×4×

6 0 0
                                    

Kiedy kolejnego dnia próbowałem ją złapać, ciągle coś stawało mi na przeszkodzie. Zaczynając od dzwonka, kończąc na pieprzonych czirliderkach i kędzierzawym. Tym razem z rana również podążyłem za Calumem, jednak tam jej nie było. Dowiedziałem się od Beatrice, że zasnęła na pierwszą lekcję bo imprezowała. Gdy tylko dzwonek na długą przerwę wybrzmiał w moich uszach, wręcz pobiegłem do szafki by schować wszystkie rzeczy. Z kieszeni wyciągnąłem tylko telefon i napisałem chłopakom, że wyjątkowo do nich nie dołączę. Gdy podniosłem głowę od razu zauważyłem Hailey idącą w stronę swojej szafki. Od razu moje nowi wystartowały.

Byłem już tak blisko i wtedy przeklęty irlandzki chlopiec złapał mnie pod ramię. Cholera jakbym wiedział jak ma na imię. Zacząłem się jąkać i jęczeć, z czego on się tylko śmiał nadal mnie ciągnąc. Przez moje długie nogi potykałem się co sekundę, a to że szedłem tyłem w cale nie pomagało! Gdy weszliśmy do sali gimnastycznej, wszystko stało się jasne. Blondyn mnie puścił, a ja gdy tylko namierzyłem Stylesa rzuciłem się na niego. Wywracając nas przy okazji obu na ziemię. Usiadłem na jego brzuchu, a ręce przytrzymałem po bokach ciała. Chłopak był wyraźnie zirytowany moją postawą, zazwyczaj w takich sytuacjach przyłapywali nas rodzice.

-Hemmo aby na pewno nie masz gorączki? -zapytał z wyraźną kpiną.

-Twoja Irlandia przerwała mi podryw.

-Nini, coś ty zrobił?

-No szedł sobie to go zgarnąłem. -wzruszył ramionami.

-Mamy ważniejsze rzeczy teraz na głowie Lukas.

Powiedział po czym mnie strącił z siebie. Byłem wściekły, wiedziałem że to jest ważne dla niego dlatego tylko zostałem w sali i nie robiłem dalszej awantury. Siedziałem tam jak na skazanie, wpisując te głupie punkty do tabelek które mi dali. Było w tym coś dobrego, liczyły się zaprezentowane umiejętności a nie rozmiar biustu. Oczywiście trzeba było się jakoś prezentować. Patrząc na te wszystkie dziewczyny widziałem Hailey. Cudowną, słodką Hailey. Co jakiś czas tak bardzo wychodziłem myślami w przyszłość, że musieli mnie szturchać.

Wszystko dobiegało powoli ku końcowi,nie zwróciłem uwagi gdy drzwi się otworzyły myślami będąc znów przy dziewczynie i jej pięknycj oczach. Tak było często, ale teraz gdy dała mi szansę.

-Dzień dobry panie Hemmings. -usłyszałem przy uchu.

Obróciłem głowę w lewo, dziewczyna opierała głowę delikatnie na moim ramieniu i patrzyła na uczestniczkę castingu.

-Choć tu. -szepnąłem.

Odwróciłem się bokiem na krześle i złapałem za jej ręce by pociągnąć ją bliżej siebie. W końcu pozadziłem ją sobie na kolanach. Głowę oparła o moją klatkę a jedna ręka przewiesiła przez moją szyję. Obejmowałem ją w pasie.

Co jakiś czas spoglądałem na występującą osobę i uzupełniałem to co musiałem. Hailey czasami mnie wspomagała i swoim palcem wskazywała odpowiednią tabelkę do zaznaczenia. Bacznie obserwowała kolejne osoby.

Styles posłał mi uśmiech, tak samo jak reszta jego paczki. No może oprócz Zayna. Byli zachwyceni tym, że wreszcie nie bujałem w obłokach.

-Myślisz że byłabym dobra panie Hemmings? Czy nawet jeśli nie zrobię tego cholernego szpagatu czy mostka, będę dobra? Dusisz się przy mnie, będę twoim uzależnieniem od którego nic cię nie uratuje. W końcu przesiąknięsz zapachem moich papierosów. -szeptała tak że tylko ja mogłem usłyszeć.

-Chce być twój Hailey, nie baw się ze mną.

-Podpisałeś pakt z demonem kochaniutki.

Między nami nastała cisza, jednak nie na długo bo z moich ust padło pytanie które siedziało mi na końcu języka gdy tylko ujrzałem ją pierwszego dnia szkoły.

-Myślisz, że moglibyśmy razem gdzieś wyjść ?

-Myślałam, że już nigdy nie zapytasz. -zaśmiała się -Wiem, że chodziło ci to od dawna po głowie. Zresztą tak jak mi i wszystkim naszym obserwatorom odpowiedź.

-Skoro chodziła ci pogłowie, to mogłaby wyjść z twoich ust ?

-Mam kilka godzin po szkole wolnych.  Będę czekać przed szkołą.

Wstała po czym znów po prostu odeszła, zostawiając mnie z niczym. A nie czekaj umówiłem się z matką moich dzieci. Usłyszałem obok sibie śmiech, dlatego spojrzałem na kędzierzawego.

-Ciesz się że tylko to wyszeptałeś. Matka twoich dzieci, jeszcze jakieś plany na przyszłość? -zaśmiał się brunet.

Niedługo po tym, Harry ogłosił koniec. Od razu udałem się na lekcje, bo akurat w tym samym momencie zadzwonił dzwonek.

Cały czas się niecierpliwiłem. Zamykając szafkę nie byłem pewien już niczego. Dostałem po kopniaku od każdego z czwórki kumli. Widziałem, że obserwują mnie jak idę w stronę auta.

Dziewczyna siedziała na masce trzymając między zębami prawie wypalonego papierosa. Miała na sobie też moje okulary, których mi nie oddała. Co do wczoraj w pewnym momencie ona po prostu powiedziała że zobaczymy się jutro i od tak odeszła. Czego mogłem się w sumie spodziewać.

Gdy mnie ujrzała wyrzuciła go na ziemię i przydeptała. Wyciągnęła ręce w moją stronę, zrobiłem to samo. Dziewczyna po chwili wtuliła się we mnie. Cholera to wszystko jest za idealne. Za chwilę coś spieprzę zresztą jak zawsze.

Otworzyłem jej dzrzwi i poczekałem aż usiądzie by zamknąć. Obkrążając auto zauważyłem jak rzuca swoją torbę na tylne siedzenia i przegląda już coś w telefonie. Otworzyłem drzwi od strony kierowcy i również wrzuciłem plecak na tyły. Rozsiadłem się wygodnie, po czym zapiąłem pasy. Odpaliłem auto, jednak zauważyłem że ona nie dba o swoje bezpieczeństwo. Jak kolwiek babciowato to brzmi. Dlatego sam sięgnąłem po jej pas i ją zapiąłem. Zaśmiała się tylko i włączyła radio.

×
Nie  poprawiony

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 21, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

lost in reality Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz