12

6.2K 537 282
                                    

Ministerstwo przybyło, a wśród nich Richard Jackwin. Tak, twój przełożony. Był wtedy szefem wydziału specjalnego. Sprawdzili mnie i moją różdżkę. Tak, Granger. Sprawdzili mnie. Zobaczyli, że to nie ja. Mimo to nie byli zadowoleni. Powiedzieli, że wybuchnie panika, że Ministerstwo ucierpi, że pójdą skargi na wszystkich, et cetera, et cetera... byłem tak skołowany, tak zrozpaczony, że nie rozumiałem połowy słów. Zjawił się Zabini. Był wtedy na stanowisku mózgu operacji awaryjnych. Przyniósł mi ognistą. A potem... Wysunął się z tym idiotycznym planem. To przez niego tu siedzę.  

Jackwin wpatrywał się w dyktafon z rosnącym zdumieniem, słuchając słów więźnia, który od pięciu lat nie powiedział ani słowa. Hermiona stała przy biurku przełożonego, wyłamując sobie palce i co chwila spoglądając na zegarek. Skrzat przynoszący Malfoy'owi posiłek miał pojawić się za godzinę. Do tego czasu musiała zdążyć wrócić do domku. Bała się, że pod jej nieobecność Dracon – z pomocą Blaise'a – mógłby próbować uciec.

Przyznaj, że chcesz go dotknąć.

Zamknij się.

Nagranie skończyło się, a Jackwin z głośnym wydechem osunął się na krzesło.

- O kurwa – powiedział tylko, wpatrując się w Granger z niedowierzaniem. Pokręcił głową i nie wiedząc, co jeszcze mógłby dodać, napił się kawy. Odłożył kubek odrobinę za głośno i znowu wydał z siebie soczyste: - O kurwa.

- Czy to prawda? – podparła się pod boki.

- Co prawda?

- Że Malfoy'a wrobiono.

- Oczywiście, że nie, Hermiono! – podniósł się zdziwiony. – Jak możesz uważać, że Ministerstwo, że Trybunał Sprawiedliwości pozwoliłby na coś takiego. Draco Malfoy kłamie i szuka pretekstu, by wyjść na wolność. Wykorzystuje to, co do niego czujesz.

Będzie ci wmawiał, że cię wykorzystuje. Mówił, że jestem dobrym kłamcą. Nie daj się zwieść, Granger.

Usiadła przed jego biurkiem, poprawiając spódnicę i kładąc na blat swój mały zeszycik. Jackwin nie wiedział, że ukryła w nim mały dyktafon.

- A co z jego różdżką? Sam mówiłeś, że jej nie sprawdzili.

- Nie było po co – odpowiedział, gładząc wąsy.

- Jak to nie było po co?!

- Wszystko nagrały mugolskie kamery.

Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. Jackwin w tym, co mówił, był taki pewny siebie, jakby właśnie tak było, jakby właśnie nie okłamywał najmądrzejszej czarownicy od czasu Roweny Ravenclaw. Siedział wyprostowany, dłonie trzymając luźno na blacie i patrząc na nią ze szczerością i stanowiskową uprzejmością. W dodatku to, co powiedział, sprawiło, że całość, którą sobie poukładała, rozsypała się, znowu pozostawiając wiele niewiadomych.

- Jak to... nagrały?

- Normalnie. Na nieszczęście pana Malfoy'a miejsce zbrodni stykało się z wodopojem dla zwierząt, które - zwierzęta, nie wodopój - właśnie w tym miejscu często padały ofiarą kłusowników, więc miasto postanowiło zamontować tam kamery. Aurorzy po ujęciu mordercy, przeskanowali teren i odkryli mugolskie urządzenia. Dostali się do nagrań, które zostały puszczone Ministrowi i sędziom w odpowiednim czasie.

- Dlaczego nie na procesie?! – zawołała, chcąc złapać Jackwina na jakimś szczególe, o którym zapomniał, zobaczyć, jak się miota w zeznaniach i w końcu przyznaje, że to wszystko była mistyfikacja. Jej szef jednak zdawał się być niewzruszony.

Dramione: WięzieńWhere stories live. Discover now