6. Głuchy telefon i niewygodne pytania

230 37 41
                                    

Kilka tygodni wcześniej

Hunter

Poczta głosowa po raz kolejny przypomniała mi, że nie mam co liczyć na to, by Jamie odebrał. Kilka razy postukałem telefonem o dłoń, a on w międzyczasie zdążył się wygasić. Nie wiedziałem, czy sensowne było zasypywanie Jamiego wiadomościami, bo od dawna na żadną nie odpowiadał. Zawsze, kiedy musiałem się z nim skontaktować, jego nie było w pobliżu i nie mogłem się do niego dobić.

Dochodziła dwunasta i za dziesięć minut zaczynały się kolejne wykłady. Profesor, który miał z nami zajęcia z elektrotechniki, po raz kolejny przypomniał nam o zbliżającym się terminie oddania projektów i prosił, byśmy przedstawili mu przynajmniej zarys tego, co już mamy. Jamie i ja rozdzieliliśmy swój temat, ale pracowaliśmy nad nim wspólnie. Każdy z nas był lepszy z czegoś innego, a chociaż przedmioty ścisłe mieliśmy w małym paluszku, ja zdecydowanie lepiej rozumiałem fizykę. To chyba dlatego, że od zawsze interesowały mnie zagadnienia z nią związane. Matmę po prostu potrafiłem, ale nie czerpałem z niej żadnych przyjemności.

Nad projektami pracowaliśmy w moim mieszkaniu, bo w akademiku jakoś nie mogliśmy się skupić, a Internet był strasznie słaby. Ostatnie kopie miał przy sobie Jamie, któremu przesłałem pliki na maila. Obaj mieliśmy chyba obsesję z tworzeniem kopii zapasowych, ale nie trudno było się nam dziwić. To był właściwie ostatni, a do tego najważniejszy, projekt przed zaliczeniem ostatniego semestru. Trzeci rok uniwerku dobiegał końca, a nam zależało na utrzymaniu stypendium. Harowaliśmy od liceum, żeby dostać się do Thaddeusa na wymarzony kierunek i, jak się okazało, ciężka praca się opłaciła, bo inżynieria mechaniczna okazała się wymagająca.

Przez cały wykład pisałem do Jamiego, by wysłał profesorowi szkice projektów, ale ten nie odpowiedział na żaden SMS. Siedziałem na samym końcu sali, więc udało mi się zostawić mu też wiadomość głosową, ale wciąż milczał. I może to wszystko byłoby nawet nieważne, bo jeszcze trochę dzieliło nas od terminu końcowego, jednak profesor wyraził się jasno – tego samego dnia oczekiwał próbnych materiałów. Ja nie mogłem sam wysłać projektu, bo Wi-Fi na terenie kampusu działało jak krew z nosa i mój pakiet właśnie się skończył, a do domu jeszcze się nie wybierałem.

Miałem dwie możliwości – pójść na zajęcia z termodynamiki lub zerwać się z ostatniego wykładu i przejść się do akademika. Zwykle mieliśmy zajęcia o tej samej godzinie, ale Jamie ostatnio jednak trochę sobie bimbał i więcej słyszałem o nim, jak go widziałem. Korytarze, niegdyś przepełnione studentami, powoli się przerzedzały. Kto zaliczył wszystkie egzaminy, zwyczajnie odpuszczał sobie ostatnie wykłady. Pewnie też bym to robił, ale chyba nie miałem nic ciekawszego do roboty w mieszkaniu.

Poprawiłem plecak na ramieniu, a potem wsunąłem telefon do przedniej kieszeni. Jedna godzina wykładów mnie nie zbawi, powiedziałem w myślach, ruszając w drogę. Wyszedłem z budynku uczelni, kierując się prosto na parking.

Niebo nad Lancaster zaczęło szarzeć i chyba zbierało się na burzę, więc miałem nadzieję, że zdążę załatwić sprawę z Jamesem i wrócić do domu, zostawiając motocykl w podziemnym garażu. Wolałem nie zostawiać go na deszczu, a nie woziłem ze sobą żadnej kapy, żeby ochronić go przed ulewą. Mimo wszystko przydałby się deszcz – kolejne lato z rzędu zapowiadało się dość upalnie i sucho. W telewizji już słyszeliśmy o pożarach lasów na zachodnim wybrzeżu, a zdjęcia płonącej Kalifornii dały do myślenia.

Odpaliłem silnik, zakładając kask. Kiedy już miałem ruszać, przez ryk motocykla przedarło się wołanie. Myślałem, że to Jamie, więc odwróciłem się. Zobaczyłem jednak jednego z naszych znajomych, Kierana. Facet zarzucił bujną, brązową grzywą, a potem wyszczerzył zęby w uśmiechu, klepiąc mnie po plecach.

Cold PhoneWhere stories live. Discover now