Rozdział 45

8.7K 522 614
                                    

No i mamy rozdział 45. Tym razem coś luźniejszego i być może na poprawę humoru.

Tradycyjnie dzięki za komentarze i miłego czytania:)


Kwiaty... Doniczkowe, cięte, czerwone, żółte, w cętki... W którąkolwiek stronę nie odwróciłby głowy, wszędzie były kwiaty! Shikamaru miał wrażenie, że na skutek obcowania od dzisiejszego poranka głównie z roślinami, mózg zaczyna mu się lasować. A to stanowiło niebezpieczeństwo, bo w końcu myślenie było jego największym i niezaprzeczalnym atutem. Naprawdę, gdyby nie wyjątkowe okoliczności, ta sytuacja byłaby żywym koszmarem.

– Jak tak bardzo się nudzisz, mogę dać ci jakąś książkę. – Układająca bukiet z frezji Ino spojrzała na niego trochę z współczuciem, trochę z rozbawieniem. Widziała, jak się męczy, ale według niej sam był sobie winien. Zachciało mu się oświadczyn w tak młodym wieku, to teraz chował się w jej kwiaciarni za wielkim wazonem słoneczników.

– Nie, dziękuję. Mam dość czytania o hodowli róż i przycinaniu storczyków. – Shikamaru położył się na podłodze, podkładając ręce pod głowę. Każdy, kto nie znał go zbyt dobrze, stwierdziłby, że to dla niego sielanka, w końcu nie raz i nie dwa spędzał w ten sposób czas na którymś z dachów, obserwując chmury. Jednak tak naprawdę mało kto wiedział, że Shikamaru ma alergię na kwiaty. Co prawda nie kichał ani nic z tych rzeczy, ale ich zapach go otumaniał. A to było kłopotliwe.

– Daj spokój, nie będzie tak źle. A jak będzie, to możesz poprosić Hokage o jakąś misję. – Ino skończyła swoje dzieło i oparła się o ladę, skubiąc swoje jasne długie włosy. – Przecież nie jest sadystą, jak mu powiesz, o co chodzi, to na pewno się zlituje.

– Zapomnij. Moja matka zagroziła, że jeżeli to zrobi, to urządzi mu piekło. Wyobrażasz sobie? Miała czelność pójść do Kakashiego i powiedzieć coś takiego? Żeby porządny shinobi, w dodatku Hokage, bał się zwykłej baby... – westchnął.

– A ty to niby co? – parsknęła Ino. – W niczym nie jesteś lepszy. Od wczoraj chowasz się przed Temari, żeby tylko nie brać udziału w przygotowaniach do ślubu. Poza tym to twoja wina. Po co obiecywałeś, że jak tylko zyskasz awans, to się w to zaangażujesz?

– Chciałem zyskać na czasie. Ale ona chyba zawarła jakiś pakt z moją matką, a we dwie przypominają chodzącą bombę. Wiesz, co wczoraj wymyśliły? Żebym wybrał się do gorących źródeł na błotną maseczkę! Maseczkę! Ja!

– No wiesz, maseczki mają dobry wpływ na cerę i... – Ino zamilkła, widząc zdegustowane spojrzenie Shikamaru. – Zwykle korzystają z nich kobiety – dodała, machinalnie poprawiając włosy i spoglądając w lusterko, które trzymała pod ladą.

W tym momencie rozległ się dźwięk dzwoneczka sygnalizujący przyjście klienta, przez co Shikamaru znów schował się za wazon słoneczników.

– Chouji, nie strasz ludzi – westchnął z ulgą, kiedy zorientował się, że to przyjaciel przyszedł dotrzymać mu towarzystwa. Żałował, że jego dom był spalony jako kryjówka, ale to jedne z pierwszych miejsc, gdzie zwykle go szukali.

Chouji ulokował się za wazonem z pelargoniami i wyciągnął paczkę chipsów.

– Myślisz, że nikt nie zorientuje się, że tam jesteś? – zaczęła dość delikatnie Ino, widząc jego wystające zza wazonu boczki. – To znaczy, wiesz, chodzi mi o to chrupanie – dodała, widząc pełne wyrzutu spojrzenie. Dobrze wiedziała, jak Chouji reaguje na wzmiankę o jego tuszy. Podeszła i udając, że coś sprawdza, przesunęła dwie inne rośliny, zasłaniając plecy przyjaciela przed wzrokiem klientów.

SasuNaru HidenWhere stories live. Discover now