=14=

2.7K 187 86
                                    

Był jeszcze Ranek gdy Yuri otworzył oczy. Na swoim ramieniu wciąż ciepło twojego ciała. Delikatnie obrócił się nie budząc Cię z pleców na bok. Położył dłoń na twoim bladym policzku.

-Piękna, chyba zaspałaś do pracy...-Wyszeptał a ty podniosłaś powieki, stopniowo przyzwyczajając źrenice do światła.

-Dzwonili rano że mogę nie przyjść. Śpij Yuriś...-Odpowiedziałaś cichutko przekręcając się na bok, plecami do niego.

Rosjanin nie mogąc zasnąć wygramolił się z łóżka. Zaczął od poszukiwań łazienki z prysznicem. Gdy wszedł był bliski zejściu na drugi świat. Na pułce przy leżały setki a nawet tysiące buteleczek. Chłopak widząc to wpadł w szok.

-Jak kobieta może tego wszystkiego naraz używać? Jak?

Zaspana wyszłaś z łóżka, przecierając senne oczy ruszyłaś w strone łazienki konpletnie nie świadoma że ktoś tu może być. Weszłaś do pomieszczenia wczesniej zaliczając glebę przez poślizgnięcie.

-Cześć Yuriś. YURI?!-Wrzesnęłaś zszokowana patrząc na blondyna który jedną ręką ukrywał swoją męskość drugą zaś szukał recznika.

-NIE M-MOGŁAŚ UPRZEDZIĆ ŻE WCHODZISZ?!-Krzyknął zażenowany, jego twarz płonęła od wypieków. Drobne krople wody ozabiały jego wyrzeźbione ciało niczym diamenty.

-Przepraszam! Ja nie chciałam! Zapomniałam że ktoś jest w domu! Już wychodzę.-Wybełkotałaś czerwona patrząc przez palce na jego ciało. Niby nie powinnaś się patrzec ale pomimo wszystko chciałaś. Kafelki którymi była wyłożona ciemno-szara łazienka były mokre. Gruchnęłaś z impetem o ziemie. Świat powoli wirował, miałaś mroczki przed oczami. Nagle ujrzałaś twarz Yuriego, który zaczął delikatnie podnosić Cię z ziemi. (Był w owinięty recznikiem) to też postanowiłaś się nie szamotać się i owinęłaś się rękami wokół szyji. Wtuliłaś się w jego tors, zapach jego skóry był specyficzny. Lubiałaś go, uspokajał twoje zmysły pozwalał się rozluźnić.

-Przepraszam, jezu moja głowa...
-Oj spokojnie, nic sie nie stało.-Rzucił cichutko całując twoje czoło.

Położył Cię na kanapie dalej paradując w swoim prowizorycznym odzieniu. I ruszył w strone kuchni wyciągając z zamrażarki zamarzniętą butelkę z wodą. Podał ci ją następnie a ty przyłożyłaś do obolałego miejsca.

-Będzie guz jak nic.
-Powinnaś bardziej na siebie uważać iskierko.
-Nie chciałam tak wprować ci do łazienki... I no ten, tego...
-Haha, już już, spokojnie.-Zachichotał wesoło 
-Która godzina właściwie?
-Coś około dziewiątej.
-Jejku, jeszcze papiery...Stos papierów.
-Nie kochana! Dziś odpoczywasz!-Odpowiedział stanowczym głosem

Pół-nagi blondyn wreszcie się ubrał, wrócił do ciebie z uśmiechem na twarzy.  

-Może zjadła byś coś?
-Hmmm, zdecydowanie. Jejku gofry! Tak gofry!
-Gofry? Zgoda!-Rzucił z lekkim grymasem na twarzy.

Z pseudo uśmiechem powędrował do kuchni zakładając słuchawki. Po dłuższej chwili z kuchni był wyczuwalny dym i zapach spalenizny.

-Yuriś wszystko w porzadku?-Zapytałaś zatroskana
-Tak! Tak! Nie martw się zaraz będą gofry!-Odparł szybko. W jego głosie można było usłyszeć lekki strach.

Czekałaś cierpliwie do momentu aż smród spalenizny nie zrobił się mocniejszy. Weszłaś do kuchnuni w której było aż siwo. Otworzyłaś ukradkiem okno, zaszłaś od tyłu Yuriego mieszającego ciasto. Chwyciłaś jego nadgarstki a rosjanin aż się wzdrygnął.

-Ohh myślałem że jesteś bardziej cierpliwa.
-Byłam do momentu aż zobaczyłam szarą chmurę dochodzącą z kuchni.

Niebiesooki odwrócił się do ciebie przodem. Niechcący dotknął goracej części gofrownicy. Odskoczył momentalnie jednocześnie wydając pojedyńcze syknięcie z bólu.

-Ałć!
-Oj Yuriś powinieneś bardziej uważać.-Powiedziałaś nie zwykle ciepłym i dleikatnym głosem wsadzając palce Yuriego pod bierzącą wodę. Po dłuższej chwili wyciągnęłaś i podmuchałaś-Do wesela się zagoi.
-Hah ciekawe kogo.
-Głuptasek, tak się tylko mówi. Czemu nie powiedziałeś że nie umiesz robić gofrów? Chętnie bym ci pomogła.
-To nie tak, umiem. Tylko miałaś pomieszane naczynia z mąką. Tam gdzie powinna być zwykła była ziemniaczana.

-Hahahaha, naprawdę?-Wybuchłaś śmiechem.
-Całe ciasto do wyrzucenia-Odpowiedział zasmucony opierając się o blat kuchenny. Ty chwyciłaś puszkę z bitą śmietaną po czym nałożyłaś jej trochę na jego nos.
-Wyglądasz teraz jak kotek! Miał!-Powiedziałaś radośnie a blondyn patrzył na ciebie z niedowierzaniem. Jego twarz była czerwona wrecz purpurowa. Emocje sięgnęły zenitu gdy jednym ruchem ściągnęłaś puszytą chmurę z czubka jego nosa ustami. Lekko
zdezorientowany zamknął na chwilkę oczy. Gdy zdobył się na odwagę i otworzył je, położyłaś dłoń na jego ciepłym policzku. Kciukiem przejechałaś po jego aksamitych, miekkich i lekko różowych ustach.

-(Twoje imię) tak bardzo mi na tobie zależy...Tak bardzo...Tak bardzo Cię kocham.-Wyjąkał z trudem. Blask jego oczu nijak się równał pięknem gwiazd. Wasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Twoje serce biło tym samym pięknym i unikalnym rytmem co kilka lat temu. Czytałaś to samo ciepło...W końcu wasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Sama byłaś zaskoczona swoją odwagą. Rosjanin objął cię w talii. Położyłaś dłoń na jego piersi czując bicie jego serca. Jego usta były słodkie i delikatne, tak jak się spodziewałaś. W końcu was uroczy pocałunek dobiegł końca.

-Ja ciebie też Yuri...Ja Ciebie też. Cały ten czas.-Wyszeptałaś, rumieniąc się delikatnie.

-Jak to?-Zapytał kładąc dłoń na twoim policzku.
-Z momentem gdy poszłam na twój występ uświadomiłam sobie że czuję coś więcej niż przyjaźń. Cały ten czas gdy niewidzieliśmy się wciąż żywiłam to samo uczucie. Myślałam że to przejściowe. Ale okazało się to czym większym.
-Dla-Dlaczego wcześniej nie dałaś nic po sobie poznać?
-Bałam się, że znów Cię stracę. Nie chciałam od nowa cierpieć i przez to wszystko przechodzić.-Powiedziałaś cichutko wtulając się w jasnowłosego roniąc przy tym kilka łez.
-Nie zranię Cię już nigdy iskierko ani też nie pozwolę by ktoś inny to zrobił.
-Yuriś, po tylu latach!-kolejne łzy wpływały z pod twoich powiek.

-Już spokojnie. Jestem tylko twój i nigdzie się nie wybieram. Ciiii...

Oboje leżeliście na satynowej pościeli. Ty wtulona z niego, on zaś w ciebie. Nagle przerwałaś ciszę podnosząc na niego wzrok.
-Yuriś...
-Tak?
-Nauczysz mnie jeździć na łyżwach?
-Zrobię co tylko zechcesz, teraz wiem że mogę wszystko mając Ciebie.
-Dziękuję-Odparłaś po czym znów się w niego wtuliłaś kładąc jedną rękę na jego brzuchu.
-Hah, ależ nie ma za co.-Zaśmiał się pod wpływem łaskotek które miał w miejsce gdzie spoczywała twoja dłoń. Chwila ta mogła by się ciągnąć wiecznie. Mówią że nieba i piekła nie ma. Ależ są, tu na ziemi. Sami kreujemy to gdzie trafimy. Chodź zdarza się że czasami zjawia się ktoś kto poda nam dłoń wyciągając nawet z dna piekieł wprost do nieba.

-Czy my teraz jesteśmy razem?-Zapytał lekko niepewnie Yuri.
-Tak, myślę że tak.

###BOŻU! Co tu się zadziało? XD Mamy 878 miejsce! Dziękuję!  ^^Kochani mam zapytanie xD czy ktoś z was umie rysować w programie na komputerze i był by w stanie stworzyć moją oc która mogła bym się posługiwać :D jako moją "ikoną" xD(nwm jak nazwac) na stale####

"Princess"«Yuri Plisetsky x Reader»Where stories live. Discover now