42

3.5K 492 99
                                    

pokochacie mnie za ten rozdział

Kiedy Chanyeol jak przez mgłę zauważył zbliżającą się dyrektorkę, chwiejąc się chwycił Baekhyuna za nadgarstek i rzucił się do ucieczki. Baekhyun o mało nie potykając się o własne stopy, pędził za Chanyeolem. Był gorzej niż przerażony, bo chyba pierwszy raz ucieka przed nauczycielem i kłopotami. Wbiegli do swojego pokoju trzasnęli drzwiami.

-Kurcze, na pewno nas widziała, na pewno będziemy mieli problemy -fuknął wystraszony, biorąc głębokie wdechy.
-Nie bój dupy, nie miała na nosie okularów -odpowiedział, również ciężko oddychając. Baekhyun się uciszył i gdy czuł, że już nie jest taki zmęczony, pochował wszystko do szafy i po chwili odwrócił się do wyższego. Nad jego okiem ciekła ogromna ilość krwi, zalewając jego oko. Czuł, że jedzenie, które zjadł cofa się do ust. Wyciągnął z szuflady paczkę chusteczek i rzucił w Chanyeola.
-Wytrzyj twarz a ja idę poszukać plastrów -mruknął cały blady.
-Po co? Jakbym pierwszy raz krwawił -przewrócił oczami.
-To moja wina, powinienem ci pomóc, prawda? -zatrzymał się przy drzwiach, wziął głębszy wdech i otworzył drzwi -Dziękuje, że mi pomogłeś.

Byun zapukał do pokoju Luhana, modląc się aby miał plastry. Gdyby nie miał, nie miałby gdzie już iść, bo Minseok i Jongdae jeszcze nie wrócili. 
-O, cześć Baekhyun! Już wszystko okej? -przywitał się Lu z wielkim uśmiechem.
-Tak, tak -przytaknął energicznie -Macie może plastry?
-Coś się stało? -w jednej chwili uśmiech wyparował z twarzy Luhana.
-Mi nic. Po prostu potrzebuję -bez żadnego słowa weszli do środka, gdzie spał Zitao.
-Gdyby był to dla ciebie dałbym ci różowy w księżniczki, ale nie wiem więc masz zwyczajny -wyszeptał wręczając chłopakowi jeden cielisty plaster.
-Wielkie dzięki.
Ze zdobyczą wyruszył z powrotem do pokoju gdzie znajdował się siedzący na krześle Baekhyuna Chanyeol. Przy głowie trzymał nasączoną krwią chusteczkę, a myślami błądził po wszystkim oprócz mocnym bólu. To nie takie proste nie myśleć o bólu jak boli go niemiłosiernie.
-Czekaj jeszcze -mruknął i wyciągnął malutki brązowy ręczniczek do twarzy. Bardzo szybkim krokiem ruszył do toalet. Kątem oka zauważył dyrektorkę przechadzającą się po korytarzu gdzie odbyła się bójka.  
-O hej Baekhyun, poczekaj! -niechętnie młodszy się zatrzymał.
-Tak? -ukłonił się, o mało nie tupiąc w miejscu.
-Widziałeś może trzech chłopaków i jednego stojącego obok, którzy się bili i potem uciekali? -spytała na jednym tchu, a Baekhyun przez chwilę zamarł.
-Um...-wydał dźwięk -...N-nie chyba nie.
-Coś się stało? -spytała, słysząc że Byun się jąka.
-Nie, nie nic -machał głową zaprzeczając -Wie pani trochę się śpieszę, muszę zmyć yy...maseczkę z twarzy!
-Jaką maseczkę jak masz czystą twarz?

Kiedy ręcznik był nawilżony zimną wodą, wyszedł jak najszybciej z ubikacji upewniając się, że nauczycielka sobie poszła. Dla Baekhyuna minęło za dużo czasu, więc biegiem wrócił do pokoju. Wbiegł do środka trzaskając drzwiami, przez co usypiający Chanyeol wzdrygnął się. 
-Po co ci to? -spytał, patrząc na ręczniczek.
-Wyprostuj się i odłóż chusteczkę -mruknął, rękoma łącząc kolana chłopaka. Stanął tak, że miał jego długie nogi pomiędzy swoimi, co zabrało Parkowi tlen z płuc. Grzecznie rzucił krwawy papierek na biurko (albo przynajmniej tam celował) i zwiesił wzrok na Baekhyunie. Ten w tym czasie starał się wytrzeć mokrym ręcznikiem ranę chłopaka, która nie wyglądała najlepiej. Wiedział, że zapewne  wyższego to szczypie i aż dziwne, że nic nie mówi, bo on sam by krzyczał. Delikatnie dotykał brwi starszego.
W tym czasie Chanyeol bacznie obserwował obojczyki Baekhyuna, które nie były przykryte przez koszulkę. Czuł się podniecony i podjarany dwoma głupimi kościami. Miał ochotę przyssać się ustami do jednego z nich, ale wiedział, że nie może. Chwila...Park Chanyeol a'ka rozpieszczony bachor czegoś nie może?

Baekhyun kiedy chwytał plaster położony na drewnie, nie spodziewał się, że coś rzuci się na niego jak na jedzenie. O mało nie stracił równowagi, jednak Chanyeol go przytrzymał swoimi dużymi dłoniami. Przyparł ustami do obojczyka młodszego, ssąc ją, przygryzając i delikatnie liżąc czubkiem języka.
-C-co ty robisz? -wystękał wystraszony. Z jednej strony zdecydowanie tego nie chciał, z drugiej zaś było to całkiem przyjemne. Cicho postękując skupił się na ustach Parka robiących w tej chwili cuda. Przechylił delikatnie głowę dając chłopakowi większe pole do popisu. Przejechał ustami na szyję  Baekhyuna cicho mrucząc. Ponownie zaczął robić mu malinkę nawet nie myśląc o tym, że ktoś ją potem będzie mógł zobaczyć.
Baekhyunowi było tak przyjemnie, że nie kontrolował tego co wypowiada.
-...uh jak przyjemnie-e...Chanyeol... kurwa ah... -wyjąkał, przez co Chanyeol gwałtownie się odsunął.
-Przekląłeś? -zdziwił się, a Baek ogarniając co zrobił, szeroko otwarł oczy i zasłonił usta rękoma. Utrzymywali kontakt wzrokowy przez dłuższy moment. Kiedy Chanyeol uświadomił sobie, że znowu przy nim przeklął,szeroki uśmiech wpełznął na jego twarz -Dwa razy z dwóch przy mnie przekląłeś, czuje się zaszczycony.
Pociągnął go bliżej siebie i wtulił się w jego klatkę piersiową, zadowolony z całej sytuacji.

=#=#=#=

mmmmmalesuperkowyrozdziałmmmm

Dormitory ➫ ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz