Rozdział 24.

6.3K 298 5
                                    

~Nadia~



Dopiero nad ranem wróciliśmy do domu. Od razu po wejściu zdjęłam szpilki i rzuciłam je w kąt korytarza. Po drodze do pokoju zdążyłam rozpuścić włosy i rozpiąć sukienkę. Gdy przekroczyłam próg sypialni, pozwoliłam aby szary materiał osunął się na panele. Otworzyłam okno i opadłam na miękką pościel. Świeże i rześkie powietrze dostawało się do płuc, przyjemnie chłodząc moje rozgrzane ciało. W myślach odtwarzał sobie całe spotkanie z rodziną Gentile, lecz najbardziej w pamięci zachowała mi się scena z kuchni, gdy Antonio mnie pocałował. Wtedy czułam jakbym rozpadała się na małe kawałeczki pod wpływem jego dotyku. Co najdziwniejsze, nie czułam tego samego podczas pocałunku z Sebastiano. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony nienawidzę Seby, dlatego że chciał razem z moją matką zmusić mnie do ślubu, ale z drugiej strony, ja sama zgodziłam się wyjść za niego. Dzięki cioci do tego nie doszło, ale za to jestem teraz żoną Antonia. Pogmatwane to jak cholera.



Przeciągnęłam się na łóżku, aż usłyszałam jak mi kości strzykają. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.



- Kto tam?- krzyknęłam nie zmieniając swojej pozycji.



- To ja.- odkrzyknął Antonio i chciał wejść do środka, lecz go powstrzymałam.



- Poczekaj, nie wchodź!- ostrzegłam.



Wczołgałam się pod koc i nakryłam nim po uszy. Po chwili wszedł do pokoju i uśmiechnął się na mój widok. Przysiadł na skraju łóżka ciągle nie puszczając wzroku z mojej twarzy. Jego oczy świdrowały mnie. Raz przyglądał się moim oczom, a zaraz potem przenosił wzrok na usta i tak cały czas.



- Czemu się przede mną zakrywasz?- zapytał i przyciągną mnie do siebie.



Byłam zmuszona siąść mu na kolanach. Trzymał mnie mocno i nie chciał puścić. Owiną sobie kosmyk moich włosów wokół palca i położył podbródek na mojej głowie. Odruchowo się w niego wtuliłam na co uśmiechnął się delikatnie.



- Na ile oceniasz ten wieczór w skali do dziesięciu?- zapytał po chwili.



- A może być ocena ujemna?- przechyliłam głowę w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.



- Nie.- zaprzeczył i pocałował mnie w czoło.- Aż tak źle było?



- Nie, nie było aż tak tragicznie, ani aż tak wspaniale, aby to powtórzyć. Takie mocne jeden i pół.



- Dzięki za szczerość.



- A proszę bardzo.- uśmiechnęłam się promiennie i z powrotem o niego oparłam.



Siedziałam tak u niego na kolanach dopóki nie zmorzył mnie sen. Potem poczułam tyko jak mnie przenosi, kładzie na łóżko i okrywa kołdrą.



~Elena~



Wyszłam z domu Sebastiana cała nabuzowana. Obraził mnie przy wszystkich. Nie mam zamiaru dłużej siedzieć bezczynnie. Jutro się przekona co to znaczy nadepnąć mi na odcisk. Jeszcze tylko kilka godzin i będzie błagał mnie na kolanach, żebym go oszczędziła.



Zła jak osa wkroczyłam do domu i usiadłam w salonie ze szklanką mocnego alkoholu. Założyłam nogi na szklany stolik i oparłam się wygodnie.



Zemstę czas zacząć.



DestinedWhere stories live. Discover now