Podziękowania

202 28 21
                                    

1 sierpnia 2017 – 24 grudnia 2017

O rany. Dobra. Ile to trwało? Dokładnie 145 dni, 20 tygodni, 5 długich miesięcy. Ale poszło szybko, prawda? Zadziwiająco szybko, jak na projekt, który był moim pierwszy z zupełnie innego gatunku.

Kiedy opublikuję te podziękowania na Wattpadzie, będziemy mieć już czerwiec. Znów nadejdą wakacje, będziemy cieszyć się słońcem i wolnym od szkoły. Ale kiedy piszę dla was te słowa, jest dokładnie 24 grudnia 2017 roku, godzina 23:00. Słucham playlisty, która towarzyszyła mi przy pisaniu tych 36 rozdziałów i wspominam, jednocześnie ocierając jeszcze łzy, które pozostały po transmisji na żywo z Brendonem Urie.

Martwiłam się, jak to będzie. Nigdy nie pisałam czegoś z wątkiem tajemnicy, nigdy nie tworzyłam czegoś, co zaliczałoby się na Watpadzie do thrillera. I może nie jest to opowiadanie na miarę najlepszych kryminałów, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? Więc ja zaczęłam tutaj – pisząc historię Jamiego, Hillary i Huntera.

Może chcecie mnie teraz zabić za to, jakie zaserwowałam wam zakończenie. Ale dlaczego takie jest? Dlaczego nie powiedziałam jasno, jak skończyła się książka? Nie, nie dlatego, że planuję drugą część. Chciałam, by to od was zależało zakończenie. Zostawiłam wam pustą kartkę, waszym jedynym limitem jest wyobraźnia. Czy przyjaciołom uda się znaleźć Jamiego? Jest jeszcze tyle pytań, na które nie odpowiedziałam. Dlaczego Jamie się ukrywał, gdzie był, jak mu się to udało i kto tak naprawdę go szukał?

Chociaż Jamie pojawiał się jedynie we wspomnieniach, uwielbiałam go. Uwielbiałam relację, jaka pojawiła się między rodzeństwem. Byli sobie oddani, kochali się i chciałam, byście poczuli, że także jesteście częścią rodziny Scottów. Ale może któreś z was poczuło, że rodzice Huntera przypominają wam waszych bliskich? W końcu nie wszystko jest kolorowe.

Tutaj – pomimo żartów i śmiechów – przewijał się płacz, przewijała się nienawiść, zazdrość i wściekłość. Mam nadzieję, że potrafiliście wczuć się w bohaterów i poczuć to samo, co oni. Życie nie jest łatwe. Nigdy nie było i nigdy nie było, a czasem pod naszymi nosami dzieją się rzeczy, których nigdy nie zrozumiemy.

Ale jeśli ma się oddanych przyjaciół, rodzinę i przypadkowe osoby, które spotkamy na mieście – wszystko jest możliwe, uwierzcie mi.

Płakałam, pisząc niektóre rozdziały. Śmiałam się pod nosem, krzywiłam i przeklinałam. Ale w końcu udało mi się postawić ostatnie kropki. Nie zrobiłam tego sama. Nigdy nie zrobiłabym tego sama. Bo byłam w tym nowa, wylądowałam w miejscu, z którego nie było wyjścia. Nie wiedziałam, co robić dalej. Nim zaczęłam pisać – nie wiedziałam, jak pociągnę fabułę. Nie wiedziałam, jak miałam zrobić z Jamiego trupa. Nie miałam pojęcia, jak stworzyć tajemnicę, którą wy sami dacie radę rozwikłać. Bo to nie była przecież żadna wielka tajemnica! Ale i tak udawało mi się was zwieść.

Jednak wtedy, gdy nie wiedziałam, co dalej robić, ktoś wyciągnął do mnie pomocną rękę. I gdyby nie Paulina, nie napisałabym tego wszystkiego, nie wierzyłabym w to, że to nie chłam. Pokochałam tę historię, ale zabrakłoby mi pewności. Moja przyjaciółka po raz kolejny wzięła na swoje barki ciężar tego wszystkiego i dzielnie czytała, poprawiała i oceniała rozdziały, które jej wysyłałam. Doradzała mi, słuchała, jak opowiadałam jej o swoich planach. Dziękowałam ci nieraz, ale nie mogę przestać. Jesteś częścią tej historii, jesteś kimś, kto pomógł mi ją napisać. I wiem, że pewnie powiesz, iż nie zrobiłaś nic wielkiego. Ale ja dalej pamiętam, jak po przedstawieniu ci planu tej książki w skrócie na Messengerze, ty odpisałaś, że to może być fajne. Kazałaś mi to zrobić.

Zrobiłam to. Napisałam COLD PHONE.

Dziękuję też swoim Wattpadowym kumpelom, które zawsze cieszyły się z nowych rozdziałów i pisały do mnie o tym, jak bardzo podoba im się historia. Czasem wam nie wierzyłam, nie miałam pojęcia, że widzicie w tym taki potencjał. Ale jestem wdzięczna za wasze słowa. Pomogłyście mi, chociaż o tym nie wiedziałyście. Ja wspierałam was, wy zrobiłyście to samo dla mnie.

I dziękuję wszystkim swoim czytelnikom. Tym, którzy tylko przeglądali rozdziały, tym, którzy zostawiali gwiazdki, pisali długie komentarze, wczuwali się w historię, mówili mi, jak bardzo ją lubią. Dziękuję wam wszystkim. Gdyby nie wasz support, który dawaliście mi na długo przed tym, jak zaczęłam pisać COLD PHONE, może nigdy nie zdecydowałabym się na pisanie akurat tej historii. Chcieliście ją, byliście jej ciekawi, więc stwierdziłam, że spróbuję. I spróbowałam. Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni.

Nie wiem, gdzie będę, kiedy wy będziecie czytać te podziękowania. Nie wiem, co takiego będę robić. Musicie jednak pamiętać, że ja nigdy o was nie zapomnę. Ten rok – jeśli chodzi o stronę dotyczącą pisania – był świetny. I mam nadzieję, że kolejny będzie jeszcze lepszy. Może nie wiecie, jak wiele dajecie mnie, innym autorom. Ale dajecie wiele, nie możecie w to wątpić. Nawet za kilka, kilkadziesiąt lat, będę o was pamiętać. Może nie wymienię waszych nicków, może nie zapamiętam tego, co dokładnie pisaliście w komentarzach, ale będę pamiętać o tym, że byliście. I mam nadzieję, że dalej jesteście!

Pamiętajcie o tym, że trzeba próbować nowych rzeczy, nawet jeśli się tego boicie. To wydaje się trudne, wiem. Ale wszystko jest możliwe, jeśli się tego chce. I oczywiście – jeśli się nad tym pracuje. Nic nie przychodzi łatwo, ale gwarantuję wam – uczucie, kiedy osiągnie się cel, jest tego warte.

Dziękuję, że pozwoliliście mi być częścią swojego roku.

Lake. 

Cold PhoneWhere stories live. Discover now