Rozdział 19

1.5K 86 3
                                    

Tydzień później...

 Ewelina:

Siedzę cały czas u Igora. Nie opuszczam go nawet na krok. Trzymam go za rękę w nadzieji, że za chwilę się obudzi, ale nic takiego się nie dzieje. Zaczynam się martwić. I to bardziej niż wcześniej. Jestem kłębkiem nerwów.

 Igor:

Cały czas mam pustkę przed oczami. Słyszę wszystko ale gdy próbuję coś odpowiedzieć, momentalnie tracę głos. Nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Choć tak bardzo tego chcę. Gdy Ewelina przyła do mnie pierwszy raz słyszałem wszystkie jej słowa. Ale tylko jedno utkwiło mi w głowie. KOCHAM CIĘ. Czy ona naprawdę mnie kocha? Czy może to było tylko złudzenie? Ciągle się nad tym zastanawiam. Wiem, że ona też nie jest mi obojętna. Nigdy nie czułem tego do żadnej dziewczyny co czuję do niej. Chcę z nią porozmawiać. Muszę. Sprobowałem poruszyć dłonią. Udało się. Powoli ale to bardzo powoli otworzyłem oczy. Oślepiło mnie jasne, szpitalne światło.
                
 Ewelina

Poczułam lekki ścisk dłoni. Odwróciłam głowę i zobaczyłam to na co tak długo czekałam. Igor się obudził.

- Skarbie... - wyszeptał.

Przywarłam do niego całym ciałem. Tak bardzo tęskniłam. Nie umiem wyrazić teraz, co czuję. Po prostu jestem szczęśliwa.

- Tak się cieszę - powiedziałam mocniej tuląc się do szatyna. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.

- Nie płacz - odparł mocniej mnie do siebie tuląc - Wszystko będzie dobrze.

- Jak to się stało, że Cię postrzelili? - zapytałam odrywając się od Igora.

- Akurat przysuwałem na dworze śmietnik do okna piwnicy i odwrociłem się żeby zobaczyć co Emil robi.  Pojawił się przede mną błyskawicznie. Nagle zachwiał się trzymając się za rękę. Trafili go. Za chwilę ja poczułem jak coś kłuje mnie w brzuchu, a co było dalej to nie pamiętam - szatyn lekko się wzdrygnął na wspomnienie sprzed tygodnia.

- Proszę aby pani opuściła salę, bo ponownie musimy zbadać Igora. Gdy skończymy będzie można wejść z powrotem. - przytaknęłam i wyszłam z sali.

- Co się stało? - Adrian zakrztusił się kawą.

- Obudził się! - krzyknęłam szczęśliwa jak małe dziecko.

- Ja pierdolę, Bugajczyk przestraszyłeś mnie!  - Brunet odczuł ulgę.

- To wspaniale! - Kamila rzuciła mi się na szyję uradowana tak samo jak ja.

Nieposiadałam się ze szczęścia. Stał się cud. Mój przyjaciel  wybudził się ze śpiączki. To jedna z najlepszych chwil jaka spotkała mnie w życiu.
Siedzieliśmy we trójkę czekając na wiadomości od lekarza. Po godzinie lekarz pojawił się obok nas.

- Nie widzę żadnych komplikacji po operacji. Wszystkie narządy działają tak jak trzeba. Myślę, że za trzy dni Igor będzie mógł opuścić szpital. - przeglądał jego kartę sprawdzając przy tym dokładnie wyniki badań.

- Można wejść? - zapytałam.

- Oczywiście - odparł zapisując coś w notesie.

- Mogę iść ja? - Kamila stała w tym dziwnym fartuszku.

- Jasne - powiedzieliśmy z Adrianem jednocześnie.

Kamila:   

- Cześć - odparłam siadając na krześle obok Bugajczyka.

- Cześć - odparł siadając w pionowej pozycji.

- Jak się czujesz? - zapytałam.

- W miarę dobrze - odpowiedział - Czy to prawda, że Ewelina mnie kocha? - niespodziewałam się takiego pytania.

- Bardzo przeżywała to jak Cię postrzelili. Nie mogła patrzeć jak Adrian opatruje Ci rany. Ciężko to zniosła. Ale gdy opowiada mi o tobie, to w jej oczach widać te iskierki, które nie sposób jest u niej zgasić, zachwyt, uwielbienie. Mówiła mi, że przy tobie czuje się bardzo bezpiecznie. Czuje coś do ciebie ale nie wie czy ty odwzajemniasz jej uczucia- powiedziałam to najszczerzej i najpoważniej jak umiałam.

- A to ja bałem się, że to ona nie odwzajemnia moich uczuć - na twarzy Igora widać było zadowolenie.

- Mogę z nią porozmawiać? - wyrwał mnie tym z zamyśleń.

Kiwnęłam głową na tak i wyszłam. Po chwili w sali siedziała Ewelina.

 Igor:

Zanim brunetka weszła do sali myślałem o tym jak zacząć temat. Zebrałem się na odwagę i zapytałem.

- Ewelina czy ty....

             

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz