Rozdział 2: Czarny kot

35 1 0
                                    


Miewam myśli o sobie. Myślę o tym kim jestem. Myślę o tym, co by było gdybym był kimś innym. Wtedy w środku mnie mam dziwne uczucie. Nie umiem go określić. To tak jakby „mnie" cechowało coś co tkwi u mnie w środku.


  Życie jest niesprawiedliwe. Inni rodzą się bogaci zaś inni biedni. Szlachta daje rozkazy podwładnym. Plebs musi dla nich pracować. Jednak gdyby nie zwykli ludzie szlachta by w ogóle nie istniała. Dzieci marzą o czymś co nie jest możliwe. Te, które trafią gorzej zostają mordercami, dziwkami lub już dawno gryzą piach. Ktoś powiedziałby, że trzeba to zmienić. Ale tego się nie da. Można jedynie zostać zabójcą, aby ktoś innym nim nie został. Egzystencja naznaczona piętnem jest czymś okropnym. Ciągłe ucieczki, ukrywanie się i życie w strachu. „Ktoś może mnie wydać". „Ktoś może mnie złapać". Kiedy znajdziesz się u Białych czeka cie tylko śmierć. Pytanie: jaka? Krótka i szybka czy długa i bolesna? Są jednak zabójcy, którzy potrafią stawić czoła każdym wyzwaniom. To Skrytobójcy.

Miasto przemierza postać w pelerynie. Ciemność jej sprzyja. Nikt nie widzi kim jest ta osoba. Kieruję się ona na Wzgórze Lenody. Kaptur zasłania jeszcze bardziej twarz. Jakby bała się, że ktoś ją rozpozna. Nikt nie zauważył idącej postaci oprócz jednej osoby. Mężczyzny ukrytego między budynkami.

Postać w pelerynie doszła do pięknej posiadłości. Z budynku było słychać śmiechy. Weszła do posiadłości nie zauważona mimo strażników przy bramie, murze i wokół posiadłości. Byli czujni, jakby wiedzieli czego mają się wystrzegać. Postać w pelerynie kucała na górnym piętrze za barierką. Na dole bawiło się dziesięć osób. Pili, tańczyli, rozmawiali i śmiali się.

Tajemnicza osoba ściągnęła kaptur, który miał uszyte sterczące uszy ukazując księżycowi, który wpadał przez okno jasną twarz. Zdobiła ją dwie zielono-kocie pary oczu. Kruczoczarne włosy były związane w kucyk. Dziewczyna założyła maskę. Była cała czarna w kształcie pyska kota.

-Czas przelać krew- szepnęła.

Wyciągnęła przed siebie rękę. Na palcach były metalowe szpony. Wszystkie były połączone cienkimi łańcuszkami, które kończyły się na bransolecie. Dziewczyna wskoczyła na balustradę. Kiedy skoczyła wszyscy obrócili się w jej kierunku. W ciszy, która zapadła można było usłyszeć huk, kiedy lądowała. Zanim ktokolwiek zdążył krzyknąć, powiedziała:

-Nie radzę.

Spojrzała na nich. Widziała ich przerażenie. Mimo to znalazł się jeden głupiec, który mimo jej ostrzeżenia krzyknął. W nie całą minutę przybiegła straż. Dziewczyna zamknęła oczy. Strażnicy krzyczeli coś w stylu, aby się poddała. Kiedy pierwsza osoba rzuciła się na nią z mieczem, otworzyła oczy i zrobiła unik. Złamała mężczyźnie rękę i spojrzała na resztę swoimi krwistymi oczami. Zanurzyła swoje szpony w ciele ów strażnika. Opadł bezwładnie na ziemie, a jej ręka opływała jego krwią.

-A teraz...

Gdy to powiedziała rzuciła się na strażników. Nikt żadnym sposobem nie mógł jej trafić. Ludzie wybiegali z rezydencji. Dziewczyna zaczęła szybko szukać swojej ofiary. Kiedy zobaczyła, że wbiega do innego pomieszczenia ruszyła w pogoń. Nie chciała, aby ktoś został żywy więc musiała użyć tego. Kiedy ofiara wbiegła do kuchni dziewczyna skoczyła na nią. Jej pazury wylądowały w gardle mężczyzny po trzydziestce. Wstała i zaczęła się kierować ku wyjścia. W całej rezydencji i poza nią ludzie byli martwi. Ci którzy zdążyli uciec mieli tylko chwilową nadzieję na ocalenie życia.

Trzydzieści minut już czeka na swojego zleceniodawcę. Siedziała na drzewie wiśni. Była brzydka, szara, bez liści i pąków. W końcu to zima. Dmuchnęła na ręce, aby je ogrzać. Usłyszała skrzep śniegu. Spojrzała w tamtym kierunku. Jej zleceniodawca wyglądał na zdenerwowanego. Rozglądał się wokół. Niski mężczyzna po czterdziestce. Z wąsami i z łysą głową na czubku.

-Stało się coś?- Spytała dziewczyna.

Nadal siedziała na drzewie. Zleceniodawca wystraszył się. Kiedy zobaczył, że to ona odetchnął z ulgą. Dziewczyna zwęziła swoje zielone oczy.

-Nie, nic takiego- odpowiedział.

-Wydajesz się podenerwowany.

-Naprawdę?- Zaśmiał się histerycznie.-Czy zadanie wykonane?

-Oczywiście za kogo mnie uważasz?- Spytała z ironią.- Pfy! Nie ważne co z zapłatą?

-Aaaa... tak oczywiście jest tutaj.

Wyciągnął z kieszeni woreczek z pieniędzmi. Rzucił jej. Zważyła tylko w ręce i schowała do płaszcza. Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony. Zeskoczyła z drzewa i stanęła naprzeciwko niego. Złapał się za brzuch i spojrzał na swoje zakrwawione dłonie. Zszokowany wzrok przeniósł na sprawczynię tego.

-Myślisz, że możesz mnie oszukać?

Z noża skapywała świeża krew na świeży śnieg. Mężczyzna upadł na ziemię i zaczął coś mówić. Spojrzała na niego i zaczęła odchodzić. Normalnie ludzie by się poddali i leżeli, ale on zaczął się czołgać ku bramie. Nie ważne ile wysiłku w to włożysz i tak zginiesz. Dlatego, że takie jest twoje przeznaczenie. Dlatego, że jesteś tylko człowiekiem. Ale nigdy się nie poddawaj.

-Chyba już czas, aby odwiedzić dziadka Jima- szepnęła pod nosem.

-„Jak się nazywasz?"

-„Ja... ja... jestem Carrie."

-„A ja Jim, ale mów do mnie dziadku Jim."

Dziewczyna wzięła z drzewa, na którym wcześniej siedziała skórzany woreczek. Zaczęła kierować się do wyjścia. Minęła ciało swojego zleceniodawcy. Nagle złapał ją za kostkę. Odtrąciła go nogą i kontynuowała chód. Wszystko widział mężczyzna ukryty za jednym z nagrobków. Carrie zatrzymała się i obróciła głowę w kierunku mężczyzny.

-Wiem, że tam jesteś! Wychodź natychmiast!

Mężczyzna wyszedł powoli z uniesionymi rękami. Miał na sobie pelerynę obszytą futrem. Widać było, że samodzielna robota. Kaptur zakrywał jego twarz. Ten zapach. Tak jak myślałam. Musiał być przy moim zleceniu. Kim on jest?

-Kim jesteś?

-Kto wie... przybyłem jedynie popatrzeć.

-Popatrzeć? Co masz na myśli?

-Kto wie...

-Odpowiadaj natychmiast albo cię zabiję!

-Chciałem jedynie popatrzeć. Dowiedzieć się jacy są Skrytobójcy. Czy uczyniłem coś złego?

-Kto wie..., ale nie lubię cię.

Carrie rzuciła się na niego ze szponami. Kiedy miała już go przeciąć mężczyzna po prostu się rozpłynął. W głowie usłyszała jego głos: „Twoje przeznaczenie już zostało złączone. Uważaj jaką ścieżkę wybierzesz."

SkrytobójcyWhere stories live. Discover now