2.1

1.7K 93 7
                                    


Ubrana w czarne spodnie i białą koszulę usiadłam nad brzegiem oceanu.

To już dwa lata bez Edmunda. Codziennie rozglądam się po morzu w nadzei, że nagle z wody wyłoni się kruczoczarna czupryna i znów będziemy razem. Poczuję jego usta na swoich, będę mogła dotknąć jego policzka, szyi oraz klatki piersiowej. Moje marzenia są odległe, tak jak horyzont. Chyba już nigdy go nie zobaczę.

- Mamia? - Usłyszałam cichutki głosik za mną. Odwróciłam się i ujrzałam dwuletnią Selmę w małej sukieneczce z kocykiem i misiem w ręku.

- Co się stało skarbie? - Zapytałam z lekkim uśmiechem i przygarnęłam ją do siebie.

- Chce patrzeć z tobą - mruknęła śmieszne wydymając usta. Usadziłam ją sobie na kolana i patrzyłyśmy na zachód słońca. Czerwone niebo stopniowo wypełniło się gwiazdami.

- Widziałaś, mamusiu? - Zawołała dziewczynka i odwróciła się w moją stronę.

- Co takiego? - Cmoknęłam ją w polik i przytuliłam.

- Mgła i wiater! - Krzyknęła i pokazała na coś malutkim paluszkiem. Spojrzałam w tamtą stronę przerażona.

W brzeg zaczął wiać silny wiatr, aż odepchnęło nas do tyłu. Stanęłam na nogi z dziewczynką na ręce i zasłoniłam twarz dłonią. Chciałam się wycofać, ale huragan mi nie pozwolił. Usłyszałam za sobą trzask łamanego drzewa i już gotowa na uderzenie, zamknęłam oczy. 

Po chwili wichura ustała, a na jej miejsce przyszło słońce, które przed chwilą zaszło. Uchyliłam powieki.

- Mamciu gdzie jestemy? - Zasepleniła dziewczynka rozglądając się po otoczeniu. To nie była Narnia.


~~~~~^~~~~~


Cześć moi drodzy, taki krótki wstęp przed kolejnym tomem dla Was.

~Jula

✔Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu [1&2]✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant