Rozdział 30

229 41 28
                                    

Pierwsza myśl - złość. Gdzie do cholery był Jimin i dlaczego jeszcze nie wrócił?

Druga - opamiętanie. Przecież to, że nie są razem, to nie wina Jimina.

Trzecia - strach. Zgubił swoje maleństwo.

Czwarta - panika. A co jeśli coś mu się stało?

Zatrzymawszy się na czwartej myśli, starał się z całej siły przypomnieć sobie ostatnią sytuację w jakiej się znajdował. Ostatnią rozmowę. Ostatnią osobę, którą widział. Z pewnością nie był nią Jimin.

Lek całkowicie przeżarł mu pamięć. To, że obudził się w melinie ćpunów, nawet nie tyle go przeraziło, co zdziwiło. Nie pamiętał jak tam trafił. A pewnym było, że ktoś go tam przyprowadził.

Brat Jimina. Mieli się z nim spotkać, ale z jakiegoś powodu Chim poszedł sam. Dlaczego?

Porywisty wiatr otrzeźwił go na tyle, by zaczęły do niego powracać jakieś pojedyncze słowa, obrazy, urywki. Zapadł już zmrok. Najgorsze było to, że nie orientował się ile czasu spędził w melinie - parę godzin, dzień, kilka dni...

Przegrzebał wszystkie kieszenie w poszukiwaniu telefonu, ale oprócz pustej paczki po lekach, kilku papierków po cukierkach i paru drobniaków nie znalazł nic. Ani telefonu, ani portfela.

Znaleźć budkę telefoniczną było równie trudno jak jego własny telefon. Wykorzystał ostatnie drobne, żeby zadzwonić do Jimina. Szybko wstukał numer i czekał z szalejącym sercem. Dosyć, że nie doczekał się odpowiedzi, to na dodatek nie było nawet sygnału. Denerwujący głos poinformował go, że wybrany abonament jest niedostępny.

Przysiadł na krawężniku pustej ulicy. Głośny i szybki oddech zakłócał mu procesy myślowe. Skurcz w klatce piersiowej utrudniał łapanie haustów powietrza. Zdawało mu się, że zaraz zemdleje. Dech zapierało mu nie tylko wyraźnie działające jeszcze działanie leków, ale i myśl o porzuceniu przez Jimina. Pamiętał kłótnię. Krzyczał coś w narkotykowej manii. Był na głodzie za długo, postradał zmysły. W głowie szum mieszał się z odbijanych echem krzyku Jimina.

- Dobrze się czujesz? - młoda dziewczyna i chłopak wracający z imprezy przystanęli, przestraszeni jego zachowaniem i wyglądem. Chłopak zatrzymał dziewczynę z tyłu i sam podszedł bliżej, ale pozostał w bezpiecznej odległości. Nachylił się nad nim i ponowił pytanie.

Nagły przebłysk przywrócił mu panowanie nad sobą.

- Wiecie gdzie jest najbliższa knajpa?

- W pobliżu są dwie, ale nie wydaje mi się żebyś nadawał się do imprezowania. Może lepiej wrócisz do domu.

- Zaczynała się jakoś na „W"? - wyszeptał V.

- Wings?

- Tak! - brunet zerwał się na równe nogi, a chłopka złapał dziewczynę i pociągnął ją jeszcze bardziej w tył, przestraszony tak nagłą reakcją - Gdzie to jest?

- Dwie przecznice stąd, na lewo w bocznej uliczce. Powinna być jeszcze otwarta.

- Dzięki wam! - nogi poniosły go same we wskazane miejsce. Szczerze, to nie myślał za dużo, żeby znów nie wracały do niego zakłócenia w postaci niepokojących i dziwnych wizji, na przykład rozpłatanego na kawałki Kaia, czy nagiego Jimina.

Na drzwiach knajpy wisiała mała reklama, a zza szklanej witryny docierało marne światło. W środku panował zaduch papierosowy. Kilku pijaczków siedziało przy stolikach albo przy barze i rozmawiali, a raczej bełkotali coś przy kuflach piwa, lub butelkach do połowy opróżnionych z soju.

Trzy zadania |Bts, Exo| Vmin, Namjin, SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz