Dance parents

335 22 11
                                    

Rodzice bywają różni, powinien wiedzieć o tym każdy dorastający młody człowiek, przed tym jak palnie coś nie na miejscu w obecności swoich karmicieli. Niektórzy bywają specyficzni, a tym bardziej rodzice tancerzy!

Opierając wszystko co się tu wydarzy na swoim doświadczeniu, mogę stwierdzić, że jest kilka powtarzających się typów dorosłych, których dzieci tańczą.

Apodyktyczna mama z wygórowanymi ambicjami - Może wydawać się, że to najczęstszy typ. Dziecko spełnia marzenia matki, dlatego w ogóle podejmuje się tego trudu ćwiczenia baletu. Jednak mogę powiedzieć, że spotkałam na swojej drodze tylko jedną taką mamę.

Kiedyś za swoich młodych lat faktycznie była tancerką, nie jestem pewna czy był to balet, czy inny taniec. Kiedy dorosła, założyła swoją szkołę tańca, gdzieś tam. Mała, może dziewięcioletnia dziewczynka, która była jej córką bardzo często nie jadła, głodziła się, ćwiczyła po kilka godzin w domu pod okiem matki, która nadal nie była z niej zadowolona.

Teraz od czasu do czasu przychodzi do nas na treningi, by zobaczyć jak radzi sobie jej pociecha. Dziewczynka, mimo że ze zbolałą i prawie zawsze płaczącą miną mówi, że to jest to co kocha i już zawsze będzie tańczyć.

Weteranka - Jest to mama, którą nic nie zaskoczy. Przez całą karierę taneczną swojej nastoletniej córki, przeżyła kilkanaście wpadek na scenie, musiała jechać do domu po zapomniane białe baletki, zawsze najsprawniej czesze koka, wie jak działają haftki w paczce i zawsze ma w torebce igłę z nitką.

Mama mojej koleżanki właśnie taka jest. Na jednym z konkursów schładzała córkę wachlarzem z jej wariacji z Don Kichota, poiła wodą i mówiła, żeby nie powinna przejmować się tremą, skoro kilkanaście lat tańczy na scenie. Wspierająca i wiecznie spokojna.

Anty - Niektórzy po prostu tacy są, wolą namawiać dziecko, by zrezygnowało z tego, czy tamtego, bo tu za dużo pieniędzy, za dużo czasu się na to poświęca. Wiecznie nic nie rozumieją, nie pozwalają ćwiczyć, są sceptyczne do każdych pomysłów i udogodnień.

Zdziwiło mnie to, że jedna ze znanych u mnie w klubie dziewczyn ma właśnie taką mamę. Co dziwne, chodzi ona na balet oraz akrobatykę minimum pięć lat, jest jedną z najlepszych, na każdym przedstawieniu dostaje solówkę lub główną rolę, a jej mama narzeka, że ciągle trenuje.

Bogaci - Wiadomo, że grubość portfela nie zależy od charakteru człowieka, jednak niektórzy odnoszą się swoim majątkiem tak, że inaczej nie mogę ich określić. Może to być mama, bądź tata. Nic ich nie interesuje, wożą dziecko z baletu na konie, potem basen, chiński i gimnastykę.

Wiecznie ich nie ma, nie przychodzą na jedno w roku przedstawienie, nikt nigdy na prawdę ich nie poznał. Dziecko może chodzić na co chce, pod warunkiem, że dobrze się uczy.

Tatuś - Makgajwer - Zastanawiacie się czasem jak to jest? No, że raz na jakiś czas w grupie dumnych mamuś pojawia się ojciec? Pomaga córeczce w zakładaniu kostiumu, lakieruje koczka, by żadne niesforne kosmyki nie latały, czasem prosi jakąś zaprzyjaźnioną mamę o pomoc w skomplikowanych i niespodziewanych zdarzeniach.

Zwykle trzyma się na uboczu, choć lubi zamienić słowo, czy dwa i pochwalić się dzieckiem. Zawsze trzeźwo myśli, wszystkim życzy powodzenia, na widowni trzyma kciuki i klaska najgłośniej. Uważa taniec za zabawę i przekazuje ogromy wolnej woli swojej pociesze.



Hej, wpadnijcie na Facebooka, Instagrama i bloga (Okiembaletnicy.blogspot.com)! Rośnijmy w siłę...

Okiem baletnicyWhere stories live. Discover now