Rozdział 42

6.9K 509 492
                                    

Dzięki za komentarze i przed Wami rozdział 42:)


Lekko zamroczony Sasuke rozejrzał się. Jak w zwolnionym tempie widział, jak wściekła Sakura w swojej furii praktycznie masakruje ninja, którzy ich zaatakowali i rozwala przy tym kilka skał dookoła. Po chwili było już po walce. Najwyraźniej przeciwnicy nie byli zbyt groźni, więc Sasuke czuł bezsilną wściekłość, że tak dał się zaskoczyć.

– Sasuke-kun, ja... Ja zaraz się tym zajmę! – Sakura, nie zważając na nic, rozpięła mu lekko drżącymi rękami kamizelkę i podsunęła bluzę. Widziała, jak przyciska do boku zakrwawioną dłoń. Już po chwili, kiedy jakiś shinobi podał jej apteczkę, zaczęła szukać w niej antyseptyków. Modliła się, żeby to nie była żadna trucizna. Wysłała trochę chakry w głąb ciała, ale nic nie wyczuła. To chyba była tylko zwykła rana. Zaraz! Jaka zwykła rana?! To przecież był Sasuke! Wysłała jeszcze więcej chakry, próbując zasklepić rozcięcie. Wewnętrze narządy wydawały się być nienaruszone, ale i tak zaczynała trochę panikować. Cholera! Miała ochotę się rozpłakać. Dlaczego on jej nigdy nie słuchał? Tyle razy mówiła mu, że musi odpocząć, ale zawsze uparcie ją zbywał, jakby była natrętną muchą! Gdyby nie to, że się o niego bała, chyba pierwszy raz w życiu wygarnęłaby mu, jakim jest... A niech to! Przecież jeszcze przed chwilą shinobi piasku ostrzegali ich, żeby byli czujni, żeby się rozglądali, bo oddziały najemników ostatnio pozwalały sobie na coraz więcej i atakowały coraz częściej.

– Sakura... – usłyszała jego cichy głos. – Zostaw, to tylko mała rana, to nic.

– Muszę się upewnić, Sasuke-kun, wygląda groźnie, strasznie dużo krwi.

– Wszystko w porządku? – Inni jounini pojawili się obok nich. – Sprawdziliśmy jeszcze okolicę, ale to był chyba jedyny oddział. Atakowali ze względu na naszą wioskę, to ludzie z osady, w której staramy się zaprowadzić porządek.

– Nie przewidzieliśmy, że mogą zajść tak daleko! – odezwał się inny mężczyzna, specjalista od trucizn. Ukucnął przy Sasuke. – Wyczuwasz coś złego? – zwrócił się do Sakury.

– Nie, żadnej trucizny, ale...

Medyk przyłożył rękę i sprawdził ranę. Skinął głową.

– Wygląda na to, że wszystko w porządku.

– Wyleczę go i będziemy mogli wracać – powiedziała Sakura. – Sasuke-kun, przyniosę ci później leki wzmacniające, ale dzisiaj już nie możesz pracować. Naprawdę musisz odpocząć. Proszę! – szepnęła z desperacją. Wyglądało na to, że przez zranienie, Sasuke nieco się uspokoił i w końcu sam zrozumiał, że powinien położyć się spać.

– Odpocznę – powiedział do niej.

Sakura uśmiechnęła się do niego, ale nie odpowiedział tym samym.

*

Naruto ślinka ciekła na widok piekących się zająców, które upolował. Hinata zajęła się resztą, dodała jakichś ziół. Część znalazła w lesie, część zabrała z Konohy, a jeszcze inne kupiła w Sunagakure, więc szykowała się prawdziwa wyżerka, jak ciągle powtarzał. Nie mógł się już doczekać jedzenia i cały czas zacierał ręce.

Shino poszedł sprawdzić okolicę i rozmieścić swoje owady na drzewach. One jako pierwsze miały ich ostrzec, gdyby ktoś się zbliżał.

– Kiedy będzie gotowe, Hinata? – zapytał Naruto już któryś raz z rzędu, bo ślinka mu ciekła od tego zapachu coraz bardziej.

– Za chwilę – powiedział Hinata, odgarniając włosy i pochylając się nad ogniskiem, żeby sprawdzić pieczenie.

Po chwili wrócił też Shino, informując, że wszystko wydaje się być w porządku. Tak naprawdę byli już na terenie Kraju Ognia, daleko od granicy, a tutaj rzadko kiedy ostatnimi czasy dochodziło do jakichś ataków. Kraj Ognia chyba najlepiej ze wszystkich państw radził sobie z najemnikami i rzadko kiedy dochodziło tu do jakichś poważnych zamieszek. Owszem, jak wszędzie, zdarzały się wyjątki, ale na pewno nie było tu takiego zagrożenia jak przy granicy z Krajem Wiatru.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now