#47

39.6K 2.2K 369
                                    

Ze szpitala o własnych nogach wyszłam po tygodniu, a wszystkie obrażenia zagoiły się w ciągu miesiąca od tego tragicznego dnia. Dom główny jest cały czas w odbudowie tak samo, jak cała reszta spalonych budynków.
Z Teganem mieszkamy cały czas w jednym z pokoi w domu mieszkalnym numer dwa.

Dzisiaj pomagam Tess w szpitalu, ponieważ większość osób pomaga w odbudowie. Tegan nie ma co liczyć na pomoc swojego ojca. Główny alfa, obraził się na jego zachowanie, uważa swojego syna za niewdzięcznego szczeniaka. Nie potrafił zająć się swoim stadem w chwili, gdy tego najbardziej potrzebowało. Postanowił, więc nie powierzać mu w przyszłości stanowiska głównego alfy, a na to stanowisko wybrał swojego wnuka.

Właśnie pomagam robić paczki ziołowe w zielarni Tess, potem zaniesiemy je do osób, które ich potrzebują. Niestety zioła ususzone przez Tess prawie się kończą, trzeba będzie ściąć świeże i je ususzyć.
Do pomieszczenia wchodzi Tess z torbą i pakuje paczuszki.

-Rozmawiałam z lekarzem Kade'a dzisiaj zaczęli go wybudzać.

-To super wiadomość.

-Może to potrwać kilka godzin, więc spokojnie rozniesiemy zioła, a potem udamy się go odwiedzić.

Rozniesienie wszystkich paczek zajęło nam półtorej godzin. Po tym udałyśmy się do sali, gdzie leżał Kade.
Wyglądał nieco lepiej, niż gdy widziałam go po raz pierwszy. Wtedy był bardzo blady i oddychała za niego maszyna, a dookoła było pełno innej aparatury monitorującej funkcje życiowe. W każdej ręce miał wenflon z podłączoną kroplówką.
Teraz była tylko jedna kroplówka i jeden monitor, pokazujący pracę serca. Cały tors i lewą rękę miał zabandażowaną.

Rozmawiałyśmy na różne tematy Tess, czekając na przebudzenie się Kade'a. Tess już miała lekko zaokrąglony brzuszek, była już w trzecim miesiącu. Z Dante starali się prawie cztery lata, gdy już tracili powoli nadzieję na to na szczęście, udało się im.

-Dante ciągle traktuje mnie, jakbym była krucha, już mam tego powoli dość, aż mam czasami ochotę zrobić mu awanturę.

-Tegan też ciągle mi nadskakuje, całe szczęście, że nie jestem w ciąży, bo nie zniosłabym nerwowo jego zachowania.

-Wszystko byłoby fajnie, gdyby trochę wyluzowali, a teraz wybacz na chwilę, muszę się z nim zobaczyć pewnie czeka już na mnie, jeżeli sama nie pójdę, to zaraz wpadnie tutaj przez drzwi.-powiedziała, a wychodząc dodała.-Wrócę w ciągu dziesięciu minut.

-Okej, ja zostanę z Kadem, w razie co zawołam kogoś.

Dziewczyny nie było już dłużej, niż mówiła, a Kade' powoli zaczął poruszać palcami u dłoni i powieki mu drgały.

-Hej, Kade wróć do nas.- powiedziałam, łapiąc go za dłoń.

Poruszył kilka razy powiekami, aby po chwili je uchylić lekko. Ścisnęłam lekko jego dłoń, drugą wolną ręką wcisnęłam guzik do przywołania lekarza. Po niecałej minucie do pomieszczenia weszła Tess razem z lekarzem nadzorującym Kade'a.

Odsunęłam się o krok, aby zrobić im miejsca. Kade już szerzej otworzył oczy i przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu, zatrzymując wzrok dłużej na mojej osobie, tak mi się zdawało.

-Jak się czujesz? Masz zawroty głowy lub nudności?- pytała po woli Tess.

-Nie.- odpowiedział, mając chrypę.

-Wymienię kroplówkę na tę z innym lekiem.- powiedział lekarz i skierował się do drzwi.

-Chyba nie jest ze mną najlepiej Tess.- powiedział, lekko kaszląc.

Płomień LunyWhere stories live. Discover now