×1×

16 0 0
                                    

Z czasem zmienia się nasz wygląd i charakter. Dorastamy. Tak było i ze mną. Hailey nie dostrzegała mnie w pierwszej klasie, czasem mijaliśmy się między klasami czy na korytarzu. Zdarzało się wymienić przymuszone słowa, aby zamienić się klasą czy coś. Hailey jest odemnie starsza tylko o rok dostrzegła mnie ten rok później, gdy to ja wyładniałem i wreszcie stałem się drugoklasistą. Zaczęło się od niewinnych ukradkowych spojrzeń z jej strony, z mojej no cóż. Nigdy nie ukrywałem, że mi się ona podoba. Była swego rodzaju fejmem, jednak nie zadawała się z tą mega bogatą grupą i bożyszczem nastolatek naszej szkoły - w tym momencie oczywiście mam na mysli czyrliderki (przeurocze na swój sposób) i naszą reprezentację piłki. Osobiście wolę hokej, ale o tym później. Hailey przyjaźniła się raczej z tą mniej lubianą częścią fejmów. Stop. Oni po prostu pochodzili z różnych środowisk, byli lubiani jednak trochę też odpychali. Byli znani z bujek, no i imprez. W każdym bądź razie myślę, że wiecie co mam na myśli. Każda szkoła ma dwie skrajności. Tę która jest wykreowana na niby idealną i drugą nie, a no jestem jeszcze ja i druga połowa szkoły. Uznajmy nas jako obserwatorów akcji.

We wspomnianej drugiej klasie wiele się zmieniło, zacząłem istnieć w życiu szkoły. I jakoś tak przypadkiem zostałem zastępcą przewodniczącego, którego pożal się Boże znosiłem od dawna. Z całym szacunkiem ale praca z Harrym była po prostu trudna. Akurat chłopak jest w ostatniej klasie, no i od zawsze wszystko przychodziło mu łatwo. Tak reprezentacja także, jak się już pewnie spodziewacie i macie rację - Harry to kapitan. Kędzierzawego znam od lat, nasze mamy się przyjaźnią od czasów szkolnych więc w końcu tak wyszło że my poszliśmy w ich ślady. Stop. Nie wykluczajmy go, z nim i jego innymi przyjaciółmi też jest całkiem zabawna historia. No bo są podzieleni, właściwie te dwie skrajności to cali oni, prawie. Jest ich piątka. Harry, irlandzki blondasek oraz Zayn taki niby postrach szkoły i Louis który w sumie całkowicie nie pasował mi w to miejsce. A racja no i jeszcze taki jeden, ale to już ich całkowita mieszanka. Nie oceniajcie mnie, jak do kogoś mówię na "ty" nie oznacza że od razu będę pamiętał jego imię do końca życia. Zresztą oni nie są za bardzo ważni w moim życiu.

Od czterech miesięcy moje życie diametralnie się zmniło. Nie narzekam, bo w jakimś stopniu zauważyła mnie Hailey. Jednak wiedziałem, że z tego nic nie będzie. Nic dobrego. Kiedy tylko nadażała się okazja zagadywałem dziewczynę, potrafiła się śmiać z moich naprawdę suchych żartów. Przejąłem je zapewne od kędzierzawego jako taki dodatek to przyjaźni. W tym dość krótkim czasie miałem z nią nawet kilka łączonych lekcji, co zawsze kończyło się wpatrywaniem w nią. Widziała to i nie reagowała.

Jakie było moje zdziwienie gdy któregoś dnia ona po prostu zrobiła krok, który rozpoczął to wszystko. Jak co długą przerwę siedziałem sobie z chłopakami na trybunach. To był nasz zwyczaj. Gdzie znajdziesz tuczkowatego blondaska  - jak to mawiali na mnie - na trybunach. I tak mam innych przyjaciół niż Stylesa. Szok. Jest nas czwórka i jesteśmy mega rozbieżnością wiekową. Calum to ten chłopak, który przypomina azjate ale nim nie jest. Zdziwiło by was jego pochodzenie na pierwszy rzut oka, tak czy siak znamy się od pierwszego dnia szkoły. Dobra w sumie to było przedszkole i tak jakoś razem się trzymamy. Michael jest naszym jednorożcem z burzą ciągle kolorowych włosów. Jest w klasie z moim zauroczeniem. Chociaż może powinienem już mówić o miłości? A no i Ashton! Irwin to chłopak do rany przyłóż, jest w wieku Harrego. Tak jak ja i kędzierzawy jesteśmy teamem, tak on i Mikey. Los połączył nas razem. Wracając ...

Siedzieliśmy jak co dzień, na tych naszych trybunach. Kiedy to chłopaki zaczęli między sobą posyłać spojrzenia, odwróciłem się. W moją stronę, szła moja bogini. Hailey przywitała się wesoło z każdym z nas, tak ze mną też w jebane okrutne stworzenia.

-Nie będę kłamać, nie ukryje się że każdy wie gdzie was szukać. -zaśmiała się nerwowo, czekaj to mi do niej nie pasuje.

-Nie da się ukryć sunny. - oh Michael tak bardzo chcę się w tym momencie zabić, chociaż mówisz tak do każdego.

-Lukey tak właściwie mam sprawę do ciebie, chciałabym pobawić się w stalkera. Jednak Styles nie chce podać mi numeru. - jako przewodniczący miał każdy numer, ale to logiczne.

-Czyj? - zapytałem sięgając do kieszeni po telefon.

-Twój blondasku. -zacmokała, śmiejąc się.

Na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech, a policzki zaczęły mnie piec. Czekaj faceci się rumienią? Na pewno są zażenowani, tak jak ja wpatrując się w nią kolejny raz nie zwracając uwagi na przyjaciół.  Dziewczyna nie ukrywała reakcji na moje zachowanie, zaśmiała się i wyjęła mi z dłoni telefon.

-Obsłużę się.

Chwilę później przed oczami widziałem ciąg liczb, który był wybierany w ostatnich połączeniach. Zaś w głowie chuczało mi tylko jej "do zobaczenia". Może to i lepiej że nie dostała numeru od Stylesa ?

×W każdym rozdziale przynajmniej 800 słów. Chcę zaznaczyć, że on zdaje sobie że to wszystko może być toksyczne i najlepiej to on może na tym nie wyjść. Decyduje się jednak na to, wiedząc że wszystko jest zludne (gawa -z nie podoba na ona podoba-poprawiona, killmepls) ×

lost in reality Where stories live. Discover now