XIV: Eliksir Dawnej Urody

12.3K 408 698
                                    

  Albus Dumbledore zawsze dostawał ważne listy lub wezwania, najczęściej były one z Ministerstwa Magi, bo Korneliusz Knot, Minister Magii, nie umiał sobie z czymś poradzić. Albusa bardzo to śmieszyło, ale nie okazywał tego. Dziś również dostał takie wezwanie, ale nie do ministerstwa, tylko do Kwatery Głównej Zakonu Feniksa.

  Dumbledore zdziwił się, bardzo, bo podobno coś się wydarzyło w kwaterze i trzeba pomóc zakonnikom. Czyżby Voldemort zaatakował? Ale skąd mógł wiedzieć, gdzie jest Kwatera Główna? Może Severus mu powiedział? Nie... Oby nie. 

  -No nic, trzeba się zbierać. -powiedział do siebie dyrektor i wstał ze swojego krzesła. 

  Po chwili już deportował się na Grimmauld Place 12.

  Ale gdy Albus już zniknął, do gabinetu wszedł Severus Snape. Mężczyzna uśmiechnął się lekko na widok pustego pokoju.

  Czyli połknął przynętę... Stary dureń... Zadrwił w myślach Snape.

  Severus nie ma za dużo czasu, więc musi się śpieszyć. 

  -Gdzie to ukryłeś, Albusie? Wiem, że to masz... -mówił do siebie Severus.

  Mężczyzna podszedł do biurka dyrektora i zaczął w nim szperać. Zaczął otwierać szuflady po lewej stronie. W ostatniej, nic. W przedostatniej, również nic. W pierwszej nic.  Czarnowłosy teraz dobrał się do prawych szuflad. W ostatniej, zero kamienia. W przedostatniej, także brak kamienia. A w pierwszej natomiast był kamień, wraz z jakimś dziennikiem. 

  Snape wziął do ręki kamień, a później włożył go do kieszeni. Następnie zaczął oglądać dziennik. Ale to nie był zwykły dziennik, to był dziennik Toma Marvola Riddle'a, inaczej Czarnego Pana. 

  Może to też wezmę? W sumie Czarny Pan może się ucieszyć... Myślał Severus.

  Czarnowłosy, wiedząc, że nie ma dużo czasu wziął dziennik, zamknął szufladę i wyszedł z pokoju.

  ==========

  W tym samym czasie, gdy Snape zdobywał swoje łupy, Albus deportował się do salonu Syriusza.

  -Och, Albusie! -ucieszyła się Molly.- Jak miło cię widzieć! Co cię do nas sprowadza?

  -Jak to, co mnie do was sprowadza? Przecież zostałem przez was wezwany. Podobno się wydarzyło i trzeba wam pomóc. -zdziwił się Dumbledore.

  -Nie wiem, jak do tego doszedłeś, ale u nas nic się nie wydarzyło i jak na razie nie potrzebujemy twojej pomocy. -rzekł Syriusz.

  Albus jeszcze bardziej się zdziwił. Wyjął swój list i podał go Syriuszowi.

  -Czyli to nie wasz list? -zapytał dyrektor.

  -Nie, oczywiście, że nie. Nawet nie wiem czyje to pismo. -odpowiedział Black.

  Dumbledore pogładził swoją brodę, a po chwili rzekł:

  -Czyli ktoś chciał, abym wyszedł z gabinetu. Na pewno czegoś z niego potrzebował. 

  -O jej! Albusie, musisz wracać i sprawdzić czy nic z niego nie znikło! -powiedziała Molly.

  -Wiem, Molly. Ale bądźcie czujni i nie dajcie się wymigać, tak jak ja. 

  Dmubledore deportował się do swojego gabinetu.

  Gdy pierwszy raz rozejrzał się, nic nie zniknęło, ale Albus nie da się drugi raz oszukać. Podszedł do biurka i otworzył pierwszą szufladę po prawej. Zniknął dziennik Toma Riddle'a i Kamień Filozoficzny.

Napraw mnieWhere stories live. Discover now