Rozdział 29

885 100 107
                                    

Hejka Kochani!!

@playlist_white_fox rzuciła mi kolejne wyzwanie. No chłopaki *patrzy na Saska i Naru* zobaczmy co dzisiaj was czeka:

1. dała mi wolną rękę :)

2. słowa kluczowe: lody, szpilki, fajki, huśtawka, nożyczki

Kochana cudny zestaw :) *ukrywa fakt, że kompletnie nie wie co zrobić z tymi nieszczęsnymi szpilkami*

*wrzuca wszystko do blendera śmiejąc się jak opętana* Zobaczymy co z tego wyjdzie!

Życzę miłego czytania :)

- Znacie się? - Itachi przerzucał wzrok z jednego na drugiego. Przecież ich kuzyn dopiero co przyjechał, a wyglądało na to, że ci dwaj znają się doskonale. Co więcej, przyjaciele Naruto znieruchomieli, jakby przeczuwali coś złego.

- Nadal takiś hardy Uzumaki? - Obito patrzył na niego z kpiną.

- Chcesz się przekonać? - Naruto wyprostował się i zacisnął pięści.

- Nadal hardy i pewnie tak samo głupi - zakpił Obito.

- Zaraz to wyplujesz! - Naruto zrobił zamach i jedynie dzięki szybkiej interwencji Sasuke nie doszło do bijatyki.

- TCHÓRZ! - Obito niemal splunął patrząc za nimi.

Sasuke musiał użyć całej swojej siły aby Naruto mu się nie wyrwał. Nie sądził, że ten chłopak ma w sobie tyle pary. Nie czekał na pozostałych, chciał jak najszybciej oddalić się od restauracji. Musi się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

- PUŚĆ MNIE! NIE POZWOLĘ... - Naruto szarpał się. Był czerwony z wściekłości. Nie może tego puścić płazem! Sasuke niczego nie rozumie!

- Jak się zaraz nie uspokoisz, to sam ci przyjebie! - warknął Sasuke. Naprawdę nie łatwo było go utrzymać.

- Odwal się Uchiha! Ty nic nie rozumiesz! Nie pozwolę aby ten gnój....

- Cholera jasna! - Sasuke wykręcił mu rękę do tyłu. - Masz się natychmiast uspokoić!

Naruto nawet się nie skrzywił. Patrzył wściekle w czarne oczy i dyszał jak rozjuszony byk. Sasuke również nie ustępował. Stali tak, tocząc niemy pojedynek, już dobre kilkanaście minut. Żaden z nich nie chciał ustąpić jakby od tego zależało ich życie.

- Idziemy stąd - rzucił Sasuke. Ich zachowanie zaczęło zwracać uwagę zbyt wielu przechodniów, dlatego pociągnął go w stronę parku. Było już dość późno więc liczył na mniejszą publikę. Tym razem nie odpuści póki nie pozna prawdy. Całej prawdy! Tym razem nie da się zbyć!

- Gadaj! - nakazał Sasuke, zmuszając go aby usiadł na brzegu piaskownicy.

- Puść mnie! - Naruto wskazał na rękę. Sasuke tak mocno go ściskał, że dłoń już mu całkiem zbielała.

- Nie uciekniesz? - Sasuke spojrzał na niego podejrzliwie.

- Powiedziałem, puść! - Naruto syknął próbując się wyrwać - Nie ucieknę - dodał po chwili.

- Gadaj w końcu! Skąd znasz Obito! 

Naruto rozcierał zdrętwiałą dłoń. Miał wrażenie, że wbija się w nią milion szpilek na raz, jednak na jego twarzy nie pojawił się żaden grymas. Zastanawiał się ile może zdradzić, na ile może mu zaufać. Podniósł się powoli na co Sasuke zerwał się na równe nogi i już chciał go zatrzymać, kiedy Naruto uśmiechnął się krzywo i wskazał głową na drugi koniec placu. W cieniu wielkiego drzewa, znajdowały się dwie huśtawki. Naruto zawsze je lubił, uspokajały go a jeśli miał wrócić do swoich wspomnień nie było lepszego miejsca.

- No, słucham! - Sasuke ponaglił, kiedy Naruto nadal milczał.

- Już ci kiedyś mówiłem, żebyś się w to nie mieszał. - Naruto nawet na niego nie spojrzał.

- Gadaj do cholery! - Sasuke tracił już swoją cierpliwość.

- To było jeszcze w szkole. - Naruto zaczął powoli wpatrując się w niebo - Mieszkałem wówczas z mamą na drugim końcu kraju. Obito i jego paczka znęcali się nad słabszymi więc stanąłem w ich obronie. Byłem wówczas głupim dzieciakiem i wplątywałem się w różne afery...

Sasuke patrzył na niego z ukosa. Nie znał kuzyna, ojciec uważał że są zakałą rodu i zerwał z nimi wszelkie kontakty kiedy był jeszcze dzieckiem. Wiedział jedynie, że gdzieś w świecie ich ma. Dlatego był bardzo zaskoczony kiedy podszedł przywitać się rodzicami i usłyszał od ojca, że Obito jest w mieście i zatrzyma się u nich w domu. Nakazał mu również aby zajął się kuzynem podczas jego pobytu.

- Wówczas jeszcze nie trenowałem boksu ale uzależniłem się od adrenaliny jaką czułem podczas walki. Ból, krew, patrzenie na rywala na deskach... Choć z początku ja częściej na nich lądowałem. - Naruto uśmiechnął się do wspomnień - Dlatego zacząłem brać udział w nielegalnych walkach. Nikt nie wiedział ile mam lat, zresztą nie było to ważne póki dostarczałem im rozrywki. Aż do pewnego momentu... - wbił wzrok w ziemię - Kazali mi przegrać! - zacisnął pięści ma łańcuchach - Miałem się podłożyć. Myślałem, że sobie ze mnie żartują. Może i przegrywałem ale nigdy nie specjalnie. - dopiero teraz spojrzał na rozmówcę, a w jego oczach szalał gniew - I to był mój największy błąd w życiu... - dodał po chwili spuszczając głowę.

-----------

- Myślicie że nic mu nie będzie? - ciszę przerwał Konohamaru. Po wyjściu z lokalu chcieli odszukać Sasuke i Naruto ale nie wiedzieli w którą stronę poszli. Samochód Sasuke stał nadal na parkingu, jednak w pobliżu nie było po nich śladu.

- Raczej nie. Nie jest przecież sam. - odparła Tenten grzebiąc w pucharku lodów. Siedzieli w kawiarence obserwując czy nie wracają.

- Czego on tu szuka? Dlaczego nie zostawi Naruto w spokoju? Mało już się nacierpiał? - zazwyczaj spokojny i opanowany Gaara nie mógł pohamować wściekłości.

- Musimy go chronić. - dodał Lee - Nie możemy pozwolić aby znowu się w coś wplątał. Obito nie żartuje. Wszyscy o tym wiemy. - znali przeszłość Naruto. Byli przyjaciółmi i nie mieli przed sobą sekretów. Już parę lat temu, sam im wszystko opowiedział.

- Cholerny gnojek... - warknął Kiba - Trzeba powiedzieć Jiraiyji.

- Naruto sam to zrobi. Ciekawi mnie bardziej gdzie oni są teraz. Widzieliście w jakim stanie był Naru... - Konohamaru naprawdę się martwił.

Z nich wszystkich najdłużej go znał. Chociaż pierwszy raz rozmawiali w jego ostatni dzień w szkole, tak naprawdę już dużo wcześniej stał się jego idolem. Zawsze go obserwował i skrycie podziwiał. Chciał być taki jak on. I to dosłownie. Któregoś razu próbował nawet obciąć włosy na wzór czupryny Naruto, ale matka przyłapała go w łazience z nożyczkami w ręku. Mało zawału nie dostała, a on miał szlaban przez trzy tygodnie, za głupie pomysły. Dobrze że nie widziała blond farby ukrytej w siatce.

- Uchiha jest twardy. Tak łatwo nie da się nie pokonać. Wiecie przecież. A jeśli ktoś jest w stanie uspokoić go teraz, to właśnie on. - Gaara starał się brzmieć spokojnie. Znał dobrze to spojrzenie. Kiedyś byli świadkiem co przyjaciel może zrobić kiedy jest w takim stanie. Wówczas we trójkę było im ciężko go powstrzymać i dopiero nokaut zafundowany przez Jiraiyę powalił rozwścieczonego Naruto. Jednak Sasuke był w stanie sam go wyprowadzić z lokalu więc jest nadzieja, że przeżyje spotkanie z bestią.

-----------

- To ten gnojek? - Pain wyciągnął fajki.

- Nie pal mi w samochodzie, wiesz że tego nie znoszę. - warknął Obito - I tak, to ten gnojek. - dodał po chwili.

- Będzie ciekawie. - Pain bawił się papierosem - Nie mówiłeś, że twoi kuzyni go znają.

- Bo tego nie wiedziałem. - Obito zacisnął dłonie na kierownicy.

******************

Następny rozdział należy do ZgrdekMalfoy

To do napisania Kochani :)

Ratownik (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz