XXIV ROZDZIAŁ ( Waluś )

507 30 0
                                    

Miłego czytania!

Witam roxi216! Ten rozdział for you. ;)

* * * *

Podeszłam do klatki. Na wielkiej białej kartce przypiętej to metalu była napisana cena i imię. "Waluś". Jakże to piękne? Któż stworzył dla mnie to piękne stworzenie? Widzę je po raz pierwszy i już je kocham! 

Nawet nie zauważyłam kiedy sprzedawca podszedł do mnie. „Do mnie" to za dużo powiedziane. Do klatki.

- Przepraszam. Co to za papuga? - gość popatrzył na mnie zaspanym wzrokiem. Życie męczy, nie?

- Ara macao. Ara żółto-skrzydła.- o gościu z takim podejściem to ty awansu nie dostaniesz.

- Jakie muszę spełnić warunki by zabrać to piękne zwierzę do siebie?

Pan „życie jest do dupy" przez godzinę wykładał mi jakiej grubości mają być kraty, jakiej wielkość ma być klatka, jaka odległość między prętami i inne pierdoły. Nie miałam pojęcia, że tyle tego jak chce się mieć papugę! Na koniec podziękowałam mu za odpowiedzi.

Muszę mieć tą papugę!

Ale teraz idę zanieść żarło myszy.

* * * *

Po tygodniu załatwiania papierów, wstawiania klatki i różnych innych rzeczy Waluś mógł zamieszkać w końcu ze mną. Na początku był dość sceptycznie nastawiony, ale jak zaczęłam do niego gadać i przeklinać tak jak on, to od razu mnie polubił. Przylatywał mi na ramię, a ja powoli go głaskałam.

Krzątałam się właśnie po kuchni. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Przede mną stał Rin. Całe jego czoło i zielone włosy zasłaniała czapka. Miał na sobie koszulkę z napisem „ RUDY MA ZAWSZE POD GÓRKĘ". Zazwyczaj napisy wyrażały jego nastrój, a ten napis wróżył źle. Wpuściłam go go środka.

- Co się stało? - pogłaskałam papugę, która nie za bardzo lubiła nieznajomych, a już szczególnie płci męskiej.

- Mam WIELKI problem.

- Jaki?

- Idę dzisiaj wieczorem na randkę z Roxel – mówi powoli - ale nie pokarzę jej się w takim stanie. - o co mu chodzi?

- Rin. Ja wciąż nie mam bladego...

- O TO! - krzyknął i ściągnął czapkę, pokazał palcem na czoło. Brakiem mózgu się przejmuje? No w tym wypadku cudotwórcą nie jestem. - Mam wielkiego, ohydnego pryszcza! - A! Dobra. W tym może jednak dam radę.

- Pokarz. - podeszłam do niego i opuściłam jego głowę bym mogła cokolwiek dostrzec. Zamknął oczy. Odgarnęłam włosy z czoła i dopiero teraz zobaczyłam. Miał plamkę wielkości... mały był po prostu. Za to fajną miał lokalizację, bo idealnie na środku czoła. - Nie wiedzę powodu do paniki. - popatrzył na mnie ze szklanymi oczami

- Jak to nie ma? - chlipał.

- Namaluję ci tu czerwoną kropkę i będziesz hindusem.

- Tris...- miauczał.

- No dobra. Żartuję. Na razie posmaruję to kremem, a potem jak nie da rady to zamaskuje go, ok?

- Zgoda. - pokiwał ochoczo głową. Mam wrażenie, że to jedyna rzecz jaka mogła go wstrząsnąć aż tak. Rin mało czym się przejmował. Był człowiekiem luzakiem. Nie brał życia na poważnie. Co będzie to będzie.

BAD RICH BITCHWhere stories live. Discover now