2.3. They want to see your face

1.1K 111 22
                                    

CZEŚĆ WSZYSTKIM!

Wróciłam. Choć nastąpiło to nieco później, niż przypuszczałam.

Dziękuję wszystkim tym, którzy cierpliwie czekali na nowy rozdział. Chociaż jest on dosyć krótki, to i tak mam nadzieję, że wam się spodoba. Ciekawym mojej pozostałej twórczości pozwolę sobie przypomnieć, że na moim profilu pojawiło się nowe opowiadanie - LETTERS, gdzie dodałam już dwa rozdziały, więc na pewno będzie mi niezmiernie miło, jeśli dacie znać co sądzicie o takiej odmianie. Nie przedłużając... Do czytania polecam piosenkę powyżej i zapraszam do lektury!

-Jak to idą po mnie? - zapytałam niepewnie. - Lee, błagam Cię, powiedz, że to jakiś kiepski żart.
-Chciałabym, aby to były żarty, uwierz - spojrzała na mnie smutno.
-Boże - przymknęłam oczy, oddychając głęboko. - To znowu się zaczyna.
-Roxanne - brunetka dotknęła mojego ramienia. - Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze, rozumiesz? - skinęłam. - Chodźmy stąd, zanim będzie za późno.
-Tak - szepnęłam, licząc w myślach do dziesięciu. - Chodźmy - chwyciłam jej dłoń, pozwalając by poprowadziła nas do wyjścia. Każdy, nawet najmniejszy ruch wywoływał silny ucisk w okolicach klatki piersiowej, utrudniając tym samym proces oddychania. Co chwilę potykałam się o zwiotczałe nogi, czując jak atak paniki przejmuje nade mną kontrolę. Nie rozumiałam sytuacji, w której się znalazłam. Czułam się jak zagubione dziecko w środku ciemnego lasu, z którego nie było już wyjścia. 

-Hej - potrząsnęła mną Lee. - Oddychaj - mówiła, starając się, by jej głos brzmiał jak najbardziej naturalnie. Widziałam jednak jak drżącymi dłońmi usiłowała wyciągnąć kluczyki do samochodu, klnąc pod nosem jak szewc.
-Wybierają się panie gdzieś? - usłyszałam nad uchem radosny, męski głos. - Nie radzę krzyczeć - dodał, gdy chłodne ostrze noża zetknęło się z moją szyją, rozcinając fragment skóry.
-Nie radzę, Dwight - wtrąciła Lee. - Przypominam, że stoimy obok komisariatu. Uwierz, że nikt nie zawaha się do ciebie strzelić - dodała spokojnym tonem. - Poddaj się.
-Pani Thompkins - westchnął mężczyzna. - Jeden niewłaściwy ruch, a z radością przetnę różowe gardełko naszej wspólnej koleżanki.
Kreatywność jest cechą na generalnym wymarciu - pomyślałam.
-Lee, obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się słabo, cytując jej słowa. - Znajdziecie mnie, tak?
-Wzruszająca chwila, drogie panie - skwitował mężczyzna. - Prawie się popłakałem. Nie lubię przerywać, ale na nas już czas.

***

-Witam w moim królestwie! - krzyknął rozentuzjazmowany Dwight. - Nie wygląda luksusowo, ale będziesz musiała to przeżyć - niepewnie rozejrzałam się po starym, śmierdzącym stęchlizną magazynie. Mogę przysiąc, że obok mojej nogi przebiegł właśnie szczur. Czyżby to miejsce miało stać się miejscem mojego ostatecznego pożegnania z tym światem?
-Co to? - drżącą dłonią wskazałam na blaszany stół.
-To, czym zajmuje się pani na co dzień - mruknął jeden z pomagierów mężczyzny. - Chciałaby pani zerknąć? - zapytał, na co delikatnie skinęłam.
Musicie wiedzieć jedno. Nigdy nie żałowałam swojej decyzji tak, jak w tym momencie.

-Jerome - powiedziałam słabo.

-Dokładnie! - klasnął w dłonie Dwight.
-Masz Jerome'a, nie potrzebujesz mnie. Jestem bezużyteczna, nie przydam się do niczego - spuściłam głowę, licząc że wzbudzę w nim choć krztę litości. Na marne.
- A czym jest król Gotham bez swojej królowej? - zapytał, jednak odpowiedziała mu cisza. - No właśnie! Czas zacząć zabawę - wskazał na drugiego mężczyznę.
Zacisnęłam powieki, widząc jak przez ciało Jerome'a przepływają aktualnie setki woltów. Co w tym momencie czułam? Zdecydowanie była to mieszanka przerażenia i niepewności. Niepewności? Cóż, to nie mogło się dobrze skończyć - panowie wskrzeszacze zapomnieli o jednej, podstawowej czynności. Nie rozmrozili ciała, przed podaniem mu solidnej dawki prądu. Wiecie co to znaczy, prawda?
-Dlaczego on się nie budzi? - syknął Dwight. - Obudź się, no już - szturchnął wciąż zimne zwłoki, na co z moich ust wydostało się głośne parsknięcie. - Co?!
-Nie rozmroziłeś ciała - odwróciłam głowę, nie chcąc patrzeć na ciało rudowłosego. Nie w tym momencie, kiedy uporałam się się wszystkimi demonami przeszłości. Nie w chwili, w której moje życie wracało do normalności. - Prawda?

black&blue ● jerome valeskaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora