– Nie – powiedział Castiel tonem nie znoszącym sprzeciwu i wbił wzrok w twarz Deana w poszukiwaniu poparcia. Albo rozszerzonych porów.
– Ale, Cas... – zaczął znów Sam, zwracając się do profilu Castiela, niewzruszenie wpatrzonego w oczy Deana. – Spróbuj chociaż.
– Nie – powtórzył anioł. Nie dodał „bo nie", i wcale nie musiał.
– Dean – jęknął Sam. – Powiedz coś.
– Co? – warknął starszy brat. – Ja tam nic nie wiem. W ogóle. Nie mieszajcie mnie do tego.
– Dean... wiesz... już jesteś w to zamieszany – z ironicznym naciskiem rzucił Sam. – I masz doświadczenie.
– Nie większe niż ty – odparował natychmiast Dean. – Ciebie też wyciągnął.
– Ale ja niczego nie pamiętam.
– A dlaczego uważasz, że ja cokolwiek pamiętam? Poza wygrzebywaniem się z płytkiego grobu metodą na nieumarłego? – Dean bujnął się na krześle i sięgnął po piwo.
– Niczego nie czułeś? – spytał Sam z westchnieniem.
Dean spojrzał w górę, jakby w poszukiwaniu natchnienia. Sam i Cas nachylili się ku niemu w oczekiwaniu. Dean wydął wargi, rozchylił usta i zaczerpnął tchu. Trwał tak przez sekundę, czy dwie, po czym głośno wypuścił powietrze.
– Nie.
Sam poderwał obie dłonie i przegrabił włosy palcami.
– Pamiętasz piekło, ale nie pamiętasz, jak Cas cię z niego wyciągał?
– A ciebie to dziwi? – Dean skrzywił się i zaczął dłubać przy puszce z piwem.
– Znaczy, żaden z nas nie pamięta momentu podniesienia – posumował Sam, odsuwając się od brata i anioła. Obejrzał się na drzwi do łazienki, spoza których dobiegały odgłosy szamotaniny i stłumione przez knebel przekleństwa. – Ciekawe czy ona...
– Nie – oznajmił Castiel. – Mogę dostać piwo?
– Fantastycznie – mruknął Dean. – Teraz mam anioła na utrzymaniu.
Rzucił Casowi puszkę i patrzył, jak ten niewprawnie zabiera się za jej otwieranie. Napój zasyczał, spienił się w niewielkim otworze. Cas patrzył przez chwilę na pianę płynącą mu po palcach, po czym, z wahaniem, uniósł puszkę do ust. Pił do chwili, dopóki nie opróżnił puszki do dna. Dean obserwował go kątem oka.
– Ty uważaj – powiedział. – Bo może cię ta anielska mocna głowa opuściła razem z łaską.
Castiel opuścił puszkę, trzymaną w obu dłoniach, pomiędzy rozstawione kolana i zwiesił głowę z westchnieniem, które przeszło w dyskretne beknięcie.
– Może... – zaczął. Urwał i potrząsnął głową. – Może ktoś przywrócił nie mnie, ale Jimmy'ego – powiedział z wahaniem. – Może jestem tylko cieniem w głowie Jimmy'ego Novaka.
– A tam, w łazience... to nie byłaby Ruby? – zadumał się Sam. – Tylko ta dziewczyna, której ciało Ruby opętała. Ale dlaczego nie miałaby własnych wspomnień? Dlaczego Jimmy myślałby, że jest tobą? Znaczy, Casem? Znaczy...
– Taaa, uspokój się, głowaczu, wszyscy obecni zrozumieli – rzucił Dean. – Jedno pytanie. Kto i po co?
– To dwa pytania – wtrącił Cass nie podnosząc głowy.
Dean zabił go wzrokiem.
– Żeby nam namieszać w głowach? – podsunął Sam.
– No, bo mało mieliśmy namieszane do tej pory – skwitował Dean.
YOU ARE READING
Poniedziałek Łazarza
FanfictionOstatnim razem, kiedy Dean go widział, Cas rozpłynął się w czarną breję. Połknięcie bandy Lewiatanów okazało się tragiczne w skutkach - z anioła pozostał jedynie zaplamiony prochowiec. Ale dziś, czy raczej tej nocy, Łazarz zostaje wskrzeszony. Cas w...