca. Ale sam nie wiem. Tak jak jest teraz, jest dobrze. Z tobą jest mi dobrze.

Flor popatrzyła zaskoczona na blondyna, jednak ten tylko posłał jej łobuzerski uśmieszek i zaczął niemiłosiernie łaskotać dziewczynę. Szatynka piszczała wniebogłosy, aż do pokoju wparowali rodzice Ethan'a i pokręcili głowami na znak błazenady ich syna.

- Mamy dla was propozycję - odezwała się pani Brok.

- Zabieramy was na ekskluzywną kolację - dokończył jej mąż.

- Oho, czyli musimy się wyszykować - Ethan poruszył zabawnie brwiami, a Flor zdała sobie sprawę, że nie ma niczego, co by pasowała na takie wyjście.

- Flor mam dla ciebie prezent - Ella Brok przewidziała braki w garderobie szatynki, więc kupiła dzisiaj przyjaciółce syna sukienkę, licząc, że dziewczyna jeszcze bardziej spodoba się Ethan'owi. Bo co do tego, że się podobała, nie miała wątpliwości. Tylko zdawało się, że jej syn jakby tego nie dostrzegał.

- Ale ja nie mogę - zaprotestowała szatynka.

- Dla własnego dobra, maleńka, lepiej się zgódź - odezwał się blondyn. -  Z moją mamą lepiej nie zadzierać - rodzice wybuchnęli śmiechem na słowa syna.

- No wiesz - oburzyła się Ella - mówisz o mnie jak o diable wcielonym.

- Oj, mamo, przecież wiesz jak jest.

- Wiem, wiem. Chodź Flor, zrobimy cię na bóstwo - Pani Brok zrobiła szelmowski uśmiech i pociągnęła ze sobą szatynkę.

- Ona i tak nim jest, i bez tych twoich czarów - burknął blondyn, gdyż podejrzewał, że jego matka coś knuła.

- Synu, i tak  z nią nie wygrasz, więc lepiej odpuść. A tak swoją drogą, to uroczą masz przyjaciółkę. A może to coś więcej? - Ethan wyczuł dziwną nutkę w głosie ojca i zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem.

- Okey. O co tutaj chodzi? I tylko mi nie mów, że nie wiesz o co pytam.

- Mama - Pan Brok odchrząknął - i ja uważamy, że Flor jest dla ciebie idealna. I ... nie mielibyśmy nic przeciwko, jakbyście byli razem.

- Wy chyba nie mówicie poważnie. To tylko przyjaciółka.

- Taa, jasne, a ja jestem Świętym Mikołajem - zakpił ojciec.

- A teraz o co znowu ci chodzi? - Ethan skrzyżował ramiona na piersi.

- Widzimy jak na nią patrzysz, synu.

- A niby jak? 

On naprawdę nie wiedział o co chodziło ojcu. Przecież patrzył normalnie na Flor. Prawda?

- Jak facet na kobietę swojego życia.

Ethan'a zamurowało na słowa ojca. Chciał coś powiedzieć, ale kompletnie nie wiedział co. Zresztą rodzic szybko wyszedł, zostawiając syna samego z jego myślami. Blondyn potrząsnął głową na absurdalne słowa ojca, po czym poszedł szykować się do kolacji.

Kiedy godzinę później,  panowie Brok czekali na swe panie przy szklaneczce czegoś zimnego, Flor podziwiała się w lustrze, a raczej osobę, której nie poznawała. 

- Wyglądasz pięknie, kochanie - Elle Brok uśmiechnęła się promiennie do odbicia dziewczyny w lustrze.

- Jak nie ja - szatynka pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Trochę podrasowaliśmy cię, ale właśnie o to chodziło. - Flor zmarszczyła brwi na słowa mamy blondyna.

- Że niby o co?

- Sama zobaczysz, a teraz chodź, bo na pewno już na nas czekają.

Gdy kobiety zeszły na dół, mężczyźni siedzieli w salonie i o czymś dyskutowali. Flor przyjrzała się Ethan'owi, a to co ujrzała, potwierdziło tylko, że jej przyjaciel był cholernie przystojny. Jasne kosmyki miał lekko zwichrzone w stylu niegrzecznego chłopca, a niebieska koszula w połączeniu z czarnym materiałem marynarki, jeszcze bardziej podkreślała błękit jego oczu. Oczu, które rozszerzyły się na widok szatynki. Oszołomiony Ethan patrzył jak zauroczony na Flor. Włosy spływały falami na jej nagie ramiona, a delikatny makijaż podkreślał jeszcze bardziej jej urodę. Niebieska, długa suknia podkreślała każdą ponętną krągłość jej ciała, a dekolt odsłaniał idealne półkule. Blondyn przełknął ciężko ślinę, a w spodniach zaczęło brakować miejsca, gdyż fiut zaczął mu niebezpiecznie nabrzmiewać. Ella Brok mrugnęła porozumiewawczo do męża, żeby zostawili młodych, jednak z ukrycia obserwowali poczynania tej dwójki. Ethan podszedł do Flor i wychrypiał: 

- Maleńka, wyglądasz jak milion dolców.

- Dopiero to odkryłeś? - Zachichotała.

- Wiedziałem, ale teraz, aż mi stanął - przyznał z rozbrajającą szczerością.

- Oj, żeby to pierwszy raz - prychnęła. - Tobie wiecznie stoi.

- To trzeba coś z tym zrobić, kochanie. - Ethan bez skrępownia przyciągnął do siebie szatynkę i obdarzył namiętnym pocałunkiem, pokazując jak bardzo był podniecony.

Skrywane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz