Rozdział 11 cz.2

4.1K 364 122
                                    

*przeczytać później informację na dole, proszę*

Moje usta otworzyły się samoczynnie, gdy z zaciemnionego, dusznego klubu wyszliśmy na świeże, orzeźwiające powietrze. Zmiana atmosfery była jak najbardziej satysfakcjonująca, moje ciało przyjęło ją z wyraźną ulgą i nieopisaną wręcz rozkoszą. Wzrok znów mógł nacieszyć się promieniami słońca wyzierającymi sponad budynków, uszy odpocząć od hałasu, a płuca pobierać normalne, nieprzesycone podejrzanymi substancjami powietrze. Przebywanie w jednym z lepszych klubów w mieście nijak nie dorównywało emocjom, jakie towarzyszyły mi, po jego opuszczeniu. Od kilku tygodni, zamiast imprezowania wolałam ciszę i spokój.

Zalała mnie fala intensywnego światła, więc przymrużyłam oczy, reagując głośnym westchnięciem. Zmiana miejsca, a raczej kraju, była wyjątkowo odczuwalna, nie tylko ze względu na rażące słońce. Po otworzeniu drzwi klubu, jak na zawołanie, diametralnie obniżyła się temperatura. Spowodowało to wystąpienie u mnie gęsiej skórki, a także, w przypadku Misurie, cichego szczękania zębów i syczenia, gdy chłód niespodziewanie wdarł się za jej koszulkę, smagając ją po plecach i wzmagając dreszcze. W przeciwieństwie do o wiele odpowiedniej odzianych ochroniarzy, my, czyli młodsza część grupy, byliśmy w typowych na nasze czasy strojach, na które składały się najzwyklejsze na świecie bluzki, a także dżinsy. Wyjątkowo nawet Vanessa zamiast typowego dla niej palta lub staroświeckich ubrań wybrała nierzucający się w oczy komplet adekwatny do jej młodego wieku. Po jej zmartwionej minie wnioskowałam, że żałowała swojej decyzji. Z żalem wpatrywała się w ciepłą bluzę zarzuconą na ramiona Shane'a.

Choć każdy orientował się, gdzie znajdowała się siedziba Rady, żadne z nas nie wpadło wcześniej na pomysł, aby zapytać, gdzie konkretnie mieliśmy się przenieść, ani czy powinniśmy się na to jakoś odpowiednio przygotować. Strażnicy nie wykazali inicjatywy, aby ostrzec nas przed chłodnym klimatem. co w obecnym czasie, a dokładnie porze roku wydawało się wręcz niemożliwe. Nadchodziły wakacje, więc analogicznie powinno się robić coraz cieplej, a nie zimniej.

– Dać ci koszulę? – zapytał Zander, zaciskając dłoń na moim ramieniu. Zapomniałam, że wampiry mniej odczuwały chłód niż magowie.

– Jeśli nie zrobi ci to różnicy, pożycz ją raczej Vanessie. – pokręciłam głową, zajęta wpatrywaniem się w okoliczne budynki. Zimno było uciążliwe, aczkolwiek skoro i tak mieliśmy niedługo wsiąść do samochodów, mogłam wytrzymać.

Licavoli zrobił to o co prosiłam i już po chwili, wdzięczna czternastolatka zapinała ostatnie guziki koszuli. Zbyt długie rękawy pochłaniały jej dłonie, dzięki czemu zwinęła ich końce i trzymała w zaciśniętych pięściach, magazynując ciepło. Momentalnie temperatura jej ciała podwyższyła się, ponieważ kiedy przestała pocierać ramiona, szczerze podziękowała chłopakowi za podarunek.

– Myślałam, że kiedy pisali w internecie o niskich temperaturach w Anglii to trochę przesadzali. – szczękająca zębami Misurie przylgnęła do mojego ramienia, szukając choć odrobiny ciepła. Na nic jej się to zdało. Było mi w końcu tak samo zimno jak jej. – Jest czerwiec, na zewnątrz powinno być przynajmniej... bo ja wiem... znośnie?

– Normalnie jest inaczej. – przyznał Leon, chwytając za suwak bluzy i opuszczając go w dół. Nawet się nie wzdrygnął, kiedy zawiał mocniejszy wiatr, a jego włosy uniosły się, odsłaniając kark. – Temperatury o tej porze roku wahają się gdzieś pomiędzy sześćdziesięcioma pięcioma, a siedemdziesięcioma pięcioma stopniami fahrenheita. My trafiliśmy akurat na chłodniejszy tydzień, ponieważ mamy przynajmniej kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt stopni mniej.

Zamierzał zdjąć wierzchnią warstwę ubrań, aby, jak przypuszczałam, dać ją którejś z nas, ale nie był wystarczająco szybki. Uprzedził go Vincent, który odczytując zamiary ochroniarza, ekspresowo zrzucił z siebie koszulę i mierząc strażnika wzrokiem samca alfa, mówiącym, że powinien trzymać się z daleka, energicznym krokiem podszedł do mojej przyjaciółki. Zanim zielonowłosa zdążyła zareagować, uniósł jej rękę i bez słowa wsunął ją w rękaw ubrania.

Księżniczka Żywiołów: Księga WspomnieńWhere stories live. Discover now