1. Lucky One 3

76 13 12
                                    

Lotnisko było zatłoczone jak nigdy o tak wczesnej porze. Suho ziewnął, zakrywając usta kubkiem z parującą kawą. Był pierwszym klientem zaspanej dziewczyny, która zaspanymi ruchami przygotowywała stoisko na kolejny dzień pracy. Przyglądał jej się, siedząc na niezbyt wygodnym drewnianym siedzeniu, co jakiś czas zerkając na zegarek. 4:59. Samolot powinien już wylądować.Spojrzał na elektryczną tablicę przylotów i odlotów. Powinni powoli wysiadać.

Skrzywił się delikatnie, gdy jego żołądek, nieprzyzwyczajony, zaprotestował przed tak wczesnym piciem kawy, ale Suho musiał pomyśleć, a kawa rozjaśniła mu w głowie i odpędziłą resztki snu. Upił gorącej, trochę za słodkiej jak na jego gust kawy, wpatrując się w automatyczne, rozsuwane drzwi. Oprócz niego w poczekalni hali przylotów było około dwudziestu innych osób, co było dziwne biorąc pod uwagę wielkość lotniska i morderczą, poranną godzinę. Liczył, że znajdzie tu ciszę i spokój, a nie coraz głośniejszy gwar rozmów.

Wcześniej Chen zaproponował, że pojedzie razem z nim. Nie chciał, wymawiając się, że mają wystarczająco dużo pracy w laboratorium, ale prawda była inna, o czym obydwoje doskonale wiedzieli. Każdy z nich potrzebował teraz jak najwięcej czasu, żeby przemyśleć dołączenie kolejnych dwóch osób do ich wyprawy. Suho nie wiedział kogo bardziej naraża to na niebezpieczeństwo - Amy i Maisie, czy ich. Przez chwilę przez jego głowę przewinęła się wizja w której dziewczynka przegrywa walkę samej ze sobą i przeistacza się w morderczą istotę, gotową zabić dla ludzkiej krwi. Czy będą w stanie przebić serce zmarłego dziecka osinowym kołkiem? Nie wiedział. Bardzo nie chciał się dowiedzieć.

 - Widzę, że wysłali po nas Śpiącą Królewnę, a gdzie jej sześciu krasnoludków? - Usłyszał nagle i podniósł gwałtownie głowę do góry, widząc nad sobą uśmiechniętego rudowłosego chłopaka i wyższego, brązowowłosego, grzebiącego w swoim plecaku podręcznym. - Dobrze cię widzieć Suho.

 - Widzę, że nawet długi lot tanimi liniami nie jest w stanie zepsuć ci humoru - podniósł się i z uśmiechem przywitał z Xiuminem i Chanyeolem. Zabrał jedną z toreb ze sprzętem i ruszyli w stronę wyjścia na parking. Suho cisnął do kosza na śmieci niedopitą kawę. - Jakieś problemy?

 - Żadnych, wmówiliśmy im, że kompas to prezent dla dziecka, wywieźliśmy go bez problemu - powiedział Chanyeol. Na zewnątrz uderzyło ich chłodne poranne powietrze i Suho przez moment zrobiło się szkoda przyjaciół, którzy podążali za nim w koszulkach z krótkimi rękawami. Chanyeol zaczął się trząść z zimna, a Xiumin, jakby nie odczuwał temperatury zbliżonej do 3 stopni, uśmiechał się szeroko.

 - Jak ty wytrzymałeś w ciepłym kraju? - Zaśmiał się Suho i pokręcił głową z niedowierzaniem. Pilotem otworzył samochód i razem upchnęli bagaże do bagażnika. - Mocno zmęczeni?

 - Niezbyt, udało nam się wyspać podczas lotu, ale nie pogardzimy ciepłą kawą z naszego ulubionego ekspresu, co, Chanyeol? - Niższy chłopak zapytał z uśmiechem siedzącego z tyłu wyższego, który właśnie głośno ziewał. Suho pokręcił jedynie głową z delikatnym uśmiechem.

 - W takim razie, do laboratorium.


Kai zaklął głośno pod nosem i przetarł oczy, studiując pod powiększeniem rozłożoną na największym stole mapę nieba, nad którą, jak powtarzał z wyraźnie słyszalną dumą, spędził prawie połowę swojego życia. Baekhyun zwykł wtedy kąśliwie dopowiadać, że tę większą połowę przespał, a reszta uśmiechała się znacząco. Tym razem z trudem powstrzymywał się, żeby nie zacząć rzucać książkami w każdy ruchomy cel. Tym z największą ilością punktów byłby, oczywiście, Baekhyun.

 - NIE DOTYKAJ! - Wrzasnął z mieszaniną paniki i gniewu, rozkładając szeroko ręce, gdy Sehun zbliżył się do stołu z kubkiem gorącej herbaty. - NIE ZBLIŻAJ MI SIĘ DO MAPY Z NAPOJEM BO ZATŁUKĘ.

Ex'ActOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz