about writing sonnets

84 6 9
                                    

Spotkałam się kiedyś z cytatem mówiącym, że jeśli chłopak napisze dziewczynie trzy albo cztery sonety, to ją kocha, ale jeśli napisze ich trzydzieści, to po prostu kocha pisać sonety. Byłam święcie przekonana o słuszności tego stwierdzenia, ale teraz jestem prawie pewna, że powstało w głowie kogoś, kto albo nie był nigdy zakochany, albo było to na tyle dawno, że nie jest w stanie przypomnieć sobie tego konsumującego uczucia.
Miłość do danej osoby potrafi przysłonić widok na praktycznie wszystko. Ciężko jest pisać o czymkolwiek innym, niż ta osoba, albo uczucia przez nią wywoływane. Opisywanie odkrywania nowych rzeczy zarówno w niej, jak i razem z nią staje się najwyższym priorytetem. Później z czasem, kiedy mija pierwsze zauroczenie i zdjęte różowe okulary pozwalają nam oglądać też resztę świata, wciąż moglibyśmy użyć wszystkich słów w każdym znanym nam języku do opisania, na pozór, tego samego. Wciąż jednak, możliwe jest odnajdywanie nowych, fascynujących aspektów tej osoby. Chociaż, nawet opisywanie codzienności jest wystarczająco, wyczerpującym tematem.
Po prostu niemożliwym jest, żeby mieć jej dość. A kiedy przyjdzie wrażenie, że opisaliśmy już wszystko, kiedy już naprawdę nie będziemy odczuwać nawet cienia inspiracji, płynącej z jej obecności, jakby wszystkie słowa zostały powiedziane, to nie będzie wcale znak, że uczucie się wyczerpało. Po prostu będziemy w komfortowej ciszy ze swoją duszą. Jak dobrzy przyjaciele, którzy przekazali sobie wszystko co najważniejsze, więc mogą odpocząć chwilę, zanim kolejny temat rozmowy przyjdzie któremuś do głowy.
Bo to wróci. Po pewnym czasie okaże się, że kartka znowu upomina się o długopis, wciąż kochającego głupca.

writing to say somethingWhere stories live. Discover now