Prolog

138 11 22
                                    

Nazywam się Oliwia Walczak i mam 19 lat. Do Korei przyleciałam na samym początku sierpnia czyli prawie miesiąc temu. Byłam tu już rok temu i tak samo jak wtedy przyleciałam tu do mojej kochanej cioci Ewy. To ona zaraziła mnie fascynacją do Korei i ogólnie całej Azji. Odkąd pamiętam interesowała się tym ciekawym kontynentem.

 Moja mama mówi, że jestem jej kopią. Może to prawda, ponieważ mamy również podobne charaktery. Pewnie dlatego tak dobrze się z nią dogaduję i zachowujemy się jak dwie przyjaciółki. Pomimo tego, że rzadko się widujemy jest dla mnie jak druga mama.

 Do tego pięknego kraju przybyłam, by pójść na studia muzyczne. Planowałam to już od początku liceum, ale bałam się reakcji moich rodziców. Długo rozmawiałam o tym z ciocią Ewą, która od razu po usłyszeniu o moich zamiarach cieszyła się jak głupia i proponowała mi mieszkanie u niej. Nie bałam się więc o takie rzeczy lecz bardziej o to czy uzyskam pozwolenie od rodzicieli.

 Gdy przyleciałam tu pierwszy raz nie protestowali, ponieważ sami zorganizowali mi taką niespodziankę, wcześniej knując to z ciocią. To była już inna sprawa.
 Raz w drugiej klasie liceum zapytali mnie gdzie chcę studiować, ale ja nie mówiłam nic konkretnego. Dopiero po długim czasie zebrałam się w sobie i im o tym powiedziałam. Od razu usłyszałam stanowcze "NIE". Wtedy pokłóciłam się z nimi i wszystkie moje marzenia przepadły. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nawet z ciocią.

 Pewnie teraz zastanawiacie się jak to się stało, że jednak tu jestem? Otóż tydzień po tej kłótni dalej nie odzywałam się do rodziców. Kompletnie nie wiedziałam, co będę robić gdy skończę szkołę. Zawsze marzyłam o studiach w Korei.
Siedziałam na krześle w kuchni i pustym wzrokiem wpatrywałam się w krople deszczu spływające po szybie. Padało już tak przez pięć dni. W tym momencie przypomniałam sobie dawno słyszane stwierdzenie, że pogoda dostosowuje się do twojego obecnego nastroju. I tak właśnie było. Siedziałam tak jeszcze chwilę, bo z mojego zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niestety tylko ja byłam w domu, co równało się z tym, że musiałam ruszyć swój tyłek i dowlec się do drzwi. Pociągnęłam za klamkę i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
 
 - Ciocia? -wpatrywałam się w nią jakbym zobaczyła ducha.

- No chyba nie święty Mikołaj, święta są za miesiąc głupku! - powiedziała wchodząc do domu z ogromną walizką. A ja dalej nie mogłam uwierzyć, że tu jest.

-Ale... all.. ale co Ty tu robisz?

-No jak to co? Przyjechałem do was bo się stęskniłam. Chyba, że przeszkadzam to już mnie nie ma... -powiedziała ponownie chwytajac za rączkę od tej potężnej walizki.

-Nie! Tak bardzo cieszę się, że tu jesteś! - powiedziałam od razu się do niej przytulając.

-No i tak lepiej. A gdzie jest moja sis i Rysiek?  -zapytała z zaciekawieniem o moich rodziców, a ja zaprosiłam ją do salonu.

-Mama teraz siedzi w pracy tak samo jak tata. W ogóle co Cię tu sprowadza? Zawsze przyjeżdzałaś z co najmniej dwutygodniowy uprzedzeniem. Nie żebym Cię wyganiała, po prostu mnie to interesuje. Coś się stało? - powiedziałam siadając obok niej na kanapie.

- Och kochana... jeszcze się pytasz?! -krzyknęła odchylajac głowę do tyłu. -muszę z nimi pogadać.

-Ale o czym? -zapytałam nierozumiejąc ciotki.

- O Tobie skarbie.

- Co? Dlaczego o mnie? Po co?

- Oj Ty głuptasie... ponoć jesteś podobna do mnie, użyj Ty trochę mózgu! - zaśmiała się - muszę z nimi porozmawiać o twoich studiach w Korei. Wiem po sobie, że gadki z rodzicami o dłuższym wyjeździe, i w dodatku za granicę, nie są takie łatwe. Trzeba Ci pomóc spełniać marzenia. - puściła mi oczko.
 
Słysząc to od razu ją przytuliłam i nawet nie zauważyłam jak dwie łzy spłynęły mi po policzku.

Miliard Odłamków Słońca •Yoongi•pl• ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now