Rozdział 8

1.3K 63 4
                                    

*Jonathan*
Stałem w kuchni, tuląc do siebie moją żonę, kiedy Isabell wbiegła cała czerwona.
- Czy Clary posiada runę zabezpieczającą? - spytała, szokując mnie tym.
- Co? - spytałem nie dowierzając.
- Czyli nie, chyba Will dostanie rodzeństwo.
Stałem zszokowany zastanawiając się czy to co usłyszałem jest prawdą. Clary przespała się z Jace'm? Spojrzałem na Vanesse, która była w takim samym szoku jak ja. Odsunąłem się od ukochanej i jak najszybciej wyszedłem z domu. Muszę znaleźć Alana. Po kilku minutach dostrzegłem mojego brata. Podbiegłem do niego.
- Coś się stało?
- Clary chyba spała z Jace'm. No i nie wiadomo czy się zabezpieczyli - oznajmiłem.
On tylko westchnął.
- A mówiłem jej żeby tam nie wchodziła - mruknął, zostawiając mnie samego.
Jeszcze tylko teraz brakuje żeby Clary była w ciąży. Wróciłem do domu i pierwsze co zobaczyłem to rozanielona rudowłosa z Willem na rękach. Obok niej stał Jace z szerokim uśmiechem na ustach.
- Will idź do cioci - poprosiłem.
Moja siostra spojrzała na mnie zdziwiona, postawiła go na podłodze.
- Zabezpieczyliście się? - spytała Isabell, wyprzedzając mnie.
Cholera, kiedy ona tutaj weszła?
- Czyli jednak weszłaś nam do sypialni - mruknął Jace, obejmując Clary.
- Po prostu odpowiedz. Przecież wiesz jak to było z pierwszą ciążą...
- Nie jestem w ciąży - oznajmiła.
Spojrzałem na Isabell. Zrobiła jakąś dziwna minę i z chytrym uśmieszkiem wyszła z kuchni. O nic więcej nie pytając poszedłem do sypialni. Wiedziałem, że tam właśnie znajdę swoją żonę. Nie myliłem się. Siedziała na łóżku, jednak jej mina była jakaś dziwna.
- Kochanie wszystko dobrze? - spytałem spanikowany.
- Wody mi odeszły - jej oddech był przyśpieszony.
Dopiero po chwili do mnie dotarło. Moja żona rodzi!

*Jace*
Czekałem w salonie razem z Jonathanem i Alanem. Obaj staraliśmy się uspokoić białowłosego. Po chwili w domu dało się usłyszeć płacz dziecka. Wtedy już nie udało nam się go zatrzymać. Jak najszybciej pobiegł na górę. Spojrzałem smutno na Alana. Czekając prze te kilka godzin nie mogłem sobie wyobrazić tego uczucia. Nie wiedziałem jak mógł czuć się Jonathan. Tyle mnie ominęło.
Po chwili zobaczyłem schodzącą Clary. Usiadła na kanapie, a po chwili przybiegł do niej Will. Wdrapał się na jej kolana i przytulił się do jej piersi.
Patrzyłem na ten piękny obrazek z ogromnym żalem do samego siebie. Pragnąłem odczuć to szczęście kiedy rodził się mój synek. Szkoda, że nie mogę się cofnąć w czasie i zobaczyć narodzin własnego dziecka.
- Nie myśl o tym - spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- To ja was zostawię - Alan wyszedł, poklepując mnie po ramieniu.
- Powinieneś w końcu przestać myśleć. Czasu i tak nie cofniesz - westchnęła, wstając.
- Skąd ty...
- Lepiej idź porozmawiać z ojcem - powiedziała wychodząc.
Co jej się nagle stało?
- Moglibyśmy porozmawiać? - głos Stephena rozniósł się po pomieszczeniu.
- Skoro musimy. Może mi powiesz dlaczego mnie porzuciłeś? - warknąłem.
- Musiałem tak postąpić...
- A to niby dlaczego? - przerwałem mu.
- Aby was chronić. Kiedy Valentine sprowadził Ithuriela to... Anioł wyjawił mu przeznaczenie Clary. Twierdził, że Clary nie dożyje swoich szesnastych urodzin. Valentine nie chciał jej stracić, był przerażony myślą, że straci córkę. Dlatego stworzył drugi krąg.
- Ale jak to możliwe? Ona o tym wie?
- Powiedział to tylko mnie i twojej matce. Celine poświęciła dla ciebie swoje życie, a ja musiałem odejść. Przez te wszystkie lata, on wiedział gdzie ukrywa się Jocelyn. Wiele razy z ukrycia ją obserwował. Robił wszystko, aby ją ochronić. I udało mu się to. Oszukał przeznaczenie.
- Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że gdybyś został ona by zginęła? - spytałem nie dowierzając.
- Wszystko ma swoją cenę. Czasem trzeba się poświęcić, aby ktoś inny mógł żyć. Tylko proszę nie mów jej tego. Jeśli się dowie, zacznie się obwiniać.
Nie byłem na niego zły, w jednej chwili cała złość na niego zniknęła. Nie wyobrażałem sobie świata bez mojego aniołka. Cieszyłem się, że tak się stało. Bo gdyby został najprawdopodobniej nigdy bym jej nie poznał, nie została by moją żoną i Will by się nie urodził. To dzięki jego decyzji teraz mam wspaniałą rodzinę.

Miasto Upadłej MiłościWhere stories live. Discover now