Rozdział 4

29 1 0
                                    

Dni mijały. Pod koniec tygodnia, Hermiona nie mogła szczerze powiedzieć, że nienawidzi Draco. To prawda, był denerwujący, obraźliwy, okrutny i niedobry — ale złośliwość zniknęła.Nadal powoli pracowali nad tłumaczeniem Laekalia. Ku irytacji Hermiony i radości Draco, Tenebrae (o imieniu Zyax) nie został zamordowany, a stał się jednym z przyjaciół Azury.– I tak nie będą razem – powiedziała ponuro.– O tak będą – odpowiedział Draco z uśmiechem zadowolenia. Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. – W końcu przyznasz, że tak będzie, Granger. Szykuj pięć galeonów.Spojrzała na niego. – Nie możesz być pewien, że będą razem, chyba, że wcześniej przeczytałeś tą książkę. – Draco uśmiechał się podstępnie, notując starannie zdania. Nagle ją olśniło.– Przeczytałeś tę książkę wcześniej, prawda? – chłopak nie odpowiedział, tylko szerzej się uśmiechnął. – Ty absolutny, bezwzględny, całkowity...Nie mogła znaleźć słów.– Jestem absolutny, bezwzględny, całkowity? – uniósł brwi, rozkoszując się jej irytacją. – Wspaniale dobierasz słowa.Spojrzała na niego z gniewem. Draco uśmiechnął się z wyższością i skrzyżował ramiona. Nagle skrzywił się. – Cholerne pióro – mruknął, oglądając rękę. Miał na niej długie, głębokie zadrapanie.– Wygląda boleśnie – powiedziała Gryfonka z troską w głosie. Strużka krwi spływała po nadgarstku, by zniknąć w jego rękawie. Chłopak zaklął pod nosem.– Chyba mam chusteczki... – powiedziała, szukając w torbie – Masz. – Podała mu prosty biały kwadrat.– Dziękuję – odparł, wycierając krew. Może i był najbardziej denerwującą, egoistyczną, egocentryczną i okrutną osobą we wszechświecie, ale wiedział, kiedy należy dziękować. Hermiona patrzyła, jak musnął ranę, ale nie mógł powstrzymać krwawienia.– Och, na litość boską! – wykrzyknęła, wyciągając się, by wyciągnąć chusteczkę z jego ręki. – Obwiąż ją wokół rany, nie tylko...Ale przerwała, ponieważ szarpnął gwałtownie, jakby się bał jej dotyku. Hermiona była zdezorientowana. Czy Draco się bał? Był zły? Czy to dlatego, że jest mugolskiego pochodzenia? Podejrzane iskierki zapłonęły tam gdzie kiedyś płonął ogień. Niezdarnie próbował owinąć ranę ręką, patrząc na nią nieufnie. Gdy próbował zawiązać supełek, dziewczyna straciła cierpliwość.– Chodź tu. Pozwól mi zawiązać.Spróbował pociągnąć rękę jeszcze raz, ale udało jej się złapać jego palce. Tym razem to ona szarpnęła.– Jesteś lodowaty! – zawołała, z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.– Zauważyłem – prychnął. W jego oczach była lodowata złość i gniew, które miały ją wystraszyć, ale nie dała się zmylić.Był taki zimny... jak lód... ale jak może być zimny jak lód i żyć?– To klątwa – rzucił niechętnie, patrząc na nią. – Klątwa ciemności. Znana jako klątwa Glacios.Wyglądała na zaskoczoną – I?– I co? – Odsunął się lekko na krześle, zakładając ręce na piersi, jedną ręką trzymał chusteczkę. Jego oczy błyszczały z wściekłości, kiedy spojrzał na nią morderczo. Hermiona czuła się niezwykle niezręcznie, ale jej ciekawość przezwyciężyła.– No cóż... jak ona działa? Kto ją na ciebie rzucił? Można ją wyleczyć? – zadawała pytania z prędkością światła, jakby się bała, że Draco jej przerwie, krzycząc na nią.Odpowiedział krótko i opryskliwie. – Pierwsze pytanie, powoduje, że jestem na stałe zamrożony. Nie czuję ciepła z zewnątrz. Drugie pytanie, mój ojciec. Trzecie pytanie, prawdopodobnie tak, ale nie wiem jak.– Twój ojciec rzucił ją na ciebie? – Hermiona była w szoku. Wiedziała, że ojciec Draco nie należy do najmilszych osób na świecie, szczególnie, że prawdopodobnie jest śmierciożercą. Ale nigdy nie pomyślała, że mógłby rzucić klątwę na własnego syna.Draco skinął głową, nie patrząc jej w oczy. Teraz mimo, że wyglądał jak zły, było coś innego w jego oczach. Jakby ból.– Ale dlaczego?– Zdenerwowałem go.Hermiona postanowiła go nie naciskać. Miała wiele pytań, ale zdała sobie sprawę, że chłopak pewnie będzie chciał odpowiedzieć. Nastąpiła niezręczna cisza. Nagle Draco spojrzał na Hermionę, a potem wstał i wybiegł z pokoju zły jak chmura gradowa.Zagryzła wargę, patrząc za nim zmartwionym wzrokiem. Cóż, przynajmniej wyjaśniło się sporo na temat Draco. Nic dziwnego, że był taki okropny, jeśli ma takiego okrutnego ojca!Cichy głos za jej plecami, przerwał jej myśli. Obróciła się i zobaczyła głowy Harry'ego i Rona unoszące się w powietrzu obok regału. Podskoczyła, zanim zorientowała się, że mieli na sobie pelerynę niewidkę. Na ich twarzach było widać zaskoczenie.– Cóż, nie spodziewałem się czegoś takiego – powiedział Harry.– Szpiegujecie mnie? – zapytała z niedowierzaniem.Byli zmieszani. – Więc, martwiliśmy się – powiedziała głowa Rona. – Przecież to Malfoy i...– Chcieliśmy się upewnić, że znowu cię nie skrzywdzi – dodał Harry.Hermiona potrząsnęła głową. – Nie jestem pewna, czy mam się na was złościć czy myśleć, że to słodkie.Chłopcy zdjęli pelerynę i usiedli przy stole, ale dziewczyna zauważyła, że żaden nie zajął miejsca, na którym wcześniej siedział Draco. Zapadła niezręczna cisza.– Przepraszamy za szpiegowanie ciebie – powiedział Harry.– W porządku – uśmiechnęła się. – Wiem, że chcieliście tylko pomóc i takie tam... ale mogliście mi powiedzieć...– Hermiono, nigdy nie pozwoliłabyś nam siebie szpiegować – zauważył Ron.Uśmiechnęła się słabo. – Lepiej skończę to tłumaczenie.– A to nie jest praca grupowa? Malfoy nie powinien ci pomóc?– Nie, jest w porządku. Chyba lepiej poczekać, aż nie będzie taki zły. Niech trochę odpocznie.Trójka przyjaciół siedziała wokół ciemnego drewnianego stołu, rozmawiając cicho. Wokół nich panowała przygnębiająca atmosfera.♥ ♥ ♥ ♥Dni ciągnęły się, tworząc tydzień po tygodniu. Czas szybko zleciał, na tłumaczeniu kolejnych stron Laekalia, poprzez lekcje, prace domowe i weekendy spędzone z przyjaciółmi, aż do połowy marca.Hermiona i Draco nie walczyli ze sobą odkąd dziewczyna dowiedziała się o klątwie. To prawda, sprzeczali się niemal bez przerwy, ale były to bardziej przyjazne kłótnie niż te wcześniejsze. Coraz rzadziej nazywał ją szlamą. Tolerowała go, a on zdawał się traktować ją z większym szacunkiem i uprzejmością.Przetłumaczyli już trzy czwarte książki. Hermiona, o dziwo, nie czekała na koniec. Jakoś w ciągu tych ostatnich tygodni, pomimo faktu, że był denerwującym, egoistycznym, zimnym i okrutnym dupkiem, w jakiś sposób zdążyła go polubić. To nie tak, że nigdy by się do tego nie przyznała. Tak ciągle się spierali, ale to wszystko było zabawą. Tak czasem myślał o niej jak o szlamie, ale coraz rzadziej. Ilekroć próbowała myśleć o ich dziwnej pół-przyjaźni, kończyło się to bólem głowy. Ale gdy o tym nie myślała, to miało sens.Hermiona nie zapomniała o klątwie Glacios. Kiedy tylko miała czas szła do biblioteki i szukała rozwiązania. Po tym co powiedział Draco, stwierdziła, że musi jakieś być. Niestety, klątwa była bardzo rzadko spotykana, została wymieniona tylko w kilku książkach. Tak więc w pewien czwartek wieczorem poszła na palcach do biblioteki, mając nadzieję, że jej poszukiwania będą bardziej owocne od poprzednich.Przez pół godziny szukała w dziale obrony przed czarną magią, ale bez rezultatu. Przejrzała Słowniczek mrocznych klątw, Mroczne klątwy - jak je zwalczać, Klątwy Ciemności: Lista. Sprawdziła Tysiąc i jedna klątwa, Klątwy zachowane w tajemnicy przez Ministerstwo i wiele innych. Miała kilka minut do zamknięcia biblioteki. Była coraz bardziej zdesperowana. Może coś byłoby w Dziale Ksiąg Zakazanych? Ale jak uzyskać przepustkę?Kartkowała indeks grubej książki Mroczne Klątwy: Przewodnik, mrucząc nazwy klątw, aż dotarła do – Gestito... Gibbus... Glacios...Urwała. – Tutaj jest! Glacios, strona 212. – Ostrożnie przewracała kartki. Książka była bardzo stara i gruba.– Klątwa Glacios – czytała z przejęciem. – Wynaleziona w 1215 roku przez czarownicę ciemności Lady Maestra...Przerwało jej chrząknięcie pani Prince, stojącej przy regale. – Biblioteka powinna być zamknięta pięć minut temu. – Wskazała na zegar.– Ale to bardzo ważne...– Bardzo mi przykro, ale zamykam bibliotekę.– A czy mogę ją wziąć?Bibliotekarka spojrzała na nią – Masz już dwie książki ponad limit. Książka będzie tu nadal jutro rano.Spędziła tyle czasu na poszukiwaniach, a kiedy już znalazła, została powstrzymana! Będzie musiała poczekać do otwarcia biblioteki jutro rano. Pani Prince zamknęła książkę i starannie odłożyła ją na półkę. Hermiona ostatni raz spojrzała na książkę, tęsknym wzrokiem i skierowała się do wyjścia.♥ ♥ ♥ ♥Niewyraźna plama szkarłatu i złota. Nagłe uczucie strachu. Obrazy łączyły się, ukazując długi nieznacznie zamazany pokój. Przy ścianach stały miękkie łóżka, przykryte czerwonym i złotym materiałem, wyglądającym jak słońce na krwi. W drugim łóżku od drzwi spokojnie spała Hermiona, z małym uśmiechem na twarzy. Wszystko wyglądało spokojnie, jednak wyczuwało się aurę niebezpieczeństwa.I nagle. Drzwi na końcu pokoju otworzyły się powoli ze skrzypnięciem. Przeszły przez nie dwie zakapturzone postacie. Skradali się przez pokój jak myszy, aż doszli do łóżka Hermiony. Jeden z nich wyciągnął różdżkę i wyszeptał zaklęcie. Śpiące ciało Hermiony wzniosło się o kilka cali nad łóżko. Postacie po cichu, jak śmierć, skierowały się w stronę drzwi, lewitując przed sobą ciało dziewczyny.Pchnęli delikatnie drzwi i cicho zeszli po schodach do pokoju wspólnego, pełnego wygodnych kanap w kolorze czerwieni i złota. Zbliżyli się do ognia i jeden z nich wyjął z kieszeni papierową torbę. Rzucił garść proszku w płomienie, powodując wybuch szmaragdowego ognia. Pierwszy z nich wszedł w płomienie mamrocząc słowa. Drugi wszedł za nim, lewitując nieprzytomną dziewczynę przed sobą.Zabłysnęło zielenią i scena zmieniła się w kamienny ponury pokój oświetlony zimno i surowo. Hermiona oprzytomniała. Siadła na podłodze, rozglądając się przerażonymi, błędnymi oczami. Wymamrotała coś cicho. Jeden z nich odpowiedział lodowatym głosem, którego nie potrafiła rozpoznać. Wstała, próbowała uciekać, ale gdy zrobiła krok, zatrzymał ją zaklęciem zamrażającym kończyny, tak że osunęła się na ziemię. Ale nadal rozglądała się, przerażona do granic możliwości.Sen zmienił się i teraz Hermiona była w celi. Zakapturzony śmierciożerca stał przed nią, trzymając srebrną kulę w ręce. Wycelował w dziewczynę różdżką i coś krzyknął. Hermiona upadła z krzykiem, jej przerażony głos przeszywał jak nóż. Mężczyzna zaśmiał się chłodno, jego kaptur zsunął się ujawniając srebrne blond włosy...Tortury rozmyły się, było widać jak mężczyzna chowa kulę do szuflady blisko celi, zamyka ją małym srebrnym kluczem i wchodzi na górę.Obraz zmienił się. Teraz była widoczna charakterystyczna twarz Lucjusza Malfoya, z okrutnym uśmiechem na ustach. Mówił, tym razem jego przemówienie było doskonale słyszalne.– Pojmaliśmy dziewczynę, mój Panie. Jest zamknięta w lochach.– Dobrze. – Odpowiedział drugi zimny głos. Zatrzymał się na chwilę, po czym kontynuował spokojnym głosem – Teraz kawałki planu w końcu się połączą. – Zaśmiał się, wysokim zimnym śmiechem...
... a w Hogwarcie dwóch chłopców obudziło się przestraszonych.

Dramione inna historiaWhere stories live. Discover now