XVIII ROZDZIAŁ ( Jednorożec )

617 33 28
                                    


Dziękuję za 1K!

Ten rozdział dedykuję Anka_xx.

Jesteś jedną z pierwszych czytelniczek. ;)

* * * *

Weszłam po schodach po schodach. Otworzyłam laptop i zobaczyłam, że mam jeden nie odebraną wiadomość na e-mailu. Otworzyłam. E-mail to był jedyny sposób żeby się ze mną skontaktować. Myślałam, że jest od Kejli, Sama albo kogoś z przyjaciół, ale nie. To musiał być kurwa on. Przerażenie przeszył mnie na wylot. Bałam się czytać, a jednocześnie wiedziałam, że muszę. Kurwa. Nie chcę. Muszę. Toczyłam ze sobą wojnę. A jeśli tam jest coś ważnego. Czytam.

OD: Nieznany

DO: Skarb

Dlaczego nie odpisujesz? Przestraszyłem cię? Przepraszam. Na prawdę nie jestem jakimś zbolem. Nie chce ci zrobić krzywdy. Wiem, jestem popieprzony pisząc do ciebie sms-y i e-maile, ale ja naprawdę nie chcę twojej krzywdy. Podobasz mi się, ale jeśli to cię przeraża to przestanę. Przepraszam.

On... mnie przeprasza? Nie wiedziałam co zrobić. W jednej chwili wiedziałam, że to nie psychol. Czy to ktoś kogo znam? I skąd ma mój numer telefonu i e-mail? Nie wiem, co o nim myśleć? Mówi prawdę? Kłamie? Zacisnęłam pięści. Nie dowiem się tego jeśli nie zapytam, nie?

OD: Skarb

DO: Nieznany

Kim jesteś? Nie wiem co o tobie sądzić, ale pytania mnożą mi się w głowie... Skąd wiesz jaki mam numer, e-mail? Jakim cudem wiesz gdzie jestem i co robię? I dlaczego jak normalny facet nie możesz do mnie zagadać na imprezie?! Przez ciebie prawię potrąciła mnie ciężarówka. Mało co nie zginęłam przez twoją chujową zabawę.

Zastanawiałam się co odpiszę, ale jak na razie zapanowała cisza. I dobrze. Sama nie wiem czy chciałam usłyszeć dźwięk powiadomienia. Chciałam... by po prostu przestał do mnie pisać. Bałam się go. Miałam już jedną taką sytuację. Człowiek natręt. Nienawidzę takich. Ani na przyjęciu, ani przez jakieś głupie sms-y. Jedno jednak przykuło moją uwagę. On nie chciał mnie skrzywdzić, a przynajmniej tak mówił. Na pewno nie miałam ochoty mu ufać. Zawsze wszystkim pokazuję, że jestem silna, więc taka muszę być. Choćby nie wiem co. Nie pokazywać jak bardzo się czegoś obawiam. Opatuliłam się kocem. Dopiero teraz zauważyłam, że leży koło mnie biały, duży miś. Od Frajera.

- Co misiu? Ty będziesz moim chłopakiem, co? Nie opuścisz mnie, prawda.

Maskotka nic mi nie odpowiadała, ale cóż mu się dziwić jak cały z pluszu, a w dupie groch. W ogóle nie czaje filozofii wsadzania takich rzeczy biednemu misiowi. Smutne. Przytuliłam się do niego. Zasnęłam.

* * * *

Wstałam bardzo wcześnie, a i tak spałam 8 godzin. Jest 6:24. Sobota. Jak można się budzić o tak barbarzyńskiej godzinie. Przeciągnęłam się. Po 4U, ( Umycie, ubranie, uczesanie i umalowanie. ) zaczęłam robić sobie śniadanie. Dzisiaj tosty i parówki. Przypomniało mi się jak kiedyś chciałam zostać wegetarianką. Nie trwało to zbytnio długo. Jakiś tydzień, ale zacznijmy od początku. Jadłam obiad, a tata zachwycał się jakie to dania jest dobre. I palnął głupotę. „krówka palce lizać". Jak się KURWA dowiedziałam, że to jest mięso z krowy od babci. ŻE TO MIĘSO MOJEJ AMELKI! Mućki którą karmiłam całe lato to ryczałam cały dzień. Obiecałam sobie wtedy, że nigdy więcej nie tknę mięsa. Do czasu aż pojechałam do babci. Zrobiła mi moje ulubione danie. Mięsne. I moje postanowienie huj strzelił. W sumie to dobrze.

BAD RICH BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz