=4=

4.4K 347 237
                                    

Obolała wróciłaś do domu. Rzuciłaś plecak w kąt. Ściągnęłaś spodnie a z kolanem najlepiej nie było. Napuchnięte bolało coraz bardziej z każdym ruchem. Posmarowałaś żelem chłodzącym po czym wdrapałaś się na łóżko odpalając laptopa.

****

Yurio leżał na łóżku przeglądając instagrama. Nagle przypomniał sobie o preznecie. Usiadł po turecku na łóżku, wziął torebeczkę z szafki nocnej. Delikatnie otworzył po czym uśmiechnął się.
-Więc dlatego byłaś zmęczona? Hah urocze...
Wyszeptał Yurio wyciągając z zabezpieczenia uroczy prezent jakim był ręcznie robiony wianek w sztucznych róż. Róż koloru krwistej czerwieni. Piękne kwoaty były wykonane jak by z pianki. Blondyn złożył arcydzieło na głowę po czym włączył w telefonie przednią kamerkę. Zrobił zdjęcie po czym wysłał do ciebie. Zdjął wianek tak delikatnie jak by był z kryształu. Nagle jego wzrok spoczął na łyżwach. Leżały w kącie, serce chłopaka zadrżało. Bał się... cholernie się bał. Każdy dzień był niczym igranie z ogniem.

****
~Może powinienem ci powiedzieć? Przecież nie jestes nikim złym... obiecałaś mnie nie zostawić. Właściwie dlaczego chcę Cię mieć przy sobie? DLACZEGO tak bardzo wyróżniasz się z napotkanego tłumu? Jesteś...~ rozmyślania Yuriego przerwał głuchy dźwięk sms'a. Niebieskooki poderwał się i zaczął ubierać. Przyszedł do szkoły nie co wcześniej gdyż wiedział że właśnie tam Cię zostanie. Siedziałaś ma trybunach patrząc jak grają w kosza. Był chłodny poranek. Yurio usiadł obok ciebie okrywajac Cię swoją bluzą która tradycyjnie była za duża
-O Hey Yurio
-Hey Hey. [Twoje imię] Dziękuję za cudowny prezent... To wiele tłumaczy czemu wczoraj byłaś zmęczona. Chciał bym wszystko zacząć jeszcze raz.-wyszeptał chłopak łapiąc Cię za podbrudek i odwracając w swoją stronę. Wasze nosy nie mal się nie stykały
*CO DO...!?!?!*
-N...-Nie-Nie ma za-za co Yu-Yuri-wykrzesałaś z siebie. Patrzyłaś w jego cudowne oczy. Twoje policzki wyglądały jak dwa pomidory

Nagle do wa podszedł Clay przerywając tę jak że piękną chwilę. Poderwałaś się na równe nogi ledwie radząc sobie z bólem kolana.

-Czego chcesz?-Syknęłaś ostro.

-Nic, przyszedłem jedynie pogratulować Yuraśce takich wyników. Słabo mu szło na początku ale potem mnie zaskoczył. (Twoje imię) a może wybrała byś się ze mną wieczorem na spacer i może do kina? Trochę źle zacząłem, nie chciałem być nie miły. Powinniśmy się lepiej dogadywać. W końcu spędzamy ze soba sporo czasu.-Blondyn popatrzył na ciebie z niedowierzaniem w oczach a zarazem smutkiem. Pomimo wszytsko poderwał się z miejsca

-(zdrobnienie twojego imienia) Dziś idzie ze mną. Więc sory.-Rzucił z uśmiechem na twarzy.

-huh? Może lepiej zapytajmy się jej z kim chce iść?

Wiedziałaś że nie masz za dużego wyboru... W końcu Clay jest kapitanem, w każdej chwili może nastawić chłopaków przeciw tobie. A tylko z nimi dajesz radę trzymać tak wysoki poziom. Opuściłaś głowę

-Pójdę z Tobą Clay...-Wymamrotałaś. Caly odszedł zwycięsko, wcisnął Ci do rąk karteczkę z swoim numerem. Blondyn zauważył twoje nie zadowolonie
-Dlaczego mu się dajesz gdy tylko wspomni o drużynie? Przecież pod każdym innym aspektem jedziesz go.
-Yurio, Piłka nożna to moja pasja. Muszę mieć z kim ćwiczyć. Dziewczyny są świetne ale bez problemu je ogrywam. Muszę mieć coraz wyższy poziom... a nie coraz niższy.
-Ahh, perfekcjonistka rozumiem.

*****
Wieczór zbliżał się ogromnymi krokami, założyłaś byke jaką sukienkę z szafy po czym wyszłaś z domu. Ruszyłaś przed siebie. Nim uszłaś kilka kroków dołączył do ciebie Clay.

-Cześć [twoje imie] Nie spodziewałem się że serio wybierzesz się ze mną gdzie kolwiek.
-Hey, wiesz że nie mam wyboru.-Rzuciłaś nue dbale.
-Dlaczego taka jesteś? I tak mnie postrzegasz? Dlaczego tego blondaska polubiłaś odrazu a mnie gnębisz od dwóch lat? Co ma on czego ja nie? Jestem lepszy milion razy.
-Jesteś żałosny Clay. Właśnie, on jest normalny... Nie ma się za lepszego. Apropo. Przypomnij sobie co było trzy lata temu. Pamiętasz?
-Nie bardzo
-Byłam grubsza... Przez rok nie dawałeś mi żyć przez to. Byłam słabsza a ty to wykorzystywałeś. A teraz jak gdy by nigdy nic zapraszasz mnie na randkę? To normalne?
-[Twoje imię] to nie tak! Nie chciałem ..
-A pomimo wszystko to robiłeś. Wybacz Clay nie powinnam tu być z Tobą. Powinnam już iść. Zapraś kogoś innego na film.-rzuciłaś po czym zaczęłaś iść w stronę domu.
-Poczekaj...-powiedział ze skruchą w głosie chwytając Cię za nadgarstek-Chce przeprosić...Daj mi jeszcze jedną szansę.
-Wybacz mi Clay.-Po tych słowach niebo zaczęło płakać i napawać nie pokojem. Zaczęłaś iść w stronę domu Yuriego, nie chciałaś wracac do swojego by nie martwić taty czemu tak wcześnie.

Idąc ulicą zauważyłaś małe puchate coś. Podeszłaś i tajemniczy kosmita okazał się byc kotem. Nie wiele myśląc wzięłaś go ma ręce. Po kilkunastu metrach byłaś pod drzwiami domu Yuriego. Zapukałaś. Nagle ujrzałaś zdziwionego chłopaka.

-Cześć Yurio, nie przeszkadzam?
-Jejku [twoje imię] Cześć. Nie spodziewałem się. Jasne że nie. Wchodz! Pada-Rzucił z troską w głosie chłopak. Weszłaś do środka, dom jest okazałej wielkości. Ciemne panele zdobiły podłogę. Po lewej znajdował się olbrzymi salon z kremową kanapą i plazmą na ścianie. Po prawej zaś nowoczesna kuchnia.

-Co to za kotek?-rzucił ciepło chłopak

-Znalazłam go na drodze, nie mogłam tak zostawić. Sam rozumiesz... Mam pytanie, Mógł byś go przetrzymać? Mój tata ma uczulenie na kocią sierść i zakicha się na amen

-tak,chyba tak... w prawdzie mam już jednego kota ale ten jest taki słodki. (twoje imię) Coś się stało? Prawda?

-Nie nie!

-Mów.

-Yurio serio nic się nie stało.

-yhh Kłamiesz. Przecież widzę.-Weszliście do jego pokoju, chłopak podał swoją bluzę po czym wziął kota z twoich rąk.

-Wszystko okay tylko ten kot...

-Nie zastawiaj się kotem. Mów. Tyle razy mi pomagałaś że chyba raz mogę się odwdzięczyć.Prawda? Właściwie miałaś być z Clayem.

-Miałam. Ale jakoś nie dałam rady

W końcu pod namowami opowiedziałaś historię co się działo w pierwszej klasie gimnazjum oraz to co się działo podczas spotkania z Clayem. Yurio był wściekły, WRÓĆ a raczej wkurwiony.

-Zabije gnoja. Nic dziwnego że byłaś na niego taka cięta. Teraz rozumiem czemu stanęłaś w mojej obronie gdy ten nazywał mnie dziewczyną... ehh biedna

Rosjanin usiadł obok ciebie na łóżku po czym mocno przytulił. Pękłaś a po twoim policzku spłynęła łza. Doskonale pamiętałaś tamte wydarzenia. Jego zapach był taki słodki i delikatny że działał jak uspokajacz. Blondyn zaczął gładzić twoje włosy. Siedzieliście w milczeniu do czasu aż przestałaś płakać. Wtedy Yurio poluźnił swój uścisk. Delikatnie przybliżył się twarzą do twojej.

-Nie płacz, nie puszczę cię już z nim-Powiedział z niewiarygodną ciepłością w głosie. Twoje serce o mal nie wyskoczyło z piersi po tych słowach. Twoją twarz oblał krwisto czerowny rumieniec.

-Yurio....

****** ^^ Kolejny rozdzialik za nami XD KTOŚ TO WGL CZYTA? ;-; nwm dlaczego ale miałam taką ochotę by to napisać że szok. :3 Pozdrawiam wszytskich cieplutko ****

"Princess"«Yuri Plisetsky x Reader»Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang