4.

3.6K 158 22
                                    

- Zacznę z nim terapię, ale nie jestem w stanie stwierdzić na tę chwilę, dlaczego stracił pamięć i jaki to rodzaj amnezji. Nie pamięta poprzedniego dnia, ale wie jakie miasto jest stolicą Hiszpanii - powiedział David, psychiatra. - Potrzebuję więcej czasu, żeby z nim popracować. Powiadomiłaś jego rodzinę? Może przypomni sobie coś jak ich zobaczy. Potrzebowałbym jego rzeczy osobistych, to by nam pomogło w terapii.

- Nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów - pokręciłam głową. - Nikt się jak na razie nie zgłaszał zaginięcia, więc musimy poczekać. Może nie ma rodziny?

- Każdy jakąś ma. Nie zawsze fajną, ale rodzina to rodzina – David przeczesał ręką i tak już zmierzwione włosy. Musiał to robić wielokrotnie, bo każdy włos stał w inną stronę. - Jestem wykończony, lecę do domu. Ty chyba też teraz kończysz?

- Zostanę jeszcze chwilę – odpowiedziałam.

- Jak chcesz – wzruszył ramionami i już miał wychodzić, ale odezwał się ponownie. - Shailene?

- Tak?

- Nie chciałabyś... no nie wiem, wyjść dzisiaj wieczorem? Wiesz, jak już się wyśpisz, to moglibyśmy pójść na kolację.

David zapraszał mnie gdzieś przynajmniej raz w tygodniu. Wciąż starałam się mu okazać, że nie byłam nim zainteresowana, ale był uparty i zwyczajnie to do niego nie trafiało. Przymierzałam się powoli do tego, żeby dosadnie mu powiedzieć, żeby się ode mnie odczepił, bo nigdy ze sobą nie będziemy, więc nie ma po co się starać. Wszystkie kwiaty czy inne prezenty, jakie od niego dostawałam, lądowały w śmietniku.

- Nie, będę zajęta – odpowiedziałam.

- A co takiego będziesz robić? Spotykasz się z kimś? - Zapytał, robiąc zawiedzioną minę, ale jednocześnie jakby się zdenerwował.

Nie podobał mi się sposób, w jaki się do mnie zwracał. Jakby mnie przesłuchiwał, a ja nie miałam zamiaru mu się tłumaczyć.

- Może tak, może nie. To nie pana sprawa, doktorze Roberts – zwróciłam się do niego po nazwisku, mając nadzieję, że to też wpłynie na to, że da sobie w końcu spokój z moją osobą. Nie szukałam miłości, chciałam świętego spokoju.

- No trudno... może innym razem – bąknął i wyszedł z gabinetu, a ja odetchnęłam z ulgą.

>>>

Myślałam, że dałam mu wystarczający sygnał, że nie interesuje mnie jego osoba, ale niestety sytuacja znacznie się pogorszyła.

Wracałam od któregoś z pacjentów, a on, na środku korytarza, przy tylu ludziach, padł przede mną na kolana, z ogromnym bukietem kwiatów w rękach. Byłam tak zażenowana, że nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa, z każdą chwilą narastała moja wściekłość. Tej nocy nie spałam dobrze i byłam strasznie drażliwa. Wystarczyło podpalić lont, a ja wybuchłam, co się właśnie wtedy stało.

- Wstań – wysyczałam przez zęby, świadoma, że obserwuje nas spory tłumek.

- Tylko wtedy, kiedy zgodzisz się pójść ze mną na randkę – powiedział, uśmiechając się szeroko. W tej chwili miałam ochotę go uderzyć, zrobić cokolwiek, żeby zetrzeć mu tę głupawy uśmieszek z twarzy. Co on sobie wyobrażał, żeby stawiać mnie w takiej sytuacji i to przy tylu ludziach?

Nie wytrzymałam, wyrwałam mu ten bukiet z rąk i rozerwałam tak, że wszystkie kwiaty rozsypały się wokół nas.

- Czy ty nie potrafisz zrozumieć słowa „nie"?! - Wykrzyczałam. - Nie mam zamiaru nigdzie z tobą iść, bo cię nie lubię i mi się nie podobasz! Tak ciężko to zrozumieć?! - Westchnęłam z irytacją i odeszłam szybkim krokiem, słysząc szepty zaskoczonych ludzi, którzy pewnie uważali mnie za najgorszą na świecie zimną sukę.

Byłam przyzwyczajona, że ludzie tak o mnie myśleli. Nie byłam zupą pomidorową, żeby wszyscy mnie lubili.

>>>

- Doktor Shailene – powiedział z uśmiechem pacjent z wypadku motocyklowego. - Czekałem na panią.

- Tak? Dlaczego? - Zapytałam ze zdziwieniem.

- Chciałem osobiście pogratulować pani akcji z tym psychiatrą – wyszczerzył zęby.

- Widzę, że plotki szybko się roznoszą.

- To nie plotki, widziałem na własne oczy, bo akurat pielęgniarka wiozła mnie z badań. Ale go pani załatwiła! Pierwsza klasa – puścił mi oczko.

- Nie obowiązuje was jakaś męska solidarność? - Uniosłam brwi.

- Myślę, że zasługuje pani na kogoś lepszego niż ten psychiatra – odpowiedział i spojrzał na moją rękę, na której miałam pierścionek zaręczynowy. Przez piętnaście lat nie zdejmowałam go ani razu. - Zresztą widzę, że jest pani już zajęta. Nie wiem, co on sobie wyobrażał.

- Nie jestem zajęta – odpowiedziałam chłodno.

- Okej, przepraszam. Myślałem, że... - nie dałam mu dokończyć.

- Proszę myśleć przede wszystkim o sobie. Nadal nie wie pan, jak się pan nazywa, a zajmuje się pan takimi głupotami jak moje życie miłosne – zażartowałam.

- Co do imienia, to postanowiłem sobie na razie jakieś wymyślić, bo czuję się taki bezimienny...

- I co pan wymyślił?

- James. Usłyszałem w telewizji i mi się spodobało. Podoba się pani?

- Bardzo – uśmiechnęłam się. - Dobrze, panie James. Wyniki się panu nadal niezbyt poprawiły, więc trochę czasu pan u nas spędzi.

- I tak nie mam dokąd pójść.

- Liczę na to, że jednak jakoś uda nam rozwiązać sprawę pana amnezji. Dobranoc, panie James.

- Dobranoc, moja ulubiona pani doktor – uśmiechnął się do mnie. - Obieca mi coś pani?

- A co ja mogę panu obiecać? - Zapytałam rozbawiona.

- Proszę wpadać do mnie częściej. Poprawia mi pani humor – odpowiedział, a ja tylko posłałam mu delikatny uśmiech i wyszłam.

CDN.

Pewnego dnia go spotkasz (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz