6 Time Together

395 20 4
                                    

-Udało się! -Chae przytuliła przyjaciółkę -Myślałam, że zaraz zmienisz się tam w wilczka i zawyjesz do słońca. A nie, to wampiry są od słońca, wilkołaki od księżyca.

-Weź w ogóle co to było..

Od: Jiwon

Wszystko ok?

Do: Jiwon
Czemu miałoby nie być?

-Ah, że też nie mogę jej tego powiedzieć -Jiwon podrapał się po głowie.

-I tak się dowie -powiedział Jinhwan wzruszając ramionami.

Po lekcjach cała grupka spotkała się pod szkołą.

-Najpierw pizza czy kręgle? -spytał Hanbin.

-Dawajcie kręgle, potem uczcimy to pizzą i przegrani stawiają -powiedziała Chae.

-Jesteś taka pewna wygranej? -Lisa rzuciła jej wyzywające spojrzenie. 

-Ja i Chae na waszą trójkę -powiedział Hanbin.

-Zajebiście -Jinhwan klasnął w dłonie.

Hanbin wziął Chae na barana i ruszyli w stronę kręgielni.
Po drodze każdy opowiadał jakąś historię życia.

Jinhwan mówił o tym, jak Hanbin zajrzał w pierwszej gimnazjum do damskiej szatni przed wychowaniem fizycznym i musiał robić pompki z założonym na głowę stanikiem jednej z dziewczyn.

-Albo to! -krzyknęła Lisa -ostatnio jak byłyśmy z Chae na mieście jakaś pani do nas podchodzi, byśmy często uprawiały anal, bo to dobrze wpływa na cycki.

-Do mnie kiedyś wujek powiedział, że jak znajdę se laskę powinienem sprawdzić, czy nosi stringi, bo jeśli nosi, to znaczy, że ma sraczkę i nie zarucham -powiedział poważnie Hanbin.

Po chwili byli już w kręgielni. 

-To wy przebierzcie buty, a my zapłacimy.

-Możemy się dołożyć -Lisa nie chciała wyjść na dziewczynę, która leci na pieniądze.

-Spoko, my zapłacimy.

-Jak się czujesz? -spytała Park, gdy były na osobności.

-Dobrze. E... -Lisa poczuła się w tamtym momencie dziwnie -mam wrażenie, że ktoś nas słucha.

-Eee? Dziwna jesteś.

-Ty też.

Zaczęła drużyna ChaexHanbin. Chae zbiła wszystkie kręgle. Następnie Lisa również nie miała z tym problemu. Hanbin zbił tylko dwa kręgle, natomiast Jiwon i Jinhwan po trzy.

-Rzucasz jak zdechła foka wodę -powiedział Hanbin, gdy Jiwon nie trafił w ani jednego kręgla.

-Przynajmniej nie wyglądam jak pszczoła upita trutką na szczury.

-Trutka na szczury jest w granulkach -powiedział Jinhwan.

-Ty też.

Koniec końców wygrała drużyna Chae i Hanbina.

-Haha cioty! -Krzyknął Hanbin w stronę Jiwona i Jinhana.

-Jaką pizze chcecie? -spytała Lisa.

-Lubisz Hawaii? -Hanbin spojrzał na Chae.

-Uwielbiam.

-To Hawaii.

Lisa podała pieniądze chłopakom, mimo że nalegali, by schowała.

-Lisa? Nie jesteś z Korei, no nie? -spytał Jinhwan.

-Z Tajlandii. Przeprowadziłam się do Seulu, gdy miałam 4 lata -odpowiedziała dziewczyna.

-Tak w ogóle -powiedział nagle Jiwon -jest impreza w piątek.

Poruszył brwiami i spojrzał na wszystkich.

-Oczywiście, że z tobą pójdę kochanie -Hanbin objął go ramieniem i powiedział cienkim głosikiem.

-Cieszy mnie to -Jiwon objął go drugą ręką i wpatrywali się w siebie przez jakiś czas.

Mama:
Przyjdź natychmiast do domu.

-Muszę iść -powiedziała Lisa po przeczytaniu sms'a.

-Odprowadzimy Cię -zaproponował Bobby.

-Nie no spoko. Wiem, gdzie mieszkam.

-W to nie wątpię -powiedział Bobby i podniósł dziewczynę.

-Pedofil! -krzyknęła.

-Jeszcze nie.

-Pa Lisa!

-Pa!

Bobby postawił dziewczynę na ziemi dopiero, gdy wyszli z restauracji.

-Podobało Ci się dzisiaj? -spytał.

Jeszcze nic się nie wydarzyło -pomyślała.

-No, fajnie było.

-Pójdziemy kiedyś na kosza?

-A ty co tak nagle z tym tematem?

-A nie wiem -wzruszył ramionami.

-Pójdziemy.

Reszte drogi szli w ciszy zastanawiają się o czym mogą porozmawiać.

-Dzięki za odprowadzenie -uśmiechnęła się Lisa patrząc na chłopaka.

-Em.. Lisaa -Jiwin podrapał się po karku.

-Hmm..?

Oboje patrzyli sobie w oczy, a odległość pomiędzy ich twarzami stawała się coraz mniejsza.

On mnie pocałuje? No pewnie mnie pocałuje. I co mam właściwie teraz odwalić? Może zarucham w sumie.
O czym ty myślisz downie?! -Lisa strzeliła sobie mentalnego face palma.

-Mogę Cię pocałować? -spytał Jiwon.

NO TY SOBIE ŻARTUJESZ. JESZCZE PYTASZ? TWOJE SERCE PRZYSPIESZA LOL. CZEMU TO TAKI SŁODKI DŹWIĘK?

-No dobra.

Ich usta zetknęły się. Krótki pocałunek sprawił, że oboje nie chcieli wracać do domu, ale jednak

-To pa -Lisa pomachała mu i odeszła.

Gdy Jiwon odszedł na pewną odległość weszła do domu.
W salonie czekała jej matka.

-Dlaczego nie posprzątałaś w kuchni jak robiłaś śniadanie? -spytała surowym głosem jej.

-Nie zdążyłam -odpowiedziała szybko Lisa.

-Nie zdążyłaś, tak? -kobieta rzuciła butelką o ścianę, co poskutkowało stłuczeniem szkła -jeśli jeszcze raz nie zdążysz posprzątać, rzucę w Ciebie.

Young WolvesWhere stories live. Discover now