Rozdział 2

833 104 10
                                    


- Ile razy mam ci powtarzać, że pobili mnie, gdy wracałem do domu?

- Masz mnie za idiotkę?! Wracasz do domu o 5 rano, pobity. Dzwoniłam do ciebie, nie odbierałeś! Pewnie znowu się z nim spotkałeś! Wiedziałam, że tak to się właśnie skończy. Zabraniam ci mieć z nim jakikolwiek kontakt! - krzyki matki nie ustawały już od trzydziestu minut.

Zmordowany blondyn podpierał brodę brudną dłonią i powtarzał w myślach prośbę, by już wreszcie przestała i mógł położyć się do łóżka. Przysypiał co kilka chwil, czym jeszcze bardziej rozjuszał zdenerwowaną rodzicielkę.

- To nie jego wina...

- Jak zwykle go bronisz! Muszę porozmawiać z jego matką, żeby w końcu przywróciła do pionu to dziecko! Masz szlaban na wyjścia, komputer, zabieram telefon, a przede wszystkim nie spotkasz się już z tym... Yoongim! - ostatnie słowo wypluła z obrzydzeniem.

- Dobrze, mogę się już położyć? - zapytał, ledwo kontaktując.

Wiedział, że matka i tak nie spełni połowy gróźb, ale pokrzyczeć musiała. Było mu już naprawdę wszystko jedno.

- Jedziemy do szpitala, ubieraj kurtkę.

- Nic mi nie jest! Chcę mi się tylko spać!

- Po pierwsze, nie krzycz na mnie! A po drugie masz mnóstwo zadrapań, siniaków, być może jakieś wewnętrzne obrażenia. Lekarz musi cię zobaczyć.

- Mamo...

- Natychmiast - odparła chłodno i owinęła szczelnie szyję jaśminowym szalikiem.

Ostatnie słowo wypowiedziane z goryczą i strachem podziałało na niego bardziej niż krzyk. Wstał z miejsca i założył buty. Po chwili siedzieli już oboje w zupełnej ciszy wewnątrz samochodu. Nigdy jeszcze nie panowała pomiędzy nimi tak nieprzyjemna atmosfera. Zazwyczaj puszczali piosenki i śpiewali razem na głos, by potem zanosić się śmiechem. Zarówno on jak i jego matka mieli piękne głosy.

Grobowa atmosfera niezwykle ciążyła blondynowi. By zająć czymś myśli, zamknął oczy i wyobraził sobie czarne, błyszczące, przeszywające spojrzenie V. Delikatne dłonie dotykające jego włosów i skóry twarzy.

- Synu - głos matki wyrwał go z zamyślenia - dlaczego mi to robisz? Obiecałeś. Hobi potwierdził twoją wersję. Jak mogę wam teraz zaufać?

- Nie planowałem tego, a Hobi nie jest niczemu winien.

- Nie zareagował, kiedy działa ci się krzywda, a to równe winie...

- Nic nie wiedział, nie byłem u niego.

- Teraz już wiem. Czemu mnie okłamałeś?

- Nie wiem.

- Nie rób tego nigdy więcej - głos matki załamał się i wydała z siebie zduszony szloch. Zjechała na pobocze, nie mogła prowadzić w taki stanie.

Jimin kompletnie załamał się tym widokiem.

- Nie płacz mamo, przepraszam - powiedział i przytulił jej małą sylwetkę do ramienia. Czuł jak grube łzy moczą jego koszulkę.

- Nigdy już tak nie rób... mam tylko ciebie...

- Wiem mamo, to już się nie powtórzy.

. . .

Jak na tę porę dnia, a mianowicie godzinę 6:30, szpital był wyjątkowo przepełniony. Gdzieś płakało małe dziecko, gdzieś matka ganiała za chłopcem, który w przypływie euforii postanowił zbić szybę w automacie z gumami i biegał teraz uradowany, jakby wygrał największy skarb świata.

Trzy zadania |Bts, Exo| Vmin, Namjin, SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz