32

3.8K 162 84
                                    

Śpiewaliśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się, jedliśmy, piliśmy i gadaliśmy wokół ogniska, które rozpaliliśmy na skraju lasu, kilkadziesiąt metrów od jeziorka. Było cudownie. Żyliśmy chwilą. Przyszło strasznie dużo ludzi, głównie z mojego i Mike'a rocznika. Siedzieliśmy właśnie w bliższym gronie: ja, Natalie, Ana, Eva z Adrianem, Johny, Simon, David, Nicholas i Andrew.

- Wybaczcie, że się spóźniłam, ale Barney musiał się przygotować. - "przeszkodziła" nam Bay.

- A więc to jest ten Twój powód? - zapytałam, patrząc na chłopaka krytycznym okiem.

- Tak, dokładnie. To mój PRZYJACIEL - powiedziała dobitnie, bo wiedziała, że jestem w trakcie oceniania, czy nadaję się on na jej chłopaka. - Barney, to Maya Trevelyn, Natalie Sanders, Eva Shawn, Adrian Pucey, Johny Load, David Grimm i Andrew Mikkelsen - przedstawiając nas, pokazywała na każdego z osobna. - A Anę i Simona już znasz z widzenia z naszego pokoju wspólnego - uśmiechnęła do wymienionej przed chwilą dwójki Krukonów. - Wszyscy, to jest Barney Harris. - gdy Bay skończyła, wysoki, ciemny blondyn przywitał się z każdym uściśnięciem dłoni.

- Nie wiem, o co tyle krzyku i tajemnic jeśli się przyjaźnicie, ale nieważne... - jeszcze raz zlustrowałam chłopaka z pod przymrużonych oczu. - Witaj na terenie rodu Trevelynów - powiedziałam ostatecznie, wskazując iście teatralnym gestem teren, który nas otaczał. - Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił.

***

- Peregine, Lucjan, Draco, Blaise i Theodor! Dawno przyszliście? Nie widziałam Was wcześniej. - przerwałam chłopakom jakąś pijacką grę. Jak jeden mąż, wszyscy się odwrócili w moją stronę.

- Dużo gości, hę? Chyba połowa Hogwartu tu jest! - zażartował Theodor Nott. Odpowiedziałam mu uśmiechem.

- Witamy, witamy, panią gospodarz! - skomentował Lucjan Bole, po czym przytulił się do mnie na przywitanie. Zaśmiałam się perliście.

- Mam nadzieję, że macie tu jakieś inne zajęcie niż picie, co? - spytałam rozbawiona.

- No ba! Są też dziewczyny! - zawołał z entuzjazmem Theo. - To dobre zajęcie!

- Kultury, człowieku. - burknął Draco, przewracając oczami.

- Wyluzuj, stary! - zawołał do Platyniaka czarnoskóry Ślizgon. - Bawimy się, a nie upominamy kumpli! Jest imprezaaa!

- Trafne spostrzeżenie, Zabini! - ten chłopak zawsze umiał mnie rozśmieszyć. Chłopcy zawtórowali mi śmiechem.

- Może dołączysz do naszej gry? - po raz pierwszy odezwał się Peregine Derric.

- A jakie są zasady? - zapytałam całkiem uprzejmie jak na siebie.

- Już Ci tłumaczymy...

***

Kilka dni po imprezie, pojechałam według swojej tradycji na obóz taneczny. Jak zawsze było świetnie: nowe kroki, nowe doświadczenia, nowi ludzie... Śmieszyło mnie to, że każdy bez wyjątku wierzył mi, że chodzę do szkoły z internatem. Już dawno temu ułożyłam sobie historyjkę dla ciekawskich mugoli.

Gdy wróciłam do domu, na moim biurku leżał stosik listów, które dostałam od znajomych podczas mojej nieobecności. Jeden w szczególności mnie zainteresował - Ana miała pomysł na przygodę. Coś ryzykownego? Zainteresowałam się i postanowiłam na to przystać.

Zgodnie z jej planem wmówiłyśmy rodzicom, że spędzamy kilka nocy u siebie nawzajem, a tak naprawdę wybrałyśmy się na spontaniczną wycieczkę do Budapesztu. Świetnie się razem bawiłyśmy. Robiłyśmy milion pamiątkowych zdjęć. Zwiedzałyśmy, próbowałyśmy nowych potraw i poznawałyśmy inną kulturę. Kiedy trafił nam się dzień z okropną pogodą chodziłyśmy po sklepach i zupełnie przypadkowo, w pewnej drogerii, do koszyka wpadła nam blond farba do włosów.

Heavy // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now