Fort z poduszek, nowy w rodzinie i nachlany w trzy dupy Offenderman

2.4K 148 51
                                    

Rozdział dedykowany PastaFanGuy2004

Raira

Operator za karę, że za nim poszliśmy wysłał nas na dwunasto godzinny patrol. Od 8 wieczorem do 8 rano.
- Gotowa?- zapytał Masky wchodząc do mojego pokoju BEZ PUKANIA (-,-).
-Tak. Ale następnym razem pukaj.
- Okej, okej.- powiedział uśmiechając się Tim.
- Chodź- powiedziałam przechodząc obok Tim'a obwijając go lekko ogonem na znak aby ruszał za mną. Wyszliśmy przed rezydencję gdzie czekali na nas Toby i Hoodie.
- Chodźmy.- powiedziałam ruszając w stronę lasu.

Skip time

Toby

- Chodzimy już po tym lesie że cztery godziny!- mówiła zdenerwowana Raira
- Przecież chodziłaś już na patrole w nocy.- zaczął się śmiać Tim
- Ale przed nimi się wysypiałam!
- A ty wiesz, że jesteś demonem i nie musisz spać?- zapytał znowu uśmiechając się wrednie Tim.
W tym momencie Raira strzeliła focha i Tim dostał ogonem na co się cicho zaśmiałem.
Masky popatrzył na mnie z mordem w oczach i wstał z mokrej od rosy trawy.
- Ej chłopaki, słyszycie to?- zapytała Raira nasłuchując.
- Nic nie...- nie zdążył odpowiedzieć Masky bo przerwały mu odgłos kroków.
Wszyscy jak jeden mąż wleźli na drzewo.
Zza krzaków wyszedł chłopak. Miał wbity w nogę nóż i kulał. W dodatku trzymał się za ramię w którym była utkwiona strzałka z płynem usypiającym. Miał na sobie czarną koszulkę, jeansy i niebieską bluzę. Lewe oko było przykryte ciemnymi włosami. Ustał na chwilę w miejscu i padł na kolana. Nagle usłyszałem jeszcze inne kroki.

Raira

Chłopak nie wyglądał dobrze. Nagle zza krzaków wyszli pracownicy z psychiatryka. Odruchowo przysunęłam się bliżej Toby'ego.
Podeszli do chłopaka i chwycili go za ramiona podnosząc do góry.
- Mamy więźnia nr. 0854.- powiedział do krótkofalówki jeden z mężczyzn.
- Mu... Musimy mu po...pomóc.- powiedział Hoodie patrząc na zaistniałą sytuację.
- Hoodie ma rację- przejął inicjatywę jego brat- Raira ty odwrócisz z Toby'm uwagę pracowników, a ja z Hoodie'm zabierzemy go w bezpieczne miejsce.
Wszyscy kiwnęliśmy głowami na zgodę i rozpoczęliśmy akcję.
Cicho podleciałam na niższą gałąź i zawołałam do mężczyzn
- Hej chłopcy! Dawno się nie widzieliśmy!- uśmiechnęłam się wrednie.
Faceci popatrzyli na mnie z zaskoczeniem po czym jeden z nich krzyknął
- To więzień nr. 0754! Łapać ją!
Zeskoczyłam zwinnie z drzewa i wysunęłam pazury z kostek i przybrałam pozę bojową.
Kiedy mężczyźni byli bardzo blisko mnie zza drzewa wyleciał toporek uderzając dwóch mężczyzn uśmiercając na miejscu. Wyciągnęłam narzędzie z głowy mężczyzny i psychopatycznym uśmiechem zaczęłam iść w stronę pozostałych ochroniarzy.
- No co jest? Jeszcze przed chwilą chcieliście się bawić.- popatrzyłam na nich maślanymi oczami po czym zamachnęłam się i odrąbałam głowę facetowi który był najbliżej mnie.
- Kochana zostaw coś dla mnie.- powiedział Toby wychodząc zza drzewa.
- No dobra.- powiedziałam z zawiedzeniem w głosie oddając chłopakowi siekierę i całując w policzek.
Toby'emu wystarczył moment i z grupki ochroniarzy został jeden. Rzucił się do ucieczki łapiąc krótkofalówkę i coś do niej mówił, a raczej krzyczał.
- Ja się nim zajmę.- powiedziałam do chłopaka rozprostowując skrzydła i wzbijając się w powietrze. Nie musiałam długo szukać. Zatrzymał się pod jednym z drzew aby złapać oddech.
- Łatwizna.- powiedziałam sama do siebie.
Zmierzyłam lot i perfekcyjnie owinęłam człowieka ogonem wzbijając się w powietrze na jakieś 40 metrów. Facet krzyczał w niebo głosy prubując się uwolnić że szczelnego uścisku niczym u węża. Przypatrzyłam się mężczyźnie, miał na oko jakieś 23 lata, ciemno włosy i piwne oczy.
- Błagam nie krzywdź mnie! Mam żonę i dwójkę dzieci! Nie poradzą sobie bezemnie!- po jego policzkach ciekły łzy.
- Mnie bezkarnie oddzielono od rodziców tuż po urodzeniu! Nawet nie znam ich imion! Czy myślisz, że demon oszczędzi jakiegoś kruchego człowieka?!- popatrzyłam na niego z bólem, psychopatycznością, a zarazem wyższością w oczach.
- Błagam! Jeśli mnie wypuścisz zrobię wszystko co zechcesz! Tylko daj mi wrócić do rodziny!
Zamyśliłam się przez moment.
- Błagam.- powiedział już szeptem tracąc jakąkolwiek nadzieję, że uda mu się przeżyć.
- Dobrze, wypuszczę cię ale masz nikomu nic nie mówić, że cię wypuściłam ani o tym co zobaczyłeś. Powiesz, że resztę zabili psychopaci, a ty uciekłeś i nikomu nie mów w jakiej to części lasu bo inaczej przyjdę do twojego domu i zabiję całą twoją rodzinę na twoich oczach.
- Dziękuję!
- Ale po spłatę długu jeszcze przybędę. Zapamiętaj sobie, jeszcze cię odwiedzę, a wtedy zrobisz co ci każę.

Witamy W Rodzinie [Porzucone]Where stories live. Discover now