Rozdział drugi

1.2K 126 22
                                    

Przypominam o konkursie na epilog jak wy sobie wyobrażacie na Never Again :))

***

[[ Lola ]]

Cisza i spokój. W tym domu tego  najbardziej potrzeba. Minęło osiemnaście lat od kiedy urodził się ten łobuz zwanym moim synem. Ma naprawdę wybuchowy charakter, więc często jesteśmy wzywani do szkoły przez nauczycieli. Powiedzcie mi, kto normalny mówi do swojej nauczycielki, że jest wielka jak słoń ? Ja już wiem, Brian Nathaniel Devries. Naprawdę nie wiem po kim on odziedziczył tą swoją wredotę.

- Nie jestem pewny czy dobrze zrobiłem dając mu to auto - mruknął Leondre, który zjawił się koło mnie i przerwał mój mały monolog w myślach - Nie daruje mu tego jak rozbije moje kochanie.

- Hej, myślałam, że to ja jestem twoim kochaniem - zaśmiałam się, a mężczyzna zwrócił oczy ku niebu - Jak ja lubię cię wkurzać.

- Jak... - nie dokończył, bo przerwał mu dzwonek. Cicho westchnął i wstał z  miejsca kierując się na korytarz. Nagle usłyszałam jego udawany entuzjastyczny głos, na co parsknęłam śmiechem. - Jakże mi miło pani Reynolds. Jak się pani dzisiaj miewa ? 

- Niech pan sobie to daruje - powiedziała nasza sąsiadka z przeciwka. Evelyn Reynolds, największa plotkara w naszej całej dzielnicy. Jej mąż zmarł kilka lat temu i utrzymuje się z jego majątku. - Wasz rozwydrzony sen prawie znowu przejechał mojego Micky'iego !

Jeszcze chwilę powymieniali się zdaniami i usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a kilka sekund później do salonu wszedł trzydziestodziewięciolatek. Przetarł twarz i ponownie zajął miejsce koło mnie. 

- Głupia starucha - westchnął i objął mnie ramieniem - Wytłumacz mi dlaczego ten facet dał naszemu synowi prawo jazdy ? 

- Ma ten swój urok osobisty - zaśmiałam i chciałam go pocałować, kiedy usłyszałam cichy kaszl za sobą. Odwróciłam się tylko po to, aby napotkać brązowe oczy syna.

- Dobra rozumiem to, że się kochacie i w ogóle, ale nie musicie się przy mnie wymieniac śliną - powiedział z lekką odrazą w głosie - I tak mamo, mam ten swój idealny urok, który potrafi przekonać innych ludzi.

- Mnie jeszcze jakoś nie przekonałeś - wzruszyłam ramionami i wydostałam się z spod ramienia męża. Przy Brian'ie czułam się jak krasnal i to jest zdecydowanie straszne, że mój własny syn jest ode mnie wyższy o ponad dwadzieścia centymetrów. - Więc na mnie jeszcze jakoś nie działa skarbie.

- Jak na razie mamuś - uśmiechnął się podejrzanie - Ale na tatę, babcie i resztę działa.

- Nie kombinuj, bo ojciec samochodu Ci nie da - zagroziłam na co chłopak wybuchnął gromkim śmiechem. 

- Schowacie je w szufladzie w twojej szafce nocnej, u ojca nie chowasz, bo tam trzymacie swoje gumeczki - zrobił fale z brwi, na co zrobiłam się czerwona, a moi chłopcy się zaśmiali - Ej właśnie ! Nadal możecie uprawiac seks ? Nie jesteście na to za starzy ? 

- Brian synu ty mój, nie mamy razem z tatą po sto lat tylko jesteśmy przed czterdziestką, więc tak nadal możemy uprawiac seks. Coś jeszcze ? - powiedziałam unosząc wysoko głowę, aby spojrzec się na bruneta. Ciągle się zastanawiam po kim może miec czarne włosy. 

- Och jasne. Tylko powiedzcie mi kiedy macie zamiar się bzyknąć to ulotnię się z domu. Naprawdę nie chcę słyszec waszych jęków jak bardzo wam dobrze i te inne, bo po tym będę mieć koszmary - uśmiechnął się uroczo i ulotnił się z pomieszczenia. Spojrzałam się na Leondre, który był czerwony ze śmiechu. 

- Chyba urodziłam potwora - wymamrotałam i uderzyłam czołem o najbliższą ścianę. 

***

Podoba mi się ten rozdział tak bardzo, że o boże XD Co wsm o nim myślicie ? Widzimy się w następnych. Luuv ya i pa !

I love you, and you love me || devries ✔Where stories live. Discover now