5 Support

457 23 2
                                    

Niedziela. Godzina 16. La Lisa siedziała przy biurku i oglądała serial.

-La Lisa -do jej uszu doszedł szept.

Rozejrzała się, ale nikogo nie zobaczyła.

-Za oknem..

Dziewczyna podeszła do okna. Zobaczyła tą samą brunetkę, co wieczór wcześniej.

-Jennie? Co ty tu robisz? -spytała zdziwiona.

-Przyszłam Ci trochę opowiedzieć o tobie, o nas.

Lisa nie wiedziała co powiedzieć. Mając nadzieje, że Jennie odwróci to zaklęcie spuściła drabinkę w jej stronę.

-Chcesz coś do picia?

-Nie -Jennie wskoczyła na łóżko tamtej -wygodne.

-Da się to odwrócić? -spytała Lisa.

-Em.. nie. To nie magiczne zaklęcie.

No to jestem w dupie -pomyślała Manoban.

-Więc. Jesteś betą. Ja jestem betą, są inne bety -zaczęłą Jennie obracając poduszkę w dłoniach -Jest alfa. Przywódca stada, lider, jak wolisz. Ale -podniosła się do pozycji siedzącej -ty nie jesteś z naszego stada.

-Jesteśmy wrogami? -spytała znudzona Lisa.

-Zazwyczaj tak jest. Chociaż wyglądasz bardziej na przerażoną niż wrogo nastawioną. Dobra przejdźmy do szczegółów -powiedziała brunetka biorąc telefon do ręki -raz w miesiącu jest pełnia i...

-No co ty -prychnęła Lisa.

-Pomogę Ci opanować przemianę. Jak się niedługo przekonasz nie tylko pełnia księżyca wpływa na nas źle? Negatywnie? Nie wiem jakie słowo. Sama wiesz. Wzrost pulsu, nerwy, czasem strach.

-Co wtedy nami kieruje?

-Co czułaś gdy biegłaś w Parku? Czego szukałaś?

-No ten tego.. -Lisa pstryknęła palcami przypominając sobie słowa, które chciała powiedzieć -O! Wiem! Szukałam żywej istoty, która mogłabym schrupać z sosem tysiąca wysp.

-Żądza krwi. Pomogę Ci to opanować. Póki co. Staraj się nie denerwować.

-Gdy już opanuję przemianę, będę żyła jak każdy inny nastolatek, który nie jest jakoś nadprzyrodzony?

-Tak. Znajdziesz kotwicę i siema.

*

-Jeju Chae. Po chuj Ci to -Lisa była załamana troską przyjaciółki, która właśnie jej pulsometr.

-Pożyłam od trenera -powiedziała zadowolona Chae.

-Pożyczyłaś, czy po prostu ukradłaś?

-Wzięłam na chwilę. Załóż.

-Eh... 

Lisa założyła urządzenie na przedramię i zasłoniła rękawem.

-Jeśli twój puls przyspieszy to...

-To pech. Najwyżej kogoś zabije.

-Czytałam, oglądałam i planowałam. Dzięki mnie Jennie nie będzie miała mniej roboty z tobą.

-Co oglądałaś? Pornosy? -Lisa śmiechła.

-Chyba ty. Znajdziemy twoją kotwicę.

Chae wręcz kipiała entuzjazmem dzisiejszego dnia.

-Jesteś pewny, że mówił prawdę?

-Nie wiem, nie słuchałem.

-Ja słuchałem. Mówił prawdę.

-To jest poważniejsze, niż się wydaje. 

-Hanbin tu idzie -powiedziała Chae.

-Zachowuj się normalnie Chae-young -powiedziała Lisa, a jej przyjaciółka strzeliła derpa.

-Dzisiaj, po lekcjach, pizza i kręgle. Co wy na to? -Hanbin objął ramieniem Chae.

-Zajebiście -powiedziała Lisa.

Całkowicie zignorowała to, że czuła od chłopaków inny zapach, niż od ludzi. Jiwon pachniał najlepiej, ale cała trójka.. Jakby byli tacy, jak Lisa. 

Dziewczyna jednak uznała, że po prostu zdążyła się przewrażliwić.

-To widzimy się po lekcjach -uśmiechnął się Jinhwan i odeszli.

-Co masz taką skwaszoną minę?

shit.. -pomyślała.

-Co jak się przy nim przemienię? 

-Lol -taki komentarz rzuciła Chae i ruszyła w stronę szkoły.

Nadeszła lekcja matematyki.

-Ty -nauczycielka wskazała na Lisę -usiądziesz z nim.

-Hej -uśmiechnął się Jiwon.

-Hej -odpowiedziała Lisa -sory, zasnęłam wtedy i no wiesz..

-Spoko. Może pogadamy o czymś innym?

-Ok. Może zainteresowania? -zaproponowała Lisa.

-OK, to najpierw ty.

-Em... koszykówka, ścigacze..

-Ścigacze? Masz zamiar zrobić prawko?

-Oczywiście, a jak z tobą?

-Koszykówka, przypadek? 

-Nie sądzę.

-No i sporty ekstremalne.

-Byłeś kiedyś w Fuji-Q Highland? -spytała z zaciekawieniem Lisa.

-Fuji-Q Highland? Jak ja bardzo bym chciał tam pojechać -powiedział rozmarzonym głosem Jiwon.

-Ja też.

-La Lisa Manoban -poważny głos nauczycielki rozległ się tuż nad ławką -Pierwiastek sześcienny z 4913.

-Nie wiem -wzruszyła ramionami Lisa.

-To skoro nie wiesz, to dlaczego rozmawiasz. Chcesz na początku swojej licealnej edukacji dostać pałę?

-Pałę to może pani mi postawić -powiedział Jiwon, a po klasie rozległ się śmiech.

-Kim Jiwon! -nauczycielka krzyknęła -żeby mi to było ostatni raz! 

-Jaasne -roześmiany chłopak przymknął oczy.

-A ty, moja droga -zwróciła się do Lisy -Jeśli nie potrafisz powiedzieć, czegoś, co było w gimnazjum, myślę, że powinnaś wrócić kilka klas niżej, by poćwiczyć.

-Ja myślę, że pani powinna wrócić z tego psychiatryka, z którego pani uciekła.

Chae spojrzała na telefon. Puls Lisy wzrastał.

-Mam nadzieje, że rodzice odpowiednio ukarają Cię za to, co zrobiłaś. Za moich czasów ojcowie bili córki pasem, a matki chroniły je własną piersią!

-Kogo to obchodzi..

-Mam nadzieję, że twój ojciec, odpowiednio Cię ukara. Zadzwonię do niego po lekcji.

-Jeśli pani nie wie, niech pani nie mówi, bo tak się składa, że ja nie mam ojca.

Puls Lisy był tak szybki, że Chae-young zastanawiała się, jak przerąbane będzie miała, jak okłamie wszystkich, że podała im środki halucynacyjne i Lisa w nic się nie zmieniała.

Nagle puls Lisy zaczął spadać. Chae patrzyła zdziwiona na telefon.

Jiwon trzymał dłoń Lisy wspierając ją.

Young WolvesWhere stories live. Discover now