Witajcie Kochani!
A teraz na scenę gorącymi brawami zaprośmy @Sana_Aiden *klaszcze*
Dzięki jej geniuszowi mamy kolejny rozdział który ma być na:
1 wesoło
2 słowa kluczowe to: miska, policja, biały koc, wiewiórka
Leci w Wasze rączki :)
Miłego czytania
A i jeszcze...
Dziękuję z Wasze komentarze, do zabawy może dołączyć się każdy i ile razy chce. A jeśli znajdziecie jakieś błędy, wytykajcie śmiało.
Naruto wpatrywał się w mijany krajobraz, gdyż Sasuke uparł się, że odwiezie ich do domu.
Nie mógł przestać myśleć o wydarzeniach z wczoraj. Znowu przeszłość go dopadła, bezlitośnie wyrywając go z już jakoś uporządkowanego uniwersum. Sprawa pobudki, w łóżku z nagim Sasuke stała się jakby drugorzędna. Były ważniejsze rzeczy.
Już z daleka zobaczyli stojący radiowóz.
- Co policja robi w moim domu? - mamrotał sam do siebie - O ja pierdole! - walnął się w czoło.
- Co jest?
- Nie zadzwoniłem do Jiraiyji! On mnie zabije! - Naruto wtulił się w fotel. Jego chrzestny czasem był przerażający.
- Aż takim jesteś gagatkiem, że starzy od razu wzywają psiarnię?
- Nie mam rodziców - burknął - To chrzestny. Dobra, wysadź nas tu.
Sasuke nie wiedział co odpowiedzieć. Zatrzymał samochód i spojrzał na niego. Naruto odetchnął kilka razy, jakby zbierał w sobie odwagę.
- Pójdę z tobą. - rzucił nagle wyciągając kluczyki.
- Co? Nie! Nie musisz! - zmieszał się - Nie jestem małym dzieckiem. Nie potrzebuję niańki.
- Nie zgodzę się z tym - wspomniał wczorajsza sytuację.
- Daj spokój, poradzę sobie! - rzucił zuchwale i otworzył drzwi. - Kurama idziemy!
Ale Kurama ani myślał opuszczać tylną kanapę. Leżał rozwalony, obśliniając skórzane obicia.
- Kurama! - wrzasnął Naruto - No rzesz kurwa! - złapał psa za obrożę jednak zwierzak ani drgnął.
Naruto już szykował się do próby wyciągnięcia go na siłę, kiedy to samochód opuścił Sasuke.
- Chodź - rzucił krótką i niezbyt głośną komendę, na co wielki mastiff zareagował natychmiastowym opuszczeniem auta. Naruto załam ręce. Jego wierny, jak dotąd pies, stał się nie tylko zdrajcą, ale i farbowanym lisem. Jak on tak mógł?! Wykarmił go, wychował, zawsze był przy nim, a teraz co? Jeden ruch tego dupka a Kurama posłuszny jak baranek! Jednak to nie do końca była prawda. Kurama ruszył się dopiero jak obaj jego ludzie ruszyli w tym samym kierunku.
Naruto zanim otworzył drzwi, jeszcze raz przełknął głośno ślinę. Niepewnie ujął klamkę i wkroczył do środka.
- Wróciłem - rzucił niepewnie zdejmując obuwie.
- Naruto? NARUTO! Gdzieś ty był do cholery?! - do przedpokoju wparował Jiraiya. Odrzucił spojrzeniem całą trójkę. - Co się stało?! - spojrzał na rozciętą wargę.
Kurama nie przejmując się niczym, wiedząc, że w domu pańciowi nic nie grozi, szczególnie w obecności nowego człowieka, podreptał do kuchni chcąc sprawdzić czy nie ma tam dla niego czegoś do zjedzenia. Niestety jego miska okazała się pusta.
YOU ARE READING
Ratownik (SasuNaru)
FanfictionW życiu wiele osób powie Ci, że czegoś nie zrobisz. Ty musisz stanąć i powiedzieć NO TO PATRZ!