Chapter 51

13.4K 633 50
                                    

Justin’s POV

- Co ty tutaj do cholery robisz, Kayla? – warknąłem, nie chcąc jej gdziekolwiek blisko nas, a szczególnie Kelsey.

- Co? – uniosła swoją idealnie wystylizowaną brew. – Chyba nie myślałeś, że ominie mnie przyjęcie? – jej czerwone usta ułożyły się w grymas.

- Cóż, nie jesteś tutaj mile widziana.

- Jakby obchodziło mnie to, co myślisz – syknęła, groźnie się we mnie wpatrując. – Jestem częścią tej grupy, Bieber. Czy ci się to podoba czy nie.

- Ale to nie znaczy, że mam cię lubić. Więc może wyświadczysz nam przysługę i stąd znikniesz? Nikt cię nie tu nie chce.

Wszyscy wpatrywali się w nas niepewni, co powiedzieć czy zrobić. Wiedzieli, że jeśli do tego doszło to już nic nas nie zatrzyma. I tak zrobimy co będziemy chcieli.

- Pieprz się Bieber.

- I mam złapać STD?* Nie wydaje mi się – parsknąłem.

- Uważaj na to co mówisz, Bieber. Najwyższy czas żebyś zaczął traktować mnie z szacunkiem. Poza tym, STD jakoś nie zatrzymało cię wcześniej.

- Z szacunkiem? – wybuchnąłem głośnym śmiechem i potrząsnąłem głową. – Jak mam cię traktować z szacunkiem, jeśli sama siebie nie szanujesz?

Jej twarz stała się groźna, a ona niemalże dymiła.

- Jesteś strasznie żałosnym człowiekiem, wiesz o tym?

- Wolę być żałosny niż być dziwką, tak jak ty.

To było dla niej za wiele. Próbowała się na mnie rzucić, ale Bruce ją powstrzymał.

- Okej, przestańcie! – krzyknął, trzymając ją.

Wypuściłem z rąk Kelsey i stanąłem przed nią na wypadek, gdyby Kayla się uwolniła.

- Chcę go zabić! – krzyknęła, próbując wbić we mnie paznokcie.

Zachichotałem i cofnąłem się o kilka kroków.

- Powodzenia kochanie.

Wpatrywałem się w to, jak żałośnie próbowała wyrwać się Brucowi, chociaż wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że nie miała najmniejszych szans.

- Czy do jasnej cholery możemy chociaż raz spotkać się w spokoju, bez was rzucających się sobie do gardeł? – syknął, wyraźnie zirytowany.

- To jej wina – mruknąłem.

- Nie obchodzi mnie, czyja to wina, Bieber! Chciałem, żeby to była zabawa a nie mecz, kto pierwszy zabije drugiego.

Wzruszyłem ramionami.

- Nie chcę mieć z nią nic wspólnego.

Bruce wywrócił oczami, nie chcąc więcej kontynuować tej rozmowy. Kiedy się uspokoiła wypuścił ją, przytrzymując ją tylko na wypadek, gdyby chciała mnie zaatakować.

- Robisz z siebie tylko idiotkę, wiesz o tym? – uśmiechnąłem się.

Kelsey pozostała cicha, nie chcąc się w to mieszać. Widać było, że nie leży jej ta cała sytuacja a jej stosunek do Kayli był oczywisty.

Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem.

- Wszystko w porządku? – mruknąłem do jej ucha.

Pokiwała głową.

- Tak, wszystko okej – popatrzyła na mnie, lekko się uśmiechając.

Przycisnąłem swoje usta do jej, kiedy Kayla nam przerwała.

Danger (JBFF PL Tłumaczenie) skończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz