Księga III

1.2K 129 29
                                    

Bale w domu Mickiewicza trwały do białego rana. Gdzieś pomiędzy zalaniem winem książki Prusa przez Homera i kolejną kłótnią pomiędzy wieszczami, doszło do niezwykle interesującej sytuacji pomiędzy Orzeszkową a Słowackim.
   — Elllluuuu, a pooowiedzzz mi, kochaana, czy ty soś szujesz na Aaaadama?
   — Juliuszu, czym ty się upiłeś? Przecież nie mamy alkoholu.
   — Ja? Ja się nie upiłem, ja nie piję.
   — To czemu tak dziwnie mówisz?
   — Wracając do mojego pytania... — Juliusz zmienił temat. — Czujesz coś do Adama?
   — Jestem całkowicie tobą zdegustowana, Juliuszu — prychnęła poetka.
   Ela faktycznie była niezwykle zdegustowana postawą Słowackiego. Ale zaczęła głębiej zastanawiać się nad swoimi uczuciami do Mickiewicza.
   — A wiesz, że Mickiewicz patrzy na twoje Nad Niemnem każdej nocy przed snem? — Słowacki zaczął realizować kolejny  punkt swojego planu.
   — Nie żartuj sobie! Nawet ja nie lubię tej książki — zaśmiała się niezręcznie i lekko zaczerwieniła.
   — Jestem całkowicie poważny. Osobiście uważam, że Adamowi przydałby się ktoś taki jak ty, od dawna narzeka na brak muzy.
   — Tak mówisz? Nie jestem pewna, czy bym się nadawała, w końcu ze mnie pozytywistka...
   — On jest bardzo otwarty na... niecodzienne połączenia, na przykład jego ulubioną potrawą są ziemniaki, kotlet schabowy i czekolada — zapewnił pospiesznie wieszcz.
   — Kochany jesteś Juliuszu — zaśmiała się Eliza, ukrywając rumieńce. — Doprawdy, nikt tak dobrze nie zna Adasia jak ty!
   — Gdybyś tylko wiedziała, jak dobrze go znam... — Słowacki uśmiechnął się przebiegle.
   — To może ja teraz pójdę i ugotuję mu to, co? Zajmiesz go przez godzinkę, prawda, Juliuszku kochany?
   — Włóż w ten posiłek wszystkie swoje uczucia, bo dla nas, romantyków, uczucia się najważniejsze! — Juliusz był bardzo zadowolony z siebie, wszak tak naprawdę Mickiewicz nie znosił ziemniaków, kotletów schabowych i czekolady.
   Teraz postanowił rzeczywiście zająć się Mickiewiczem i zrobić coś, żeby pogrążyć go w oczach Elizy.

***

   — A słyszałeś Adasiu — zaczął Juliusz — że podobno Orzeszkowa spotyka się z Norwidem?
  — Niemożliwe, to o nim jeszcze ktoś pamięta? — Mickiewicz był wstrząśnięty. Jak to możliwe, by Eliza wybrała kogoś takiego?
   — Możliwe... Podobno miała z nim jakieś problemy. Powinieneś z nią o tym porozmawiać — zasugerował subtelnie.
   — Nie powinienem. Wiesz, pomimo wszystko to prywatna sprawa... — powątpiewał.
   Jednak w głębi duszy czuł niepokój związany z Norwidem i Elizą, która nadal mogła darzyć go uczuciem.
   — Ona sama nie odezwie się do nikogo, a dobrze wiem, że tobie ufa najbardziej.
   — Ale spokojnie, jeszcze raz dla pewności. Eliza Orzeszkowa spotyka się z Noriwidem? Przecież on jest jakimś kompletnym zerem! Czy ona nie ma jakichś standardów?!
   — Zapytaj jej, ja także tego nie rozumiem. Najlepiej gdybyś sam się dowiedział. Wiem jakie to uczucie być odrzuconym, między innymi dlatego, że wszystkie wydawnictwa odrzucają moje prace, ale jeżeli będziesz nieustępliwy, to nawet ona ulegnie, zupełnie jak mój wydawca.
   — Może masz rację... tak, chyba tak zrobię — rzekł po chwili zastanowienia Adam.
   — Ale czekaj, czekaj, dokąd tak rwą twe konie? Daj sobie chwilę ochłonąć.
   — Myślisz, że lepiej zaczekać, aż będziemy sami? - zapytał wieszcz.
   — Jak widzisz, aktualnie jej nie ma. Zajmę Homera i Prusa, a ty w spokoju o tym pomyśl. Jak wróci, to działaj - im szybciej tym lepiej. Ja zajmę się chłopakami. Zapewnię wam samotność. — Juliusz sprawiał wrażenie poważnego.

***

Eliza krzątała się po kuchni. Była święcie przekonana, że dzisiaj Mickiewicz zobaczy w niej odpowiednią dla siebie kobietę. Szukając czekolady, przypomniała sobie dzień, w którym się poznali.

***

  Piękne lato, w tle słychać świergot rozśpiewanych ptaków, słońce delikatnie muska ich twarze, gdy przystojny Cypryjczyk przynosi chłodne napoje; ich wzrok się spotyka, Eliza lekko zaczerwieniona, Adam uśmiecha się pod nosem szarmancko; w tak romantycznym momencie ich dusze połączyły się na zawsze - z tą drobną różnicą, że coś takiego nigdy nie miało miejsca. Niestety.

   O takim spotkaniu prawdziwej miłości marzy każda rozsądna kobieta, lecz niepokorny los woli dawać nam zabawne wspomnienia zamiast romantycznych chwil. Tak naprawdę spotkali się w drukarni i nie było tak pięknie, jak mogłoby się wydawać.

***

   — Przepraszam bardzo, ale pan tu nie stał, eh... Heniu, pokaż proszę temu gburowi, gdzie jest jego miejsce.
   — Wybaczy pan, panie Mickiewicz, ale to ta dama jako pierwsza przyszła dziś do drukarni, by zlecić nakład swojego nowego "Chama", nie może pan wepchać się do kolejki — wytłumaczył powoli Sienkiewicz.
   — Eh, a miałem nadzieję, że dziś będzie spokojny dzień. W takim razie pozwolę sobie wytłumaczyć. Otóż ta drukarnia działa tylko dzięki mojemu wsparciu finansowemu. Ponadto jestem jej stałym klientem, więc oczywistym jest, że kolejki mnie nie obowiązują. Pani wybaczy — rzekł Adam, po czym przeszedł do przodu i zaczął rozmawiać z zakłopotanym właścicielem.
   — Panie Gutenberg! — żachnęła się Eliza. — Jak Pan może pozwalać na takie zachowanie w swoim zakładzie?!
   — Pan wybaczy, Panie Mickiewicz, ale "Cham" już został wydrukowany, Pani Orzeszkowa musi tylko to potwierdzić, podpisać się i odebrać swój egzemplarz, więc myślę, że to jednak ona powinna być pierwsza — zasugerował drukarz, bynajmniej niesubtelnie.
   — To chyba jakieś kpiny! — Mickiewicz naprawdę się oburzył. — Niech szanowny Pan pamięta, dzięki komu to miejsce nadal funkcjonuje. Z własnej kieszeni dokładam do pańskiego interesu, podczas gdy jest to dla mnie zupełnie niekorzystne. Rynek obfituje w wiele innych, nowocześniejszych drukarni, które DBAJĄ o klienta. - Adam uderzył dłońmi o stół, po czym, mamrocząc pod nosem groźby powrotu do księgarni w towarzystwie całego zgromadzenia filomatów, opuścił ją.
   — Ten to ma temperament... — Gutenberg pokręcił głową.
   Eliza skrzywiła się, ale mimo to Adam zrobił na niej niemałe wrażenie.

***

   — I kto by pomyślał, że rozstanę się z Heniem— powiedziała do siebie Orzeszkowa, po czym wróciła do gotowania.

Przygody Julka i AdasiaWhere stories live. Discover now