Rozdział dwudziesty-szósty

492 72 3
                                    

Pchnąłem ogromniaste drzwi wchodząc do zatłoczonego korytarzu.
Było dobrze po dziesiątej, kiedy postanowiłem się pokazać w szkole. Tłumacząc w prostszy sposób to zaspałem. Od kolacji z moimi i Vicky rodzicami minęło z półtora miesiąca.

- Patrzcie! - skrzywiłem się nieznacznie na krzyk Jaspera tuż koło mojego ucha - Zguba się znalazła.

- Spierdalaj - bąknąłem, a wszyscy się zaśmiali - Gdzie dziewczyny?

- Casey w łazience,  a Victoria została q klasie. Shroff coś od niej chciał - wzruszył ramionami Christopher siadając na parapecie. Co z tego, że był zakaz? - Nawet nie będę się wysilać, aby zapytać się dlaczego cię nie było, bo znam odpowiedź.

Głośno się zaśmiałem ukazując zęby.

- MacDonald po szkole? - zaproponował Jasper i już miałem się zgadzać, kiedy przypominało mi się, że obiecałem mamie jechać po farby do pokoi dziewczynek.

Kurwa.

- Odpadam - jęknąłem - Muszę jechać po farby i odebrać meble.

- Brian jako odpowiedzialny braciszek - usłyszałem za sobą chichot Casey - Późno się z tym obudziłeś, że chcesz rodzeństwo.

Blondynka jedynie pokazała mi język na co przekręciłem oczami na jej dziecinne zachowanie.

- Pieprzony glonojad - bąknęła Walker która nagle pojawiła się koło mnie - Jeżeli tak bardzo chce mu się seksu to niech idzie na dziwki, a nie podbiera się się do uczennic.

Krew mi się zagotowała w żyłach słysząc co powiedziała moja dziewczyna. Spojrzałem się na chłopaków dając im niemy sygnał.

***

[Leondre]

Wparowałem wściekły jak osa do szkoły, gdzie uczy się Brian. Nawet nie musiałem się pytać o drogę do gabinetu dyrektora, bo znałem ją idealnie. Jakieś pół godziny temu zadzwonił do mnie facet mówiąc, że mój syn z kolegami pobił matematyka.
Wziąłem głębszy oddech i zapukałem, a słysząc pozwolenie weszłem do środka. Spojrzałem się na osiemnastolatka, który tak trochę skulił się pod moim zimnym spojrzeniem.

- Pan Devries! Jak miło pana znowu widzieć - za biurka wstał siwy mężczyzna - Jak dobrze, że pan tak szybko dotarł.

- O co poszło konkretnie? - zapytałem zakładając dłonie na klatce piersiowej.

- Pan Shroff dobierał się do mojej dziewczyny - mruknął Brian spoglądając się na mnie, ale szybko przeniósł  wzrok na Jaspera i Chrisa.

- I to był powód, aby pobić prawie że do nieprzytomności nauczyciela? - uniosłem brwi do góry słuchając dyrektora. Bogu dzięki, że nikt nie zadzwonił do Loli. Jest w końcówce piątego miesiąca i naprawdę nie powinna się denerwować. Uważnie słuchałem mężczyzny co mówi przy okazji zabijając mojego syna spojrzeniem.

- Cała trójka dostaje zawieszenie na trzy tygodnie.

***

cześć i czołem! mam chwile czasu, więc postanowiłam dodać nowy rozdział 😅 do końca zostało może z 9 rozdziałów😰 miłego dnia/wieczoru, a my widzimy się następnym razem💖

I love you, and you love me || devries ✔Where stories live. Discover now