|20| Prawda

382 22 23
                                    

Zmęczony powoli zacząłem się rozbudzać. Na początku myślałem by jeszcze pospać, ale gdy przypomniałem sobie, że to nasz drugi dzień w nowym mieszkaniu, jakoś tak mimowolnie się uśmiechnąłem.

- Juuzou! Chodź do kuchni. - zawołała [T.i.], a ja przetarłem oczy i wstałem zaspany.

- Nie mów, że znowu zrobiłaś śniadanie! - powiedziałem rozpromieniony.

Szybko wszedłem do kuchni.

- Ghoule nie potrzebują jeść codziennie... Ale zrobiłam nam kawę. - Uśmiechnęła się. Ja odrazu go odwajemniłem.

Kawa [T.i.]!

Znowu to ona wstała pierwsza. Kiedyś się jej odwdzięczę. Ale czymś innym niż zepsuta pralka, mikrofalówka, naczynia i ubrania. Postaram się bardziej. Dla niej mogę!

- Która godzina? - zapytałem i przetarłem oczy raz jeszcze biorąc łyk kawy. Już drugi raz w życiu było mi dane spróbować tego napoju przyrządzonego przez [T.i.].

- Dwunasta trzydzieści. - odpowiedziała splatając ręce na stole.

- Serio? Myślałem, że wcześniej. - zdziwiłem się.

Ziewnąłem. [T.i.] również napiła się swojej porannej (południowej?) Kawy.

- Jak ty to robisz, że ta kawa jest taka pyszna? - spytałem ją, oglądając kubek ze wszystkich stron. Wziąłem kolejny jej łyk.

Kiedyś nie lubiłem kawy. Była dla mnie zdecydowanie za gorzka. Ale gdy stałem się ghoulem moje kubki smakowe się zmieniły. Dlatego teraz nie tyle co kawa mi nie nie smakuje, ale ja ją wprost uwielbiam!

- Przecież pracowałam w Anteiku, pamiętasz? - Zaśmiała się cicho.

Nie odpowiedziałem jej tylko ponownie wpatrywałem się z zafascynowaniem w kubek kawy. [T.i.] wzięła łyk i spojrzała się na mnie. Miała wokół ust trochę kawy. To moja szansa!

Podeszłem do niej i liznąłem językiem jej usta, zlizując wąsy. Gdy mój język zetknął się z jej skórą odrazu się rozpromieniłem.

Uśmiechnąłem się gdy ona się zarumieniła. [T.i.] szybko się do mnie przybliżyła i mnie pocałowała. Zaśmiałem się. Byłem jeszcze szczęśliwszy. Przy niej zawsze jestem szczęśliwy!
   
Obudziłem się.

- Juuzou!

Nade mną stała [T.i.]. Zmęczony zamrugałem oczami, po czym szybko się podniósłem. W mojej głowie była pustka. Zacząłem się rozglądać. Chwila... Kończyny mi odrosły! Po części, ale zawsze coś...

- Co ci się stało!? - jęknęła łapiąc moją twarz w swoje dłonie.

Płakała.

Przypomniałem sobie co mi się zdarzyło. Milczałem. Nie zdążyłem doliczyć do zera, ale się cieszyłem. Może trzynaście to jednak szczęśliwa liczba?

Dziewczyna rozwiązała liny którymi byłem związany. Wiedziałem, że mnie uratuje. Uśmiechnąłem się. Jak się cieszyłem... Że ją widzę...

Już myślałem... Myślałem że naprawdę tu...

- Szybko! - krzyknęła do mnie, a ja gwałtownie zamrugałem oczami które zaczęły mi wilgotnieć.

Wstałem na nogi i natychmiast zacząłem biec przed siebie. Ona otworzyła drzwi, a słońce niemiłosiernie raziło mnie w oczy. Aż tak długo byłem w tych ciemnościach?...

- Pośpiesz się Juuzou! Zanim ktoś tutaj przyjdzie... - mówiła nerwowo się rozglądając.

Ruszyłem razem z nią, a ona trzymała mnie za rękę biegnąc przed siebie. Mi biegnięcie nie sprawiało trudu, ale [T.i.] wyraźnie ciężko oddychała. Musiało to być dla niej męczące, zwłaszcza, że pewnie nie robiła tego na co dzień. Całe szczęście, że po drodze nie spotkaliśmy nikogo wrogiego...

Skrzyżowane Drogi |Juuzou Suzuya|Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang