- Jeszcze kawałek! - zawołał Edmund, a my posłusznie szliśmy za nim wgłąb ciemnego lasu.
- Kawałek to znaczy ile?! - zapytał zdenerwowany Kaspian, patrząc na mnie wymownie.
- To tu - czarnowłosy przystanął przed niewielką polanką, na środku której stała kamienna wieżyczka.
Stanęliśmy i patrzyliśmy na budynek ze zdziwieniem. Takie same wieże budowano niegdyś w Narnii. Powoli podeszliśmy do niej, rozglądając się. Nasza czwórka obeszła ją. Nie znaleźliśmy żadnego wejścia poza oknem znajdującym się kilka metrów nad nami.
- Nie damy rady tam wejść... chyba, że ktoś się wespnie do góry - mruknął Edmund, podchdząc i przesuwając dłoń po ścianie. Kaspian stanął obok niego i powtórzył jego ruchy.
Mój brat wsadził palce w szczelinę między kamieniami nad nimi i podciągnął się. Spojrzałam na Edmunda, który poszedł w jego ślady, a ja jedynie stałam z Aslanem na rękach na mokrej od rosy trawie. Chciałam podejść i też się wspinać, ale czarnowłosy obejrzał się szybko.
- Eleno, nie wchodź - rzekł stanowczym tonem i wspinał się dalej.
- Uważajcie, proszę - to były jedyne słowa, które mogłam w tamtym momencie powiedzieć. Zrezygnowana westchnęłam cicho i rozglądnęłam się. W czterech miejscach na skraju polany zauważyłam wystające z ziemi pale. Zaczęło mi się to coraz mniej podobać.
Podeszłam do najbliższego i przyjrzałam mu się. Niewielkie ornamenty przedstawiały tekst w nieznanym mi języku. Aslan również wyglądał na zdezorientowanego, lecz jego mądre oczy wydawały się wiedzieć wszystko o tym miejscu. Rzuciłam okiem na mężczyzn którzy dotarli do okna na szczycie wieży. Wciągnęłam ze świstem powietrze widząc, jak noga Kaspiana osuwa się z kamieni. Ten szybko złapał równowagę i wszedł do środka z Edmundem Sprawiedliwym.
- Co tam jest? - zawołałam zdenerwowana, nie mogąc być z nimi na górze.
- Jakaś księga, mapy i dźwignie! - odkrzyknął Kaspian. - Zaraz sprawdzimy do czego służą!
W następnym momencie słyszałam jedynie głośny zgrzyt, a moim oczom ukazały się drzwi w u podstawy budowli. Podbiegłam do nich i jedną ręką pchnęłam je. Te bez problemu ustąpiły. Weszłam niepewnie do środka i uważnie stawiałam kroki, idąc ciemną klatką schodową w górę.
Po chwili dotarłam na szczyt. Moim oczom ukazała się niewielka komnata, wypełniona skrzyniami, pudłami, szafkami i stoliczkami z niewielkimi wazonami i księgami. Na środku stała niska kolumna, a na niej leżała otwarta, wielka księga. Podeszłam do niej i zaniemówiłam. Wypełniały ją liczne zaklęcia z dziedziny czarnej magii oraz obrazy i rysunki. Popatrzyłam z powagą na towarzyszących mi mężczyzn i jednym krokiem pokonałam odległość dzielącą mnie od postumentu. Pomimo ich ostrzeżeń dotknęłam papieru opuszkami palców. Poczułam przyjemny chłód i ułóżyłam dłoń na pogiętej stronie. Przez moją dłoń, ramię, bark i resztę ciała przeszedł impuls.
- El, nie - Edmund chwycił moją rękę i obrócił mnie w jego stronę.
- Ale.. poczułam coś.
- Zwijamy się stąd... - powiedział, a zaraz po jego słowach posadzka pod naszymi stopami zatrzęsła się. Wszyscy upadliśmy na ziemię osłaniając głowy, a z sufitu zaczęły odpadać małe kawałki cegieł.
- Wszystko dobrze?! - krzyknął do nas Kaspian, przysuwając się.
- Tak! - Powiedzieliśmy w tym samym czasie. Wszyscy szybko zbiegliśmy ze schodów i stanęliśmy na mokrej trawie. Oddaliliśmy się o kilkanaście metrów od wieży, a ta zawaliła się. Staliśmy w osłupieniu, rozglądając się dookoła. Spojrzałam na brata, a następnie na Edmunda, który cały czas ściskał moją dłoń. Nie zdążyłam zwrócić mu uwagi, bo w ułamku sekundy całe otoczenie poszarzało, poczuliśmy się ociążali.
YOU ARE READING
✔Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu [1&2]✔
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu opowiada o przygodach króla Kaspiana i jego odnalezionej siostry. Przybędą też do Narnii królowa Łucja i król Edmund - dawni władcy krainy. Wszystko zaczyna się zmieniać wraz z pojawieniem si...