Rozdział 24

9.3K 558 641
                                    

­­­­­­Dziękujemy za komentarze (w których, swoją drogą, jesteście bardzo oszczędni, a miło jest poczytać czyjeś opinie), i zapraszamy na rozdział 24.


Obaj wzięli prysznic i doprowadzili się do porządku, a potem zjedli obiad. Oczywiście Sasuke gotował, naprawdę był niezły w te klocki i Naruto musiał to przyznać po raz kolejny. Teraz stali, opierając się o parapet otwartego okna i wdychali świeże, rześkie powietrze. Burza oddalała się od Konohy, tylko z oddali słychać było coraz to cichsze grzmoty. Przestało też padać, więc zrobiło się naprawdę przyjemnie.

Sasuke usiadł na parapecie i przyciągnął Naruto do siebie.

– Powiedz mi, co ty właściwie robiłeś, kiedy mnie nie było w wiosce? – zapytał po chwili.

– Jak to co? Trenowałem, żeby cię dorwać, skopać tyłek i sprowadzić z powrotem! – Naruto zaśmiał się i włożył rękę w czarne miękkie włosy. Lubił słuchać tego cichego mruczenia, gdy przeczesywał je palcami. Sasuke był bardzo wrażliwy na dotyk w tym miejscu.

– Nie o to mi chodzi. Raczej... Wczoraj, kiedy Sakura powiedziała mi jedną rzecz, zdałem sobie sprawę, że ja tak naprawdę bardzo mało wiem o tobie z tamtego okresu. Poza tym, że zapewne byłeś tak jak teraz rozwrzeszczanym młotkiem... – Sasuke skrzywił się, gdy Naruto dźgnął go w żebra. – Ciekawi mnie, ile jeszcze głupot żeś wtedy narobił, bo to, że dałeś się pobić w mojej obronie, nie było zbyt mądre.

– Sasuke... – Naruto zamyślił się. Pamiętał, jak padł na kolana przed Raikage błagając go, żeby zostawili jego przyjaciela przy życiu. – Zrobiłbym dużo więcej, gdyby było trzeba – uśmiechnął się lekko. Na szczęście to wszystko mieli już za sobą. To była już przeszłość. A przyszłość? No cóż... Najbliższa wyglądała tak, że powinni się powoli zbierać, jeżeli nie chcieli się spóźnić do archiwum. Siedziba ANBU była po drugiej stronie wioski.

Sasuke uśmiechnął się lekko, gładząc opuszkami palców kark Naruto. Zamyślił się, zastanawiając się, jak wyglądałyby sprawy, gdyby został w wiosce. Zrozumieliby, jak ważni byli dla siebie? Pochylił się i pocałował Naruto krótko, po czym, gdy ten chciał już pogłębić pocałunek, odepchnął go.

– Musimy iść – rzucił z lekkim uśmiechem, rozbawiony miną Naruto.

Na zewnątrz wciąż było wilgotno, a w powietrzu unosił się zapach deszczu. Obaj odetchnęli głęboko. Musieli uważać, żeby nie poślizgnąć się na dachach, gdy biegli w stronę budynków ANBU. Naruto był tak zadowolony z dzisiejszego popołudnia, że już przestał przejmować się Sakurą. Zdał sobie sprawę, że cokolwiek by się nie stało, to Sasuke zawsze... Uśmiechnął się i mimowolnie na niego zerknął.

– Aaa! – krzyknął, gdy poślizgnął się i zsunął z dachu, w ostatniej chwili łapiąc się jego krawędzi.

– Młotku – westchnął Sasuke, gdy podciągał go z powrotem. Posłał mu lekki uśmiech, nie siląc się nawet na żadne złośliwości.

Naruto cieszył się, że w tym momencie stał, bo na widok tego uśmiechu chyba znowu by się przewrócił.

– No chodź już – mruknął zniecierpliwiony Sasuke i wznowili trasę.

Sakura była już na miejscu. Stała tyłem do nich, splatając ręce za plecami. Nie miała już na sobie stroju chunina.

Przestąpiła z nogi na nogę, niecierpliwiąc się lekko. Nie, wcale nie chodziło o to, że Sasuke się spóźniał, bo to ona przyszła trochę za wcześnie. Po prostu... Zastanawiała się, jak to wszystko dzisiaj się potoczy. Czy też będą siedzieć tak blisko siebie? Czy tym razem się odważy i gdy Sasuke ją przypadkiem dotknie, zrobi kolejny krok w jego stronę? Specjalnie założyła sukienkę, tę samą, czerwoną z wzorkami, którą miała na Festiwalu Lata. Tenten mówiła, że podkreśla jej figurę, a Sasuke chyba też się wtedy spodobała, bo wziął jej lampion. Poza tym spędziła w łazience ponad trzy godziny, próbując zrobić makijaż. Wcześniej jakoś wolała naturalny wygląd, ale Ino powiedziała, że jak tak dalej będzie robić, to zostanie starą panną. Sakura nie była co do tego przekonana, ale w końcu uznała, że zrobi użytek ze swojego zeszłorocznego prezentu urodzinowego.

SasuNaru HidenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora