Rozdział 12

14.8K 610 31
                                    

-Nie dotykaj mnie-syknęłam przerażona widząc mojego brata nago.
-Co?Wstydzisz się mnie?Tyle razy już to robiliśmy-zaśmiał się podchodząc bliżej mnie,a ja za to sę cofałam,niestety natrafiłam na ściane.
-Zostaw!-krzyczałam,a on w tedy uderzył mnie w policzek.-pomocy!-ponownie się wydarłam.Kopnął mnie w brzuch,a ja jęknęłam cicho zginając się w pół.
-Suko.Jeszcze jedno zdanie-warknął ostrzegawczo.-a nie będe taki miły!
-Z...zostaw mnie-wycedziłam i chciałam odejść,ale ten tak mocno mnie popchnął,że upadłam na ściane i zaczęłam cicho płakać.To koniec.Znowu mnie zgwałci.Tylko,że tym razem sam.Bez ojca.
-Cassie!Cassie!
-Cassie!-ktoś zaczął mną potrząsać.Usiadłam jak sparaliżowana.Widząc męską sylwetke przed sobą krzyknęłam ze łzami w oczach wyskakując z łóżka jak sparaliżowana.On znowu tu jest.Znowu chce mi zrobić krzywde.

Zapomniałam o swojej chorobie.Zakręciło mi się w głowie nagłym ruchem i upadłam uderzając się mocno ręką o szafke.Usiadłam i oparłam się o ściane.Przez łzy męska sylwetka była zamazana.
-Cassie,spokojnie.To ja.
-Zostaw mnie.ZOSTAW!-wrzeszczałam próbując wstać,ale na darmo.
-Cassie,spróbuj to opanować.Spokojnie-ktoś klęknął przede mną i spojrzał mi głęboko w zapłakane oczy.Zamknęłam powieki,wzięłam głęboki wdech,a gdy je otworzyłam zobaczyłam Drake'a.Nie Briana.
-D..Drake?Co się stało?
-Krzyczałaś przez sen.Coś jakby "zostaw mnie,nie dotykaj".O co chodzi?
-Nic.Nie ważne.
-Cassie...
-Powiedziałam,że nic!-warknęłam i przetarłam mokre od łez oczy.-nie chce o tym mówić-szepnęłam już spokojnie.
-Rozumiem.Nigdy nie słyszałem,żeby ktoś tak krzyczał.
-Przepraszam.Po prostu...
-Czy te sny często cie nękają?-przerwał mi,a ja po chwili namysłu kiwnęłam twierdząco głową.-dlatego często przychodzisz blada i niewyspana?-ponownie kiwnęłam głową.-chodź,pomogę ci wstać-chciał mnie złapać,ale w pore się odsunęłam.-spokojnie.Chce ci tylko opatrzeć rane.
-Rane?-zapytałam,a do piero po chwili zorientowałam się,że upadając rozwaliłam sobie lekko ręke.
-Nie bój się.Chce ci pomóc-pomógł mi wstać i po woli udaliśmy się do łazienki.Było mi zimno mimo grubej bluzy i szlafroka.Usiadłam na wannie,a Drake wyciągnął z apteczki potrzebne rzeczy.Syknęłam gdy opatrywał mi rane.Nie odezwał się ani słowem.Bałam się,ale widziałam,ze Drake nie robi mi krzywdy.Narazie.

-Gotowe-powiedział gdy zakleił mi skóre plastrem.-chodź,pójdziesz do łóżka.
-Dziękuje-wyszeptałam gdy ten pomagał mi iść do pokoju.Byłam chora,więc droga tam zajęła nam dwa razy więcej czasu.
-Za?
-Za teraz.Że się mną zaopiekowałeś.
-Drobiazg-uśmiechnął się.

Weszliśmy do pokoju,a ja od razu wskoczyłam pod kołdrę.
-Możesz już iść.Poradze sobie-odpowiedziałam.Tak na prawdę byłam troche niepewna.Mimo,że nie zrobił mi krzywdy zasze może mi zrobić.
-Nie mam co robić w domu.Poopiekuje się tobą.
-Robisz za niańke?-zapytałam rozbawiona popijając wodę.
-Twoją osobitą-uśmiechnął się.-a teraz przepraszam cie na moment-wyszedł z kuchni,a ja w tymczasie leżałam z telefonem pod ciepłą pierzyną.

Drake zjawił się z kilkoma tabletkami i ciepłą herbatą.
-Niańka za darmo-zachichotałam biorąc gorący napój.
-Za darmo?-zapytał udając zdziwionego.-nie ma zapłaty?
-Chyba śnisz-prychnęłam z uśmiechem.
-Zawiodłaś mnie.
-Przyzwyczaj się-zachichotałam połykając na raz wszystkie tabletki.
-Jesteś okrutna-zażartował,a ja się zaśmiałam.-ale przynajmniej poprawiłem ci nastrój,nie?
-Można tak powiedzieć-powiedziałam kładąc się z powrotem do łóżka.
-Więc widzisz...do czegoś ta niańka się przydaje.
-Chyba tylko do tego.
-Ej-wskazał na mnie palcem.-kto ci opatrzył rane,zrobił herbate i podał lekarstwa?
-Wielkie halo-wywróciłam oczami i zaśmiałam się.-a jedzenie już nie?

-Co sobie panienka życzy?-ukłonił się teatralnie.
-Um...chyba nic.Jestem chora i nic mi nie przejdzie przez gardło.
-Kobiety-warknął siadając na krześle.-mówisz coś,a potem zaprzeczasz.
-Może bym zjadła żelek.Albo...o!Chipsy!
-O nie.Jesteś chora.Nie będziesz jadła tych niezdrowych rzeczy.
-Też mi niańka-prychnęłam i odwróciłam się udając obrażoną.Usłyszałam tylko jego śmiech.
-Lepiej idź spać mała.Pan niańka cie popilnuje.

Uśmiechnęłam się,a po paru minutach zasnęłam.

DRAKE

Siedziałem na krześle obserwując od jakiegoś czasu Cassie.Wyglądała uroczo gdy spała.Lekko otwarte usta i włosy porozrzucane po poduszce.Usłyszałam zamykenie drzwi,a po chwili w pokoju zjawiła się mama Cassie.
-O,Drake-nie wiedziałam,że tu jeszcze jesteś.Dziękuje ci bardzo,że z nią zostałeś.
-Drobiazg.
-No i dziękuje ci za wszystko.Cassie po woli się do ciebie przekonuje.Nadal jest nieufna,ale...już mniej.
-Małymi kroczkami do celu-odparłem,a kobieta się uśmiechnęła.
-Ciesze się,że się tu przeprowadziliście i,że pomagasz Cassie.To dla mnie i dla niej dużo znaczy.
-Drobiazg-odpowiedziałem z uśmiechem i wstałem.-pójdę już.Do widzenia.
-Do widzenia Drake.I dziękuje!

Wchodząc do swojego domu zerknąłem na okno Cassie.Jak zawsze miała je zasłonięte,więc nic nie widziałam,ale byłam pewny,że śpi.Na samą myśl o niej szeroko się uśmiechnąłem.Ciesze się,że zaczęła mi ufać,że nie jest już tak przerażona.Nadal troche się mnie boi na przykład gdy podniosę głos lub ręke,ale staram się tego nie robić.Częściej się przy mnie uśmiecha,co mnie na prawdę uszczęśliwia.Lubie gdy się uśmiecha.W tedy wiem,że nie jest już tak strachliwa jak kiedyś.Obiecałem sobie,że mi zaufa i,że będe jej bronił.I słowa dotrzymam...

CASSIE

Obudziłam się czując ból głowy.Wstałam i od razu napiłam się wody,a potem sprawdziłam godzine.Dziewiąta rano.
-Cholera-przeklnęłam i wyskoczyłam z łóżka.Załorzyłam buty i szlafrok i pobiegłam na dół.
-Mamo,już dziewiąta.Może zdąże na kolejną lekcje-mówiłam szukając czegoś w kuchni.
-Cassie,zostań dzisiaj w domu.Nie czujesz się najlepiej.Jak nic ci nie będzie jutro pójdziesz do szkoły.
-Serio?-spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami.Kiwnęła głową,a ja odstawiłam mleko do lodówki i dumnie udałam się do pokoju.
-Znowu wolność-szepnęłam sama do siebie cicho rzucając się na łóżko.Kolejny dzień bez szkoły.Jest cudownie.
Czując,że gorączka znowu przychodzi przykryłam się szczelnie kołdrą i tak spędziłam cały dzień.



Wybaczcie,że do pieto teraz,ale nie było mnie cały dzień w domu.W szkole mnie nie było,ale do piero teraz wróciłam do domu.Być może dzisiaj pojawi się następny rozdział :)

Naucz mnie kochaćWhere stories live. Discover now